Człowiek w świecie chemii

Człowiek w świecie chemii

Rakotwórcza patelnia i wykładzina, uczulająca szminka i prezerwatywa, pomidor i mleko z miesięcznym terminem ważności Mleko, śmietanka, cukier, polirycynolenian poliglicerolu i glicerol. To jogurt. Mięso wieprzowe, białko roślinne, skrobia modyfikowana E 1422, substancja konserwująca E 250, stabilizator E 452, substancja zagęszczająca E 407, przeciwutleniacz E 301, substancja wzmacniająca smak E 621 – to szynka konserwowa. Skład kremu czy szamponu to cała lista groźnie brzmiących związków chemicznych. Jeszcze sto lat temu nauka znała około 2 mln związków chemicznych. Teraz blisko 15 mln. Co roku na świecie przybywa 600 kg fachowej literatury chemicznej. I coraz głośniej mówi się o postępującej chemizacji naszego życia i jej opłakanych skutkach. Objawy chorób alergicznych stwierdza się już u 30-35% Europejczyków. Tylko w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba chorych zwiększyła się aż o 5-7%. Winne są zanieczyszczenie środowiska i wszechobecna chemia w swej najgorszej postaci – bez wątpliwości twierdzą lekarze. Od alergii tylko krok do astmy, na którą choruje w Polsce ponad 4 mln osób. Albo do przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, która jest na czwartym miejscu wśród najczęstszych światowych zabójców. – Akryloamid stosowany przy produkcji frytek czy chipsów, formaldehyd (aldehyd stosowany m.in. jako konserwant i środek przeciwbakteryjny) w wykładzinie. To są substancje rakotwórcze. Jeśli nie zaczniemy działać, czeka nas fala nowotworów – alarmuje z kolei dr Zbigniew Hałat, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Konsumentów. O tym, czy tak będzie, przekonamy się na własnej skórze. Na razie pewne jest, że przyzwyczailiśmy się już do stałej dawki chemicznego smrodku. Dla mieszczuchów spacer po lesie to szok tlenowy. Najlepiej przysunąć się na chwilę do rury wydechowej, a szybko minie. Ale z drugiej strony, chemia to doskonałe narzędzie w rękach człowieka, tylko nie wszyscy zapoznali się z instrukcją obsługi. – Nie dalej jak sto lat temu średnia życia w Europie niewiele przekraczała 40 lat. Teraz wzrosła, w Japonii nawet do znacznie powyżej 80 lat dla kobiet. Bez farmaceutyków, nawet tych uważanych obecnie za najprostsze, nigdy by się to nie udało. Mimo że produkcja aspiryny czy antybiotyków jest rzeczywiście uciążliwa dla otoczenia – mówi prof. Janusz Jurczak z Wydziału Chemii UW. – Albo produkcja roślinna. Proszę sobie wyobrazić, że nie mamy 30 kwintali z hektara pszenicy, ale znacznie mniej. I co wtedy? Na świecie zapanowałby straszliwy głód! – dodaje prof. Marek Chmielewski. Przyznaje jednak, że jest wielu nieuczciwych producentów, którzy faszerują żywność i kosmetyki, czym się da. Cierpieć dla urody Piękności z minionych epok używały rtęci w mazidłach do ust i ołowiu w bielidłach na policzki. Jak można być tak nierozważnym – pytamy dziś ze zdziwieniem. Ale jaką mamy gwarancję, że za kilka lat nie przyjdzie nam słono płacić za obecne kosmetyczne nowinki? – W najbardziej nawet ekskluzywnych kosmetykach, kremach i emulsjach, występują ftalany (pochodne kwasu ftalowego, stosowane m.in. w tworzywach sztucznych). Gdy ich stężenie w organizmie kobiety jest za duże, może doprowadzić do uszkodzenia jąder rozwijającego się płodu. W konsekwencji dorosły już mężczyzna ma problemy z płodnością – mówi Zbigniew Hałat. Nawet pozornie niegroźne kosmetyki powodują bardzo ostre alergie. Młoda kobieta skarży się, że skóra twarzy swędzi ją, pali i jest bardzo napięta. Na pytanie, jakich kosmetyków używa, zaczyna wyliczać: kremy nawilżające, przeciwzmarszczkowe, z filtrami UV, podkład pod makijaż, puder, tonik i mleczko do demakijażu. W sumie z tuzin najróżniejszych specyfików – pokaźne laboratorium chemiczne. Najczęściej kosmetyki zaczynają szkodzić skórze z czasem, czyli wtedy gdy zostaną zanieczyszczone produktami rozkładu zawartych w nich środków konserwujących. Ale też właściwe składniki preparatów kosmetycznych mogą się utleniać do związków powodujących problemy dermatologiczne. Dlatego kosmetyki starsze niż trzy miesiące powinno się bezwzględnie wyrzucać. Zdaniem lekarzy, najgorsze są kosmetyki zawierające silnie działające substancje powierzchniowo czynne. Czyli takie, które rozpuszczają warstwę lipidową na skórze (np. aceton, izopropanol, etanol, sulfarokanole). Szorowanie ciała silnymi mydłami przynosi więcej szkody niż pożytku – alarmują dermatolodzy i ginekolodzy. Pozbawiona swej naturalnej ochrony skóra łatwiej ulega zakażeniu, nawet grzybicą. Jeszcze gorzej jest w przypadku płynów do mycia naczyń,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 50/2003

Kategorie: Obserwacje