Czy jej wiersze mogą kłamać – rozmowa z Agatą Passent
Agnieszka Osiecka zmieniła Polskę, nie będąc aktywistką. Oddziaływała poprzez twórczość, talent, wdzięk, urodę i pióro AGATA PASSENT – dziennikarka, felietonistka miesięcznika „Twój Styl” i TVN 24, prezeska Fundacji Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej, córka Agnieszki Osieckiej i Daniela Passenta. Życiem stu osób Oglądałem zdjęcie zrobione w mieszkaniu pani rodziców: na pierwszym planie Daniel Passent pisze z namaszczeniem tekst na maszynie, w kącie pokoju siedzi Agnieszka Osiecka z kilkuletnim dzieckiem, czyli panią, na kolanach. Czysty patriarchat. – Agnieszka Osiecka nie zajmowała się domem, z kolei tata jest domatorem, świetnie gotuje. Myślę, że to nie była fotografia reporterska, lecz sympatyczny dowcip fotograficzny. Agnieszka Osiecka nigdy nie była „panią domu”, jak szumnie się nazywa kobietę sprowadzoną do roli służącej. Od początku zrywała z patriarchalnym patrzeniem na świat. – Nie zrywała z nim, bo jej dom rodzinny – choć dominował w nim ojciec – nie był tradycyjnie patriarchalny. Matka Agnieszki Osieckiej nie została sprowadzona jedynie do roli gospodyni, była osobą oczytaną, pracowała w bibliotece. Ojciec, pianista, miał w sobie coś z przedwojennej cyganerii. Agnieszka nie była wychowywana na posłuszną żonę, która ma zadowolić męża. Nie wymagano od niej, by była grzeczną dziewczynką i przytakiwała rodzicom. Miała dobrze się uczyć, dużo czytać, podróżować i podbijać świat. To podejście było jej bardzo bliskie: „Chciałabym chodzić na pływalnię, na lekcje języków i bardzo często do teatru i kina, na dyskusje literackie, odczyty itp. Chciałabym czytać bardzo dużo z literatury pięknej, filozofii i ich historii, i psychologii; pisać na te tematy; pisać np. do radia krytyki, recenzje itp.; czytać w wielu obcych językach i nauczyć się jeszcze po włosku, norwesku, węgiersku… Poznać dzieje wielu narodów i ich kultur”… Takich postanowień w „Dziennikach” jest więcej, Agnieszka Osiecka chciała żyć życiem stu osób jednocześnie. Od wczesnej młodości była pewna, że będzie kimś genialnym i ma misję do spełnienia. To nie egocentryzm przechwalającego się dziecka, tylko intuicja osoby uznającej się za wybraną, przynajmniej ja tak to czytam. Agnieszka z marmuru Ta podmiotowość nie ograniczała się do indywidualnego sukcesu, obejmowała też dążenie do oddziaływania na rzeczywistość. W czasie Kongresu Obrońców Pokoju w Warszawie Osiecka zanotowała: „Niestety, w dalszym ciągu zmieniają się tylko wyzyskiwacze. Staje się inaczej, ale nie lepiej”. I parę zdań dalej: „Nie ma obecnie na świecie idealnego ustroju, ale nie ma też takiej krzywdy i takiego wroga, przeciwko któremu warto by poświęcać życie milionów ludzi”. Zaskakująco dojrzałe poglądy jak na 14-latkę. – Do tej pory ludzie nie mieli okazji ani możliwości poznania Agnieszki Osieckiej. Ci, którzy chcą się dowiedzieć, jaka była naprawdę, powinni koniecznie sięgnąć po pierwszy tom „Dzienników”. Stanowi on klucz do zrozumienia jej późniejszej drogi i wyborów. Niezgoda na cierpienie, krzywdę, przemoc, dziejącą się niesprawiedliwość była obecna w całym dorosłym życiu mamy. „Biała bluzka” nie jest w żadnym razie prozą afirmującą otaczającą rzeczywistość. Większość piosenek Agnieszki Osieckiej zawiera elementy buntu, niektóre to klasyczne protest songi. „I chociaż nie twierdzę zarozumiale, że jestem socjalistką, to tę ideę wyznaję i stawiam ponad inne”, pisze nastolatka Agnieszka Osiecka. W „Dziennikach” można znaleźć fragmenty ilustrujące zaangażowanie ideowe autorki. – Wynikało ono nie tyle z jej głębokich przemyśleń, ile z niesamowitego lgnięcia do grupy. Agnieszka Osiecka od dzieciństwa uwielbiała towarzystwo, najlepiej czuła się w grupie. Dlatego grała w siatkówkę, trenowała pływanie w CWKS Legia, należała do ZMP, chodziła na pochody pierwszomajowe, a później należała do Studenckiego Teatru Satyryków, Bim-Bomu. Była wszędzie tam, gdzie było ciekawie, gdzie coś się działo. Ale gdy tylko wyczuła w grupie jakąś hipokryzję, występowała z niej. To widać w jej antyzetempowskim sprzeciwie, a także w późniejszym rozczarowaniu studiami dziennikarskimi. Naiwnie sądziła, że zgłębi na nich literaturę i dziennikarstwo Marka Twaina, tymczasem były przesiąknięte atmosferą stalinowskich donosów. Dlatego uciekła na wydział reżyserii do łódzkiej Filmówki, w której było więcej wolności. „W łódzkiej Szkole Filmowej, wśród wielu wyróżniających się talentów, studiowała wtedy Agnieszka Osiecka. Stąd chyba ten pomysł: niech tajemnicę murarza śledzi młoda studentka PWSF, Agnieszka”, wspominał Andrzej Wajda, który już w 1962 r. przymierzał się do zrobienia „Człowieka