Film o Kinseyu pokazał, jak trudno jest zbadać życie intymne człowieka Jest ich w Polsce tylko 150. Mają swoje dwa towarzystwa naukowe – Polskie Towarzystwo Seksuologiczne i Towarzystwo Medycyny Seksualnej (choć drugie powstało w opozycji do pierwszego, to prezesem obu jest prof. Zbigniew Lew-Starowicz), a szykuje się i trzecie dla psychologów seksuologów. W ten sposób bronią się przed podróbkami, czyli osobami, które co najwyżej mogą się określać jako edukatorzy. Tylko kilku ma stopnie profesorów, choć kilkunastu posiada światowy dorobek. Oto polscy seksuolodzy, męskie towarzystwo, w którym kobietom jest ciężko. I ich raporty, potężna broń, którą poprzez media zaczynają rządzić naszym życiem nie tylko osobistym, lecz także zawodowym, bo na przykład twierdzą, że dobry menedżer musi mieć automatyczną erekcję. Do świetnie wykształconych należy dr Stanisław Dulko, autor jednego z pierwszych światowych badań na temat transseksualizmu. – Byłem uczniem, siedziałem na plaży i czytałem wywiad z ojcem polskiej seksuologii, prof. Kazimierzem Imielińskim – wspomina. – Mówił, że trzeba się uczyć 12 lat. To mi się spodobało. – Seksuologia jest dziś dziedziną interdyscyplinarną – dodaje prof. Zbigniew Izdebski, który znalazł się w tej branży, bo jako pedagog nie znał odpowiedzi na pytania uczniów dotykające intymności. – To nie może być tylko lekarz „od wzwodu”, ale również psycholog. Wspiera go prof. Zbigniew Zdrojewicz z Wrocławia, którego pierwszą specjalizacją jest endokrynologia. – Rządzą nami hormony. Seksem też – mówi. – Badam tę wybuchową mieszankę. Jednak im bardziej seksuolodzy analizują cudze życie intymne, tym bardziej strzegą swojego. Brak wiarygodności zniszczyłby speca od uzależnień, który nie rozstaje się z papierosem. Jednak nie wolno pytać o seks seksuologa. Jadowite komentarze kolegów po fachu wywołał wywiad prof. Violetty Skrzypulec, choć były tam tylko rozważania o jej nieudanych małżeństwach i opowieść o zjeździe seksuologów, na którym podano biały płyn w kieliszkach w kształcie plemnika. Oburzenie panów nie milknie do dziś. – Nie oczekujmy, że wzięty seksuolog będzie opowiadał, że ma żonę i trzy kochanki. To by go raczej nie uwiarygodniło. Pacjenci nie tego oczekują. – komentuje prof. Zdrojewicz. – Przecież nawet Kinsey spędził życie z jedną kobietą. My wszyscy z Kinseya Polski seksuolog był już na filmie o amerykańskim badaczu. – My wszyscy jesteśmy z Kinseya – zapewniają, ale niektórzy, jak prof. Andrzej Jaczewski, są przeciwni dyskutowaniu o jakości jego prac. Rzeczywiście, wynajmował ochotników do zwierzeń, ale przebadał potężną grupę 15 tys. osób (dziś za wiarygodne uważa się nawet te prowadzone na 1000-osobowej próbie), a późniejsze badania nigdy nie podważyły jego wyników. – Kinsey jako pierwszy udowodnił sprzeczność zasad moralnych z rzeczywistymi zachowaniami człowieka, a szczególnie kobiet – dodaje prof. Izdebski, ale już dr Andrzej Depko mówi, że dla niego badania Kinseya są tylko faktem historycznym. Jednak bardzo ważnym, bo nigdy nie podważono prawdziwości wyników. Najambitniejsze raporty seksuologów mają mówić o całym naszym życiu, nie tylko o łóżku. Rozszyfrują nawet stosunek do szefa, ekologii i eutanazji. Ale w wielu sprawach pozostają bezradne. – Z badań Kinseya wynikało, że co trzecia Amerykanka dopuszcza się zdrady, ale dlaczego mężczyźni robią to częściej, ciągle nie wiemy. Ten, kto to wyjaśni, otrzyma Nobla – zapewnia prof. Izdebski. Zdumiewająca jest także skala problemów z seksem. – 38% mężczyzn cierpi na zaburzenia – wynika z badań prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza. Amerykańskie ankiety dodają, że aż 43% kobiet skarży się na sporadyczny brak przeżyć. W seksuologii czas płynie szybciej niż w innych dziedzinach medycyny. Między mistrzem a uczniem jest przepaść. Prof. Jaczewski w latach 60. do swoich analiz miał liczydła, dziś prof. Izdebski dysponuje ośrodkiem badania opinii publicznej, najczęściej jest to sprawdzony OBOP, który przemiele tysiące ankiet i wypluje procenty. Do profesora należy interpretacja. Inny przykład: w latach 70. dr Dulko otrzymał po prostu polecenie służbowe: – Proszę dotrzeć do osób, które zmieniały płeć. Szukał w sądach, bo to one wydawały zgodę, jeździł po Polsce, z drżeniem serca pukał do drzwi osób, które wcale nie chciały ujawniać swoich tajemnic. Ale to właśnie dzięki jego uporowi powstał raport podziwiany przez świat, a hasło transseksualizm trafiło do encyklopedii. Wrogowie uczciwych raportów Mądry raport musi zadawać pytania dostosowane do poziomu
Tagi:
Iwona Konarska