Już teraz dwójka moich dzieci na kwarantannie. Czyli zaraza szaleje. A PiS spada poparcie, więc mamy model szwedzki, jak najmniej obostrzeń, by nie narazić się elektoratowi. Oportunizm sondażowy, jak to nazwał Ludwik Dorn, dotyczy już wszystkiego. Nie ma takiej ceny, której PiS nie zapłaci za utrzymanie się przy władzy. Co tam kilka tysięcy zmarłych na covid. * Nowe „Dziady”. Historia się powtarza, ale już jako groteska. Barbara Nowak, małopolska kuratorka oświaty, która nie rozstaje się z różańcem, napisała na Twitterze: „Odradzam organizację wyjść szkolnych na spektakl »Dziady« w Teatrze J. Słowackiego. W mojej ocenie, haniebne jest używanie dzieła wieszcza A. Mickiewicza dla celów politycznej walki współczesnej opozycji antyrządowej z polską racją stanu”. Ciekawa jest teza pani Nowak, rządzący to wcielona „racja stanu”. Czyli opozycja, walcząc z rządem, walczy z racją stanu, a to zdrada. Apel kuratorki oświaty w sprawie przedstawienia w reżyserii Mai Kleczewskiej już przyniósł skutek – wszystkie spektakle są wyprzedane. Głos zabrał nawet minister kultury Piotr Gliński. Inscenizacji nie widział, ale mówi: „Niepokoją wszelkie takie działania, które są kontrowersyjne w sztuce i przekraczają granice tej akceptowalnej kontrowersji”. Oto ministra kultury przeraża w sztuce przekraczanie granic, też ciekawe. Potem Gliński się piekli, że atak na „Dziady” kojarzy się wielu z zakazem wystawiania „Dziadów” w roku 1968. Jak może się nie kojarzyć? W 1968 r. po zdjęciu „Dziadów” ze sceny Gomułka ględził: „Mickiewicz nie był i nie będzie orężem reakcji”. A jaki jest ten spektakl sam w sobie? Już nie istnieje sam w sobie, istnieje w kontekście. Nie przepadam za gwałtownymi eksperymentami na klasyce, ale nie widziałem tej sztuki, nie wiem. Mój kolega, znany reżyser, został zaproszony na próbę generalną. Po krótkim czasie wyszedł wstrząśnięty, tak to było okropne. Mówi: „Widziałem tylko fragment, może całość jest genialna, ale to mało prawdopodobne”. To część niszczycielskiej działalności PiS w kulturze, nawet jeśli ten spektakl jest okropny, co możliwe, nikt z nas po obejrzeniu go nie mógłby napisać niepochlebnej recenzji. * PiS wpadło na pomysł, by rejestrować ciąże. Jak kobieta zajdzie, od razu wpada z płodem do systemu i oko wielkiego brata śledzi, jak w niej ta ciąża się rozwija. A jak kobieta ucieknie do Czech na aborcję, to co? Morderstwo? O to właśnie chodzi. Od razu pojawiły się memy, choćby ten zabawny – tłok, kolejka do okienka, kobieta mówi do siedzącej tam osoby: „Dzień dobry, właśnie wróciłam z Czech, chcę wyrejestrować ciążę”. Jeszcze chyba nie jest aż tak źle, by ten pomysł wprowadzono w życie, ale kto wie? Na pewno za to wejdzie w życie projekt utrudnienia rozwodów – ma to trwać o wiele dłużej, więcej kosztować, tak by zniechęcić. Nie rozumiem tej połowiczności, a nie można by zupełnie zakazać? To wszystko w każdym razie wskazuje kierunek, w jakim idzie PiS, w jakim pójdzie na pewno, gdy rządzić będzie nową kadencję. Co będziemy warci jako naród, jeśli wybierzemy ich ponownie? * W kinie Luna, w ramach festiwalu kina rosyjskiego, film „Idiota” z roku 1958. Według powieści Dostojewskiego. Potem dyskusja o kobietach pisarza z moim udziałem. Film oczywiście z innej epoki, pokolorowany, bardzo rosyjski, aktorzy grają znakomicie, ale bardzo teatralnie. Co za gęby! Tylko Rosjanie i czasami Polacy potrafią tak grać rosyjską literaturę. I chociaż to wszystko ocierało się czasami o groteskę, obraz wciągał. I ta muzyka rosyjskiego języka, czułem, jak budzi się we mnie ten już zapomniany język. Potem dyskusja, jest obok mnie Sylwia Frołow, autorka dobrej książki „Nasz biedny Fiedia”, opowieści o kobietach pisarza. Sylwia to moja bliska koleżanka z dawnych lat. Mówi, że pisze książki biograficzne dzięki mnie, skłoniłem ją dawno temu do napisania tekstu do „Res Publiki”. Byli ludzie, którzy, pokazując kierunek palcem, wpłynęli na mój los, tak ja czasami zmieniałem losy ludzi. Każdy z nas ma takie doświadczenia. * Ileż niegodziwości by nam umknęło, gdyby nie wolne media, aż strach pomyśleć. Wirtualna Polska ujawniła, że firma Łukasza Mejzy, wiceministra sportu, namawiała rodziców ciężko chorych dzieci do korzystania z niesprawdzonych form leczenia za granicą, za bardzo duże pieniądze. Koszt wynosił ok. 80 tys. dol. Ale rządowi brakuje posłów, więc rząd wisi na Mejzie, czyli polski