Polskie lesbijki i polscy geje wzajemne spory przedłożyli nad jedność i działanie Dziesięć lat temu, w czerwcu 1990 r. w Poznaniu ukazał się miesięcznik “Inaczej”, pierwsze pismo dla mniejszości homoseksualnej w Polsce. Jest to doskonała okazja, aby przyjrzeć się zmianom, jakie przez te 10 lat zaszły w życiu polskich lesbijek i gejów. Tuż przed rejestracją pisma, w lutym tego samego roku, warszawski sąd zarejestrował także “Stowarzyszenie Lambda” – ogólnopolską organizację lesbijek i gejów. Stowarzyszenie dość szybko otworzyło swoje oddziały w większych polskich miastach, a po liczbie osób, jaka pojawiała się na jego spotkaniach, można było żywić nadzieję, że wkrótce dorówna sile i wpływom największych organizacji tego typu na Zachodzie. “Lambda” szybko jednak utonęła w sporach personalnych oraz wzajemnych oskarżeniach o zawłaszczenie środków finansowych, również tych, które na działalność otrzymano od organizacji zachodnich. Ostatnim przewodniczącym, który próbował ratować powstały bałagan i postawić stowarzyszenie na nogi, był Ryszard Madetko. Był on jednocześnie pierwszym, który jako szef “Lambdy” występował otwarcie w programach telewizyjnych. Brak współpracy i możliwości przedłożenia raportu finansowego z działalności doprowadziły do rozwiązania stowarzyszenia na szczeblu ogólnopolskim, a dzisiejszy ruch gejowski to kilka lokalnych inicjatyw, które rzadko ze sobą współdziałają. Wezwania Zofii Kuratowskiej do utworzenia ich krajowej konfederacji, wyrażane na łamach gejowskich gazet, nie przyniosły żadnych rezultatów. Brak silnej organizacji gejowskiej, z wyrazistym liderem i programem spowodował, że środowisko gejowskie nie znalazło wystarczającej siły i energii, aby wywalczyć wyraźnie sformułowany, konstytucyjny zakaz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. W ostatniej fazie dyskusji nad konstytucją nawet zwolennicy tego zapisu w parlamencie zrezygnowali z niego na rzecz kompromisu umożliwiającego przyjęcie całej ustawy zasadniczej. Na wielkie uznanie zasługuje jednak fakt, że to rozbite środowisko zdołało skłonić polityków do dyskusji na temat podobnego zapisu. Zdaniem prof. Ewy Łętowskiej, sam fakt, że podczas rozważań nad konstytucją dyskutowano nad taką kwestią, sprawia, że sformułowanie: “Nikt nie będzie dyskryminowany z jakiejkolwiek innej przyczyny” w sposób naturalny obejmuje też zakaz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Geje i lesbijki nie potrafili lub nie byli w stanie, wzorem swoich kolegów z Zachodu i USA, zająć wyraźnego stanowiska w czasie wyborów prezydenckich i parlamentarnych, choć oczywista jest nadzieja, jaką pokładają w partiach lewicowych i liberalnych. Mimo tego jednoznaczne poparcie, jakiego miesięcznik “Inaczej” udzielił Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, dodatkowo jeszcze podzieliło i tak rozbite już środowisko. Część działaczy zdystansowała się wobec stanowiska redakcji, wskazując na Jacka Kuronia i Tadeusza Zielińskiego, a redaktorów obdarzono pieszczotliwymi określeniami komuchów i “różowych pająków”. Dzisiaj, po rozpadzie stowarzyszenia, walka o dalsze pozytywne rozwiązania prawne dla środowiska gejowskiego będzie znacznie trudniejsza, ponieważ, nawet gdyby były takie chęci ze strony prawodawcy, to nie ma z kim na ten temat rozmawiać. Jest też pewne, że taki stan utrzyma się tak długo, dopóki geje i lesbijki nie zjednoczą się i nie określą swoich żądań oraz oczekiwań. Stosunkowo najlepiej ma się prasa gejowska, ale przede wszystkim ta, która uchodzi za pornografię. Pisma, które zupełnie zrezygnowały z nagości i propagują gejowski styl życia, zaangażowanie polityczne, kulturę gejowską, sprzedają się o wiele gorzej. W tej kategorii pism na placu boju pozostało już tylko wspomniane “Inaczej”. Nie jest to, oczywiście, dla społeczności gejowskiej powód do dumy, tym bardziej że inne pisma, które pokusiły się o intelektualne zaangażowanie, po prostu upadły. Dodatkowo taki charakter prasy gejowskiej niesie ze sobą inne zagrożenie. Skoro bowiem pisma takie jak “Nowy Men” finansują ważne dla społeczności homoseksualnej wydarzenia kulturalne, balansując jednocześnie na granicy pornografii, to wejście w życie całkowitego zakazu jej rozpowszechniania pozbawi tę społeczność większości obecnych możliwości rozwoju. Prasa gejowska nie wyciągnęła chyba wniosku ze smutnego losu “Lambdy” i jest równie jak stowarzyszenie skłócona. Mało eleganckie spory między poszczególnymi pismami są aż nazbyt widoczne. Po lekturze wielu artykułów w tych pismach można dojść do wniosku, że jedynym, na co je stać, jest neutralne przemilczanie swojego istnienia. Wspólne działania, a tym bardziej wspólna walka wydają się całkowicie niemożliwe. Gejowskie dyskoteki to chyba jedyne przejawy swoistej subkultury, które rozwinęły
Tagi:
Sergiusz Wróblewski