Czy naprawdę nie można nic zrobić, aby więcej dzieci wyjeżdżało na wakacje?
Wiesław Kołak, Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Na pewno można by wiele zrobić. Po pierwsze, poza harcerzami i TPD są jeszcze inne organizacje i instytucje zajmujące się wypoczynkiem dzieci, jednak ci organizatorzy celują w podnoszeniu standardów, polepszaniu warunków lokalizacji i wyposażenia ośrodków, aby były jak najznakomitsze. Za moich czasów było tak, że wakacyjne obozy czy kolonie dla dzieci odbywały się w szkołach w miejscowościach atrakcyjnych turystycznie czy klimatycznie. W magazynie był już przygotowany sprzęt, łóżka, materace. Organizowaliśmy nabór tak, aby wyjeżdżały dzieci z biedniejszych środowisk czy ze wsi, mieliśmy dla nich ciekawy program poznawczy, a także sportowy. To jest jeden ze sposobów, do których można by wrócić. Wiem, że na bardzo tani wypoczynek wakacyjny nastawieni są wciąż harcerze, bo oni bazują na polach namiotowych. Trzeba więc tylko operatywnych szefów, dyrektorów szkół, a liczbę dzieci na wakacjach można na pewno podwoić, nawet potroić, bo nie trzeba płacić 60 zł za dobę, ale np. 30 zł. A co się stało z koloniami zdrowotnymi? Kiedyś mówiono, że pozytywne skutki terapeutyczne dziecko może osiągnąć, gdy taki turnus trwa 33 dni, tymczasem dziś raczej nie ma dłuższych kuracji niż 10-14 dni, ale mówi się, że dobrze, iż w ogóle dzieci wyjeżdżają na turnusy zdrowotne. Katarzyna Piekarska, działaczka SLD Najlepiej, gdyby państwo przyczyniło się do zmniejszenia bezrobocia, bo rodziców byłoby stać na zapewnienie dzieciom wypoczynku. To, że gminy i ośrodki pomocy społecznej dają dofinansowanie, nie rozwiązuje problemu. Dofinansować trzeba też te organizacje pozarządowe, które zajmują się organizacją wypoczynku. Szkoda, że w wielu szkołach, nawet w tej, do której kiedyś sama chodziłam, nie ma dziś drużyny harcerskiej, bo właśnie taka organizacja może, prócz niebagatelnej roli wychowawczej, zapewnić dzieciom tani wypoczynek. Harcerstwo czy skauting uczy młodych ludzi postawy obywatelskiej, podejmowania decyzji, odpowiedzialności. Niestety, zaniechanie takiej aktywności w szkołach jest tylko powodem do wstydu. Sylwia Chutnik, działaczka społeczna, pisarka, kieruje Fundacją MaMa Obozy i kolonie letnie są bardzo drogie i ludzi po prostu na to nie stać. Nie we wszystkich szkołach prowadzona jest akcja „Lato w mieście”, więc część dzieci w wakacje nie wyjeżdża nigdzie. Szczęście, jeśli jest jakaś rodzina na wsi i można ją odwiedzić. O ile istnieją dopłaty czy wyjazdy dla dzieci z rodzin najbiedniejszych, o tyle te balansujące na krawędzi biedy nie mają szans na pomoc od gminy czy państwa. Krzysztof Budziński, zastępca naczelnika ZHP Związek Harcerstwa Polskiego jest jednym z największych organizatorów wypoczynku letniego dla dzieci i młodzieży. W 2012 r. na obozach harcerskich wypoczywało ok. 88 tys. zuchów i harcerzy. Nie można jednak utożsamiać obozu wyłącznie z wypoczynkiem. Dla gromad i drużyn to najważniejsza forma programowa, podsumowanie rocznej pracy i planowanie kolejnych wyzwań. Drużynowym zależy, by tę przygodę mógł przeżyć każdy harcerz, dlatego obozy ZHP są również jednymi z najtańszych. Każda jednostka ZHP poświęca wiele energii na pozyskiwanie funduszy. Niestety, nie są to wystarczająco duże kwoty, aby można było znacznie obniżyć koszty obozu. Harcerze organizują także akcje zarobkowe i zbiórki publiczne, szukają też sponsorów. Co roku jednak koszty transportu, wyżywienia, ubezpieczenia i zakwaterowania wzrastają. Staramy się równoważyć to wolontariacką pracą naszych instruktorów. Grzegorz Baczewski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych i Prognoz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej Więcej informacji na ten temat powinien mieć Departament Polityki Rodzinnej, ale podejrzewam, że resort nie ma specjalnych instrumentów, aby materialnie wspomóc akcję wypoczynku letniego czy też podjąć dodatkowe działania w tym zakresie. Notował Bronisław Tumiłowicz Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint