Na zachodzie Europy żołnierze Brygad Międzynarodowych są uważani za pierwszych, którzy stanęli do walki z faszyzmem Byli „jeźdźcami komunistycznej apokalipsy” i „żołnierzami Stalina”. Takimi epitetami historyk z IPN Piotr Gontarczyk określa dąbrowszczaków – ochotników, którzy trzy lata przed wybuchem II wojny światowej stanęli w Hiszpanii do walki z faszyzmem. Stali się oni ofiarami prawicowej polityki historycznej. Z olimpiady na front Pierwsi Polacy, w tym emigranci mieszkający we Francji, znaleźli się w Hiszpanii tuż przed wybuchem wojny domowej 18 lipca 1936 r. Przyjechali do Barcelony na mającą się odbyć w tym mieście olimpiadę robotniczą. Organizacje antyfaszystowskie, lewicowe i związki zawodowe zorganizowały ją jako alternatywę dla wykorzystywanych propagandowo przez nazistów igrzysk w Berlinie. W tym samym czasie, 17 i 18 lipca, faszyści wspólnie z wojskową i arystokratyczną oligarchią rozpoczęli powstanie przeciwko legalnemu rządowi Republiki Hiszpańskiej. Wydarzenia te zaskoczyły będących u władzy socjalistów, nieprzygotowanych do konfrontacji zbrojnej. Do końca wierzyli w pokojowe rozwiązanie konfliktu. Republice brakowało wojska i ratunkiem dla niej stały się milicje złożone z robotników, zarówno socjalistów, jak i anarchistów czy komunistów. Polacy znaleźli się wśród ochotników walczących w antyfaszystowskich oddziałach, które zapobiegły opanowaniu Barcelony przez zbuntowanych wojskowych. Na wieść o wojnie w Hiszpanii dziewięciu polskich emigrantów utworzyło we Francji grupę im. Walerego Wróblewskiego i Ludwika Waryńskiego. Przeszli granicę Hiszpanii, by bronić baskijskiego miasta Irún. Pod naporem przeciwnika większość obrońców wycofała się jednak z powrotem do Francji. Część Polaków już wkrótce znowu znalazła się w Hiszpanii. 8 września 1936 r. powstał pierwszy polski oddział ochotniczy – oddział karabinów maszynowych im. Jarosława Dąbrowskiego, nazywany również od liczby żołnierzy Grupą 36. Wyruszył on na front madrycki wraz z katalońską kolumną milicji ludowej Libertad. Polacy zasłużyli się w walkach pod Pelahustán, odpierając ataki wielokrotnie liczniejszego wroga, a nawet kontratakując. Jeden z żołnierzy Grupy 36, Antoni Chrost, stał się pierwowzorem głównego bohatera „Komu bije dzwon” Ernesta Hemingwaya. Pisarz zmienił mu jedynie pochodzenie – na amerykańskie. Polscy ochotnicy wyrwali się z okrążenia, w którym znaleźli się w wyniku błędów republikańskiego dowództwa. Zatrzymali żołnierzy Mussoliniego 22 października 1936 r., w obliczu zmasowanego ataku wojsk gen. Franco na Madryt, powstała XI Brygada Międzynarodowa. Polacy służyli w dwóch wchodzących w jej skład batalionach – im. Komuny Paryskiej oraz im. Jarosława Dąbrowskiego. Było ich wówczas ponad 300. Już dwa tygodnie później znaleźli się na froncie madryckim. Oba oddziały składały się z bardzo potrzebnych republice żołnierzy mających doświadczenie bojowe z czasów I wojny światowej. Dodatkowo przybycie Brygad Międzynarodowych wzmocniło morale obrońców Madrytu i ludności cywilnej. Ciągnący przez miasto ochotnicy byli owacyjnie witani. Gdy 15 listopada ruszył główny atak wojsk Franco na Madryt, pozycje słabo wyszkolonych i wyposażonych oddziałów milicji załamały się. Rebelianci, wspierani przez artylerię, lotnictwo oraz czołgi opanowali miasteczko uniwersyteckie. Byli o krok od zajęcia stolicy republiki. Natarcie prowadziły budzące strach oddziały Marokańczyków, znane z okrucieństwa wobec jeńców i ludności cywilnej, oraz Hiszpańskiej Legii Cudzoziemskiej. Na ich drodze stanęli ochotnicy z Brygad Międzynarodowych, w tym Polacy. Batalion im. Dąbrowskiego zasłużył się w tej walce, zatrzymując przeciwnika w brutalnych starciach wręcz i na krótkich dystansach. Walczono o każdy budynek, a nawet pomieszczenie. Za zatrzymanie wroga dąbrowszczacy zapłacili wysoką cenę – stracili większość oficerów, którzy walczyli na pierwszej linii razem z szeregowymi żołnierzami. 29 listopada batalion zreorganizowano, uzupełniając straty. Wszedł on w skład XIII Brygady Międzynarodowej, nazywanej też Brygadą im. Dąbrowskiego, którą dowodził Węgier, gen. Máté Zalka „Lukács”. 2 stycznia 1937 r. na froncie madryckim zginął Antoni Kochanek, dowódca batalionu im. Dąbrowskiego. Największą sławą dąbrowszczacy okryli się podczas bitwy pod Guadalajarą. W marcu 1937 r. włoski korpus ochotniczy próbował oskrzydlić Madryt. Wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt żołnierze przysłani do Hiszpanii przez Mussoliniego liczyli na łatwy sukces. Ich zmotoryzowane kolumny przerwały republikański front i parły na Madryt. Republika ponownie rzuciła do boju Brygady Międzynarodowe, w tym batalion im. Dąbrowskiego. Polscy ochotnicy nie tylko odparli przeciwnika, ale również zadali mu spore straty, zdobywając wiele nowoczesnego sprzętu