Najpierw radio i telewizja, a teraz komputer zmieniają nasze życie, a więc wymuszają wręcz zmiany w systemie edukacji Na początek kilka podstawowych tez. 1. Polska szkoła nie jest złą szkołą i polski uczeń z powodzeniem może stanąć do konfrontacji wiedzy i umiejętności z uczniami krajów, o których mówimy, że są bardziej rozwinięte i bardziej zasobne niż Polska. System edukacyjny państw Europy Zachodniej przechodził różne zmiany, jedne bardziej udane, drugie mniej. W obejmujących 16-latków badaniach PISA (Program for International Student Assessment) polscy uczniowie plasują się w rejonie wyników średnich. Bywa, że uczniowie z Francji czy Danii wypadają gorzej niż nasi, bywa też, że lepiej. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że zakres badań jest dostosowany do tamtych standardów. Dlatego czasami mówimy, że nasi uczniowie gorzej wypadają w zakresie rozumowania, bo uczymy wiedzy encyklopedycznej, a zaraz potem wyśmiewamy młodych Amerykanów czy Anglików, że nie wiedzą, gdzie leży Warszawa czy Polska. 2. Szkoła nie lubi zmian, a na pewno źle znosi rewolucje. Najmilej wspominanym szkolnym podręcznikiem jest \”Elementarz\” Falskiego. Ile roczników uczniów wychowało się na tej książce? Z drugiej jednak strony, najpierw radio i telewizja, a teraz komputer zmieniają nasze życie, a więc wymuszają wręcz zmiany w systemie edukacji. 3. W latach 2002-2005 miałem duży wpływ na to, co działo się w oświacie. Ktoś może mi zarzucić, że skoro teraz jestem pełen mądrych pomysłów, to czemu ich wtedy nie zrealizowałem? Część została zrealizowana i powodem tej wypowiedzi jest zamysł odstąpienia od wówczas przyjętych reguł. Ale przede wszystkim w roku 2001 był prawie zerowy wzrost gospodarczy, budżetowa \”dziura Bauca\” i bezrobocie rzędu 20%, w niektórych gminach dochodzące do 50%; głównym celem działania było wówczas zachowanie substancji oświatowej, w tym zachowanie w systemie oświatowym nauczycieli. Nauczyciele problemu bezrobocia nie odczuli tak dramatycznie jak inne grupy zawodowe. W tym okresie z systemu szkolnego ubyło 700 tys. uczniów i niecały 1000 etatów nauczycielskich. Teraz mamy w miarę ustabilizowany wzrost gospodarczy, należymy do Unii Europejskiej, dochody państwa i dochody gmin wzrosły w ciągu czterech lat o ponad 50% i powoli tworzymy społeczeństwo obywatelskie świadome swoich praw. Jakie zatem zmiany są planowane w polskim systemie oświatowym i co wynika z ich analiz? 1. REFORMA PROGRAMOWA. Zbyt łatwo politycy i urzędnicy decydują o zmianie programu nauczania. W czasie mojej kadencji zleciliśmy Instytutowi Spraw Publicznych przygotowanie projektu w tym zakresie. I taki projekt powstał wraz z harmonogramem jego wprowadzenia. Najpierw przetestowanie w wybranych szkołach, ocena efektów, a potem wdrożenie powszechne. Wydaje się, że wprowadzane obecnie zmiany są zbyt pospieszne. Dobrze chociaż, że minęły czasy, gdy minister decydował, co będzie lekturą szkolną. 2. KTO MA OCENIAĆ PRACĘ SZKOŁY? Obecnie ta ocena zależy od kuratora po zasięgnięciu opinii wójta. I to ma ulec zmianie. Realizacja zadań edukacyjnych stanowi o istocie działania samorządu lokalnego. Zarówno rada jednostki samorządu terytorialnego, jak i wybierani bezpośrednio wójt, burmistrz, prezydent mogliby być zastąpieni sprawnie działającym zarządcą prywatnym lub publicznym wynajętym przez lokalną społeczność lub ustanowionym przez wojewodę, gdyby nie zadania oświatowe. Uchwała jednej z gmin o przekazaniu oświaty w zarządzanie stowarzyszeń powinna w konsekwencji spowodować wniosek o likwidację gminy. Również losy przedszkoli zlikwidowanych w ciągu ostatnich 15 lat w kilkuset gminach przekonują, że w przypadku zadań oświatowych powinna być kontrasygnata ministra właściwego ds. oświaty w przypadku niektórych decyzji dotyczących szkół. Rozdział kompetencji między jednostkami samorządu terytorialnego a administracją rządową musi być starannie przemyślany. W przypadku zadań oświatowych przyjęte metody ich realizacji muszą uwzględniać: l Konieczność inwestowania w przyszłość. Jest to trudno mierzalne ze względu na długotrwałość procesu kształcenia. (Skutki likwidacji przedszkoli będą możliwe do oszacowania po 10-15 latach?). l Czynnik odczuć społecznych. Nie zawsze racjonalny, czasami zbyt emocjonalny lub osobisty, ale w przypadku troski o los własnych dzieci – niezwykle istotny. Nie można jednym tchem mówić o potrzebie budowania społeczeństwa obywatelskiego i odrzucać sprzeciw społeczny, np. w przypadku likwidacji placówki oświatowej. l Konieczność realizacji programu kształcenia porównywalnego z poziomem europejskim i na miarę potrzeb rozwojowych
Tagi:
Franciszek Potulski