Czy lepiej zwiększać zadłużenie państwa, czy też ciąć wydatki budżetowe?

Czy lepiej zwiększać zadłużenie państwa, czy też ciąć wydatki budżetowe?

Prof. Krzysztof Opolski, ekonomista, UW, członek Rady Nadzorczej Citibank Handlowy Ani jedno, ani drugie nie jest dobre. Należy dążyć do poszukiwania złotego środka. Zadłużanie ponad miarę obniża wiarygodność międzynarodową i prowadzi do sytuacji Islandii. Oszczędności ponad miarę mogą przynieść pogorszenie na rynku pracy i w sprawach socjalnych. Najwyższy czas, aby myśleć kategoriami selektywnymi, bo lekki deficyt budżetowy, jeśli pójdzie na działalność rozwojową, nie stanie się dramatem. Można go nawet negocjować z Unią. Jednak jeśli pójdzie na konsumpcję, to osłabi konkurencyjność gospodarki. Jestem rozczarowany tym, że u nas wciąż mówi się agregatach pieniędzy, a nie o alokacji pieniędzy. Dominuje myślenie polityczne, a nie ekonomiczne i dlatego boję się, że większość wydatków jest sztywna. Jeśli przejemy zaoszczędzone pieniądze, to nie będzie impulsu do rozwoju. Dr Andrzej Olechowski, b. minister finansów To nie tylko sprawa wyboru, co lepsze, ale co możliwe. Zwiększanie deficytu budżetowego powyżej założonego w aktualnym budżecie spowoduje restrykcje wynikające ze stosownych ustaw o ograniczeniu długu i utrudni naszą sytuację budżetową w 2010 r., który będzie jeszcze trudniejszy niż obecny. Druga kwestia – znalezienie nabywców na polskie papiery dłużne powyżej zaplanowanych ilości może się okazać bardzo kosztowne. Czyli odpowiedź brzmi – oszczędzać. Prof. Dariusz Rosati, b. minister finansów, europoseł Zaproponowane przez premiera cięcie wydatków nie jest specjalnie sensowne, nie jest to bowiem żadne działanie systemowe, nie poprawia struktury wydatków, a tylko obniża popyt. Nie jest zresztą dobrym rozwiązaniem na czas recesji ograniczanie wydatków, tylko bowiem pogłębia kryzys. Polska nie znalazła się jeszcze w takiej sytuacji, by występowało zagrożenie deficytu budżetowego. W tej sytuacji obcięcie wydatków przyniesie jeszcze gorsze skutki. Prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog Przydałoby się subtelniejsze podejście, tzn. oszczędności tam, gdzie możliwe, ale nie kosztem inwestycji, lecz w celu ukrócenia marnotrawstwa w strukturach państwa, ale również nieograniczanie inwestycji i wynegocjowanie jeszcze dalej idącej zmiany w użytkowaniu funduszy unijnych, co już się dzieje, bo niekiedy trzeba mieć mniej środków własnych. Należy jednak skoncentrować wykorzystywane do 2013 r. środki jedynie na wielkie projekty, takie jak budowa gazoportu czy elektrowni jądrowych, co będzie tworzyło nowe miejsca pracy i podniesie poziom technologiczny. Zwiększanie deficytu budżetowego poprzez mnożenie szkoleń dla bezrobotnych, które niewiele dają, byłoby błędem, ale nie trzeba robić z niczego dogmatu. Ważne, jak będzie wyglądała dynamika wzrostu. Teraz już wszyscy dostrzegli, że błędem była wyprzedaż banków, bo kapitał obcy wcale nie jest neutralny, ale tego się nie naprawi metodami administracyjnymi, tylko poprzez negocjacje pokazujące, że sytuacja w Polsce jest inna niż w pozostałych krajach postkomunistycznych. Przede wszystkim nie należy stawiać sprawy \”albo-albo\”, nie usztywniać się i pozostawić swobodę manewru. Prof. Jerzy Hausner, b. wicepremier Należy ograniczać zbędne wydatki, natomiast zwiększać te, które służą aktywności gospodarczej i rozwojowi, obecnie zaś w szczególności te, które szybko uruchomią inwestycje publiczne. Jeśli dzięki temu jesteśmy w stanie efektywnie zwiększyć inwestycje publiczne, to deficyt może być większy niż zaplanowany. Natomiast nie należy powiększać deficytu dla wydatków bieżących. dr Richard Mbewe, analityk i ekspert gospodarczy Trzeba ciąć wydatki budżetowe, ale zwiększanie zadłużenia byłoby dosyć niebezpieczne, bo oddalałoby możliwość przejścia na walutę euro, a wejście do tej strefy przyśpieszyłoby rozwój gospodarki. Powinno się oszczędzać. Premier słusznie zapowiedział cięcie wydatków, ale powiedział także coś, co jest groźne. Obiecał, że z tego powodu ludzie nie ucierpią. To jest niemożliwe. Prof. Jerzy Osiatyński, ekonomista, b. minister finansów Cięcie musi także oznaczać zwiększenie zadłużenia. Nie ma wyboru. Dosyć naiwna jest wiara, że cięcie wydatków nie wpłynie na dochody budżetu. Fabryki nie będą miały zysku i nie odprowadzą podatków. Pomysł, że można ograniczyć wydatki bez wpływu na rozmiary długu, jest dosyć ryzykowny. Jestem ekonomistą, który w postępowaniu rządu czegoś nie rozumie. Prof. Zdzisław Sadowski, prezes PTE Warto rozejrzeć się za sposobem dostosowania do obecnej sytuacji i trzeba podkreślić stanowczo wbrew obiegowym opiniom, że Polska nie jest w kryzysie, dopiero może w nim być. Od rządu nie należy zatem oczekiwać nerwowych ruchów. Lepiej poczekać, co będzie dalej. Oczywiście można dopuścić możliwość powiększenia deficytu w razie wielkiego zagrożenia,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2009, 2009

Kategorie: Pytanie Tygodnia