Czy Prawu i Sprawiedliwości uda się złamać niezależne media?

Czy Prawu i Sprawiedliwości uda się złamać niezależne media?

Czy Prawu i Sprawiedliwości uda się złamać niezależne media? Jerzy Baczyński, redaktor naczelny „Polityki” Będą próbować i próbują, ale tu nie wróżę powodzenia. Polska to jednak nie Węgry. Orbánowi udało się za pomocą metod, jakich próbuje PiS, czyli presji ekonomicznej, finansowej i prawnej. Jednak Polska to zupełnie inny kraj – mamy znacznie większy rynek, a media są mocniejsze ekonomicznie. Siłą mediów w Polsce są odbiorcy – PiS nie udało się przejąć kontroli nad rynkiem informacji, emocji i wiedzy społecznej. Oczywiście jeśli rządzący wprowadzą podatek od przychodów reklamowych, będzie to silny cios zmuszający niepaństwowe media do ograniczenia zatrudnienia czy planów programowych. Myślę jednak, że to nie jest dogodny politycznie moment dla PiS. Buntuje się Jarosław Gowin, bo to idealna okazja, aby pokazać swoją pryncypialność. Oczywiście są przykłady łamania mediów z systemów autorytarnych, ale wtedy trzeba by użyć stalowych łomów – wprowadzić przepisy o terroryzmie, naruszaniu interesów państwowych i przejść do takiej formy represji jak w Turcji. Jednak tak długo, jak jesteśmy w UE i NATO, nie sądzę, żeby Kaczyński odważył się niszczyć niezależność mediów brutalną siłą, dlatego myślę, że połamie sobie na tym zęby. Henryk Martenka, publicysta, „Angora” Teoretycznie to może się udać, bo udeptana gumiakami ścieżka legislacyjna daje PiS taką możliwość. Wódz rządzącej partii ma wyczucie czasu i wie, że następnych wyborów może ona już nie wygrać. Zaczną się rozliczenia. Spróbuje więc skorzystać ze sprawdzonych rozwiązań towarzyszy węgierskich i zawczasu eliminować zagrożenia. Takie jak media, których wolność polega nie na tym, że piszą, co chcą, ale że są poza zasięgiem wodza! Do tego naigrawają się z jego przekazów dnia i lżą. Ale, jak mówią Niemcy, zawsze istnieje jakieś ale… Posłowie Porozumienia, którym Kaczyński pokazał, jak ich ceni, już mruknęli, że sprawy nie znają, bo jej z nimi nie konsultowano, a kanapowcy od Gowina boleśnie pokazali już PiS, że bywają krnąbrni. Nie jest też pewne, jak zachowają się solidarni Ziobry, od dawna żeglujący na kursie kolizyjnym z Kaczyńskim. Być może i oni zechcą przed wyborami pokazać, że stać ich na luksus suwerenności. Wtedy „nacjonalizacja” mediów Kaczyńskiemu się nie uda. Aliści najpewniej zadzwonią z Departamentu Stanu i temat wygaśnie szybciej, niż zapłonął. Dr Paweł Sękowski, „Zdanie”, Stowarzyszenie Kuźnica Odpowiedź na to pytanie zależy od postawy naszej, czyli wszystkich, którzy sprzeciwiają się dążeniom strony rządowej. Bez wątpienia protest pod hasłem „Media bez wyboru” był dla władzy ważnym sygnałem ostrzegawczym. Informowała o nim nawet telewizja publiczna i było widać, że ten gest wzbudził tam irytację, wręcz pewną panikę, co jest najlepszym dowodem na to, że taka akcja była potrzebna. Tym bardziej że pod płaszczykiem walki z jednej strony z covidem, a z drugiej z monopolem wielkich korporacji tak naprawdę planuje się pompowanie środków z działających w Polsce mediów prywatnych do mediów państwowych i prorządowych mediów prywatnych. Temu bowiem ma służyć zapowiedziane powołanie Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2021, 2021

Kategorie: Aktualne, Pytanie Tygodnia