Co czytał świat w 2015

Co czytał świat w 2015

Najlepsze tytuły literatury faktu dotyczą kryzysów. Niektórzy przypominali minione, inni szukali sposobów wyjścia z obecnych Wyróżniające się książki roku 2015 z zakresu polityki, ekonomii, spraw społecznych i zagranicznych to zarówno dzieła autorów już uznanych i w Polsce popularnych – jak Niall Ferguson czy Timothy Snyder – jak i pozycje sygnowane stosunkowo nowymi nazwiskami. Poniższe subiektywne zestawienie składa się z siedmiu tytułów, część z nich zresztą gości też w światowych podsumowaniach roku (dwie ostatnie książki z listy nie zostały jeszcze przetłumaczone na język polski). Większość odmienia przez wszystkie przypadki słowo kryzys, a razem stanowią zestawienie, w którym mamy zarówno lekcje historii, manifesty polityczne, jak i akademickie analizy najbardziej złożonych problemów świata. Timothy Snyder Czarna Ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie Znany i ceniony historyk, absolwent Oksfordu i wykładowca Uniwersytetu Yale, powrócił w 2015 r. z kolejnym przełomowym dziełem, tym razem wyjaśniając precyzyjnie i przejrzyście machinę największej masowej zbrodni XX w. W odróżnieniu od innych badaczy tematu Snyder nie skupia się tylko na wykonaniu planu Hitlera, ale sięga znacznie głębiej – do źródeł pomysłu ostatecznego rozwiązania. Analizuje przy tym przemiany społeczne i ekonomiczne w różnych miejscach świata, które wpłynęły na uformowanie się wizji Holokaustu wśród nazistów. Siłą książki Snydera jest postrzeganie zagłady Żydów w sposób całościowy, z perspektywy nie tylko nazistowskiej, ale i wielu narodów czy grup społecznych, które wykształciły włas­ne formy antysemityzmu, w tym Polaków. Co więcej, autor doskonale uwypukla paradoks związany ze studiowaniem Holokaustu: im lepiej go znamy, tym bardziej wydaje się przerażający. Niestety, znamy go wszyscy wciąż za mało. Jonathan Crary 24/7 Późny kapitalizm i koniec snu Studium współczesnej cywilizacji i skutków jej nastawienia na konsumpcję. Skutków przeważnie tragicznych. „24/7” wyróżnia się przede wszystkim kompleksowym podejściem do tematu ewolucji kapitalizmu, który zaczyna kontrolować każdy moment życia. Również obszary kontrolowane do tej pory tylko przez procesy fizjologiczne, jak choćby sen. W przeciwieństwie do innych krytyków kapitalizmu, np. byłego ministra finansów Grecji Janisa Warufakisa, Crary koncentruje się nie na jego konsekwencjach dla jednostki, ale na procesach grupowych. Należą do nich świetnie opisana „potrzeba nieustannej dostępności dóbr” i „potrzeba posiadania najnowocześniejszych wersji” wszystkiego, czego na co dzień używamy. Książkę czyta się jak klasyczną anty­utopię. Przywołując absurdalne projekty z XIX w. czy z epoki stalinizmu, które miały zwalczyć ludzką potrzebę snu, Crary przypomina, że życie 24/7 tożsame z pracą 24/7 prędzej czy później doprowadzi do upadku cywilizacji. Thomas Piketty Ekonomia nierówności Drugą po głośnym „Kapitale w XXI wieku” książkę francuskiego ekonomisty warto przeczytać chociażby dlatego, że jest po prostu lepsza. Tym razem autor wziął na warsztat znacznie mniej zideologizowane i lepiej udokumentowane zjawisko, czyli nierówności ekonomiczne we współczesnych społeczeństwach, zarówno rozwiniętych i demokratycznie ugruntowanych, jak i wciąż wykształcających instytucjonalne ramy swojej państwowości. „Ekonomia nierówności” jest napisana przejrzyście i sprawia wrażenie bardziej przekonującej niż wcześniejsza książka Piketty’ego. Chociaż nadal wielu czytelników uzna za banał lansowany przez niego „janosikowy” sposób na rozwiązanie nierówności społecznych – oparty na redystrybucji i zwiększaniu obciążeń największych i najbogatszych. Argument to stary jak pierwszy „Kapitał”, ale Piketty prezentuje go w nowym, świeższym wydaniu, być może też w adekwatniejszych do tego czasach. Mohamedou Ould Slahi Dziennik z Guantánamo Książka jest zredagowaną wersją niemal 500-stronicowego manuskryptu, który autor, oskarżony przez rząd Stanów Zjednoczonych o działalność terrorystyczną, spisał podczas odsiadki w bazie Guantánamo. Lektura „Dziennika” jest jednak niełatwym ćwiczeniem z odczytywania aluzji, metafor, często spiętrzonych. Autor nie szczędzi ich z wiadomego powodu – rękopis został ocenzurowany przez Departament Stanu, urzędnicy wprowadzili ponad 2,5 tys. skreśleń i poprawek, do których sam Slahi nie mógł się ustosunkować. Nie znajdziemy w „Dzienniku” szokujących opisów tortur, przykładów łamania praw człowieka czy odniesień do radykalnego islamu. To raczej chłodna analiza przemian zachodzących w umyśle człowieka znajdującego się w odosobnieniu, który stopniowo traci świadomość czasu, miejsca i zdarzeń. Mamy tu szczere zeznanie jednostki, która trafiła do centrum kluczowych procesów, w tym obrony liberalnych wartości i praw

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2016, 2016

Kategorie: Książki