Nową metodą identyfikacji jest korzystanie z selfie. Na takich zdjęciach często się uśmiechamy, odsłaniając uzębienie Monika Głąbińska – antropolożka sądowa, autorka książki „Zbrodnie odczytane z kości. Tajemnice antropologii sądowej”. Prowadzi blog Antropogeek Czym zajmuje się antropolog sądowy? – Antropologia to nauka o biologii człowieka, a antropologia sądowa zajmuje się przede wszystkim analizą szczątków kostnych i ciał w zaawansowanych stadiach rozkładu, dokonywaną na potrzeby sądowe. Ale to tylko połowa naszej pracy. Szeroka cyfryzacja sprawiła, że do naszych obowiązków należy również identyfikacja osób żywych na podstawie nagrań i zdjęć. Do tego dodałabym jeszcze określanie wieku biologicznego. To także zawód, który staje się coraz bardziej popularny, dzięki masowo oglądanym serialom kryminalnym. Domyślam się jednak, że nie wszystko, co widzimy na ekranie, to prawda. – Dość często, gdy je oglądam, jestem mocno zdziwiona. Po pierwsze, osoby przyjeżdżające na miejsce odnalezienia ciała są zwykle tak elegancko ubrane. Po drugie, w serialach zawsze okazuje się, że mamy do czynienia ze śmiercią z udziałem osób trzecich. W normalnym życiu nie zawsze tak jest – czasem to szczątki osób pochowanych kilkadziesiąt czy kilkaset lat temu. Jednak najdziwniejsza sytuacja, którą widziałam w serialu, była związana ze… zmywarką przemysłową. Odnalezione w beczce zwłoki w wyniku procesów rozkładu zmydliły się. Zamiast oczyścić je ręcznie, wymyślono, żeby przepuścić je przez zmywarkę. A po tym wszystkim znaleziono na nich jeszcze ślady mikrocząsteczek i pobrano materiał DNA. Nie wiem, czy w realnym świecie cokolwiek by z tych zwłok zostało. W książce „Zbrodnie odczytane z kości. Tajemnice antropologii sądowej” pisze pani nawet o efekcie CSI, nazywanym w polskich warunkach efektem W-11. – Efekt ten, którego nazwa pochodzi oczywiście od popularnych seriali, określa sposób, w jaki ludzie postrzegają pracę osób związanych z szeroko pojętą kryminalistyką, na którą patrzą właśnie przez pryzmat seriali. Wydaje im się, że wszystkie dowody dają 100% pewności, wyniki powinny w precyzyjny sposób odpowiadać na pytanie, kto zabił. Ten problem jest szczególnie widoczny w Stanach Zjednoczonych, gdzie w procesie bierze udział ława przysięgłych. Efekt CSI wpływa na to, że sędziowie przysięgli często podejmują decyzję o uniewinnieniu danej osoby, ponieważ opinie biegłych czy dowody sądowe nie są tak przekonujące, jak to wygląda w serialach. To może porozmawiajmy trochę o tym, jak pani praca wygląda naprawdę. Wyobraźmy sobie, że na placu budowy odnalezione zostają kości, co dzieje się dalej? – To zależy od tego, czy zostajemy wezwani na miejsce, czy szczątki zostają nam przywiezione. Zazwyczaj wolimy oglądać je w miejscu, w którym zostały znalezione. Najpierw sprawdzamy, czy są to rzeczywiście szczątki ludzkie. Jeśli tak, musimy zobaczyć, jak są ułożone, czy to jest grób, czy tych pochówków jest więcej. Sprawdzamy, w którą stronę zwrócona jest głowa – to ważne w przypadku pochówków rytualnych. Oprócz tego robimy albo zdjęcia, albo rysunek grobu, badamy szkielet: określamy płeć, wiek i ewentualne anomalie czy patologie kostne. Następnie trzeba podnieść szczątki i zawieźć do zakładu medycyny sądowej lub innego miejsca, w którym pracuje antropolog. Jeśli stwierdzimy, że to są szczątki archeologiczne, w niektórych sytuacjach mogą jechać do zakładu antropologii fizycznej. I co się dzieje po ich przewiezieniu? – Szczątki musimy dokładnie oczyścić. Potem ułożyć anatomicznie. Sprawdzamy, jakie mamy kości, np. czy mamy wszystkie kości palców, nadgarstka. Są one bardzo drobne, więc mogą albo ulec rozłożeniu, albo po prostu gdzieś się zgubić, jeśli szczątki leżały na powierzchni. Oczywiście staramy się, żeby tak się nie stało, ale bywa różnie. Jeśli szczątki zostały odnalezione właśnie na placu budowy i ktoś znalazł je w czasie pracy koparką, to mogły one ulec uszkodzeniu. Sprawdzamy, ile mamy kręgów, ile mamy żeber, opisujemy patologie, a jeśli to konieczne, wysyłamy fragmenty kości do badania DNA. Możemy wykonać również RTG, żeby zobaczyć, jak wyglądają zatoki i zęby – to nam pomaga w określeniu wieku i identyfikacji osobniczej. Jeśli szczątki są współczesne, próbujemy dojść do tego, co mogło być przyczyną zgonu. Czasem nie udaje nam się tego ustalić, jeśli nie mamy tkanek miękkich, a przyczyna śmierci nie była bezpośrednio związana z kośćmi. Często też wykonujemy rekonstrukcję twarzy, co umożliwia nam identyfikację. I jeszcze jedną pracę, która nigdy nie jest pokazana