Tylko 2% studentów wyjeżdża na zagraniczne stypendia Według najnowszego raportu Eurostudent polscy studenci są najmniej mobilni w Europie. Tylko ok. 2% decyduje się wyjechać z kraju i korzystać z możliwości wymiany studenckiej, czyli spędzić semestr lub więcej na zagranicznej uczelni. Aż 90% na pytanie, dlaczego nie zdecydowali się na wyjazd, wskazało powody finansowe. Nic dziwnego – stypendium, które zapewnia Unia, nie pozwala na utrzymanie, zwłaszcza w droższych krajach. Czy jednak faktycznie jest tak źle? Badania, których wyniki przedstawia się w liczbach bezwzględnych, ukazują nieco bardziej pocieszający obraz. Opublikowany we wrześniu raport OECD wykazał tendencję wprost przeciwną – polscy studenci są jednymi z najchętniej wyjeżdżających w Europie – w 2008 r. za granicą studiowało ich ponad 30 tys., więcej niż Francuzów, Niemców czy Hiszpanów. Z Pcimia do Paryża? Skąd taka rozbieżność? Populacja studentów w Polsce jest ogromna. Pęd do dyplomu, nie zawsze przekładający się na pęd do wiedzy, nie wiąże się ani z lepszym wsparciem dla studentów, ani z wyższą jakością nauczania. Masowa edukacja nie sprzyja mobilności. Potwierdza się smutna prawda – ogólna liczba studentów nie podniesie nam pozycji w świecie nauki. Kończenie Wyższej Szkoły Niczego w Zaścianku Dolnym ani nie pozwoli zdobyć doświadczenia za granicą, ani nie zwiększy szans na otrzymanie dobrej pracy – nie tylko w Londynie, ale nawet w Warszawie. Mobilność rozumiana jako wyjazdy zagraniczne na czas studiów nie stała się u nas tak powszechna jak samo studiowanie. Poza najważniejszym problemem, czyli finansami, studenci wskazują często brak rzetelnej informacji i kłopoty z zaliczaniem w kraju ukończonych za granicą kursów i przedmiotów. Nie wszyscy zresztą mają na taki wyjazd ochotę – według wcześniejszych badań Eurostatu ponad 51% młodych Polaków (tym razem badani byli nie sami studenci, ale reprezentacja osób w wieku 15-35 lat) w ogóle nie było zainteresowanych wyjazdem edukacyjnym. Studenci, którzy zdecydowali się na wymianę zagraniczną, przekonują, że korzyści z niej były wielorakie i związane nie tylko z nauką języka oraz dostępem do zasobów dydaktycznych innych uczelni. Wyjazdy pozwalają zrozumieć różnice kulturowe, uczą tolerancji i otwartości. Pokazują, jak adaptować się do nowych sytuacji i warunków. Najpopularniejszy program wymiany studentów, Socrates-Erasmus, pozwala wyjechać na uczelnię, z którą jednostka macierzysta młodego człowieka podpisała odpowiednią umowę. Student płaci czesne jedynie na uczelni macierzystej (lub nie płaci wcale, jeśli należy do szczęśliwców na bezpłatnych studiach). Otrzymuje stypendium, które teoretycznie ma pokryć różnice w kosztach utrzymania między krajem pochodzenia a krajem, do którego jedzie. W praktyce jednak koszty utrzymania zwykle znacznie przewyższają tę dysproporcję, zwłaszcza że ponad połowa studentów w kraju wciąż mieszka z rodzicami, więc samo wynajęcie mieszkania w obcym mieście bardzo obciąża ich budżet. Wyjazd na semestralne czy roczne stypendium w ramach programu unijnego to i tak mało kosztowna wersja zagranicznego studiowania. Choć jak wykazał ubiegłoroczny raport Ernst & Young oraz Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, w Polsce blisko 60% studentów płaci za studia, teoretycznie edukacja wciąż jest bezpłatna. Wybrańcy, którzy dostali się na darmowe kierunki w kraju, nie szukają szczęścia w Niemczech (czesne sięga ok. 500 euro za semestr) czy Wielkiej Brytanii (do niedawna 3290 funtów rocznie, od tego roku akademickiego nawet 6-9 tys. – informacja o zmianie wysokości opłat wywołała zamieszki studenckie na ulicach największych miast). Gdzie po pracę Nie tylko na studia wyjeżdżamy raczej nieśmiało. Polskich studentów nie kręci już także praca za granicą. Nauczeni doświadczeniami poprzednich roczników, kiedy absolwenci masowo wyjeżdżali z wielkimi ambicjami, licząc na karierę w zagranicznych korporacjach, a lądowali na stanowiskach barmanów i kelnerek, mają raczej nadzieję na rozwijanie skrzydeł nad Wisłą. Według opublikowanych we wrześniu ub.r. badań firmy Universum, przeprowadzonych w 25 krajach, wyjeżdżać chcą Francuzi, Portugalczycy, Włosi i Belgowie. Polacy mają nadzieję znaleźć dla siebie miejsce w rodzinnych stronach. Mogłaby to być wiadomość pocieszająca dla naszej gospodarki, gdyby nie świadomość, że co piąty absolwent będzie miał problemy ze znalezieniem pracy. I prawdopodobnie będzie to dotyczyło właśnie osób kończących podrzędne szkółki w powiatowych miastach. Tym, którzy łudzili się, że sam dyplom, bez znajomości języka i ciekawych doświadczeń zawodowych, zapewni im dobrze płatne zajęcie,
Tagi:
Katarzyna Klimkowska