Człowiek, który za dużo wie

Człowiek, który za dużo wie

Zastanawiam się, kiedy minister Wassermann pojmie, że tak naprawdę to może wydać polecenie sekretarce i kierowcy, i tyle… Zbigniew Siemiątkowski, były poseł SLD, były szef UOP i Agencji Wywiadu – Ile ma pan spraw prokuratorskich? Sześć? – Trzy. Miałem sześć doniesień do prokuratury, które zostały sprokurowane przez sejmową Komisję ds. Orlenu. Z tego trzy zostały umorzone przez prokuraturę na etapie wstępnym. – Które? – Z tych trzech najbardziej spektakularna była tzw. dzika lustracja Belki. Prokuratura warszawska, która dokładnie badała sprawę, wydała orzeczenie, że działania moje jako szefa Agencji Wywiadu, polegające na sprawdzeniu kandydata na premiera, były zgodne z procedurami i zgodne z prawem. Druga sprawa dotyczyła mojego certyfikatu dopuszczenia do tajemnicy państwowej. Prokuratura stanęła na stanowisku, że stało się to zgodnie ze wszystkimi procedurami. Została też umorzona sprawa mojego telefonu do Kaczmarka, jakoby informującego go o zatrzymaniu Modrzejewskiego. Prokuratura także tu nie znalazła nic nagannego. – Ma pan jeszcze trzy inne sprawy. – Dużą sprawą jest sprawa katowicka – prokuratura zarzuca mnie oraz mojemu zastępcy, płk. Tarnowskiemu, a także jednemu z wyższych oficerów UOP przekroczenie uprawnień. Jest sprawa w Poznaniu, o której nic nie mogę powiedzieć, bo jest tak tajna, że nawet sentencja zarzutu jest tajna. Choć wszyscy wkoło o tym piszą… No i najbardziej kuriozalna – sprawa moich odręcznych zapisów w moim kalendarzu z rozmowy z panem Kulczykiem. O tylu sprawach wiem. Co będzie dalej – nie wiem. Patrząc na ludzi, którzy odpowiadają dzisiaj za służby specjalne, sądzę, że trwa tam dokładna wiwisekcja tego, co przez ostatnie lata robiłem. Co z tego zostanie jeszcze sprokurowane? Nie mam takiej wyobraźni. – Dokończmy poprzedni wątek. Sprawa katowicka to sprawa zatrzymania Modrzejewskiego. – Wykonania polecenia prokuratury i zatrzymania Modrzejewskiego przez UOP. Doprowadzenia go do prokuratury, gdzie zostały mu postawione zarzuty, gdzie został po tych czynnościach zwolniony. Więc mamy zarzut bezprawnego pozbawienia go wolności na dwie i pół godziny. – Czyli prokurator w Katowicach uważa, że nacisnęliście na prokuraturę, która wydała w związku z tym postanowienie o zatrzymaniu. – Opiera się to tylko i wyłącznie na spekulacjach. Nie ma na to żadnych dowodów. Mnie się zarzuca, że wydałem polecenie swojemu zastępcy, który to zastępca zeznaje, że żadnych poleceń ode mnie nie otrzymał. I że on sam żadnych poleceń nie wydawał. Czytałem prokuratorskie uzasadnienie – to publicystyka, przepisana zresztą z aktu oskarżenia Komisji ds. Orlenu. – A „sprawa poznańska”? – Mogę o niej mówić tylko to, co wyczytałem w gazetach. Otóż wyczytałem, że 29 marca 2004 r. jedna z działaczek SLD w rozmowie telefonicznej z przedsiębiorcą w Płocku, powołując się na mnie, ostrzegała go przed kontaktami z dużą firmą, w tym wypadku z PERN-em. Prokurator na tym tle stawia mi zarzut, że ujawniłem tajną operację ABW wymierzoną w PERN. Ja, po pierwsze, twierdzę, że żadnej takiej informacji nie przekazałem; po drugie, że nie miałem żadnej wiedzy operacyjnej na temat działań ABW, która działała w Płocku. I co najważniejsze – jestem w stanie udowodnić to w sądzie. Że takiej wiedzy nie posiadałem. Jak również jestem w stanie udowodnić, jak wyglądała moja rozmowa 29 marca z tą panią. – Z kolei w prokuraturze warszawskiej badana jest sprawa notatek ze spotkania z Kulczykiem. – Prokuratura warszawska postawiła mi zarzut, że wyniosłem notes, w którym były zapisane elementy mojej rozmowy z Janem Kulczykiem, prokurator stwierdził, że to brudnopis głównej notatki. Ja na to odpowiadam, że każdy, kto był w szkole i pisał wypracowanie, wie, co to jest brudnopis, co to jest czystopis, a co to są notatki z lekcji. Z tego też powodu będę przed sądem kolejny raz powoływał biegłych, łącznie z językoznawcami, którzy będą wyjaśniać, jaka jest różnica między notatkami a brudnopisem. Będę wyjaśniał, razem z moim adwokatem, prof. Widackim, że notatki nie miały waloru dokumentu i że nie było w nich nic, co jest w ustawie o ochronie informacji niejawnych. Czyli nic tajnego. – Jeździ pan też do prokuratur jako świadek. – Jestem rozchwytywany! Od Tarnobrzega, Katowic po Łódź. W różnych sprawach, które się toczą, jestem słuchany jako świadek. A jeszcze mam dwie sprawy cywilne – J&S oraz Eureko. Czyli mam czas dokładnie wypełniony. – Pan jako szef UOP, a potem Agencji Wywiadu, również mógł pogonić swoich przeciwników po prokuraturach. – To nie jest metoda, którą chciałbym stosować. Jestem absolutnie przekonany,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 47/2005

Kategorie: Wywiady