Jedyny program publicystyczny, w którym nie biorą udziału politycy “Wydarzenie tygodnia” jest jednym z nielicznych programów publicystycznych, któremu udało się przetrwać wszelkie telewizyjne burze. Jego formuła nie zmieniła się od początku istnienia, czyli od dziesięciu lat: do studia zapraszani są dziennikarze z różnych tytułów prasowych, którzy przedstawiają swoje poglądy na aktualne tematy. Program wymyślił i od początku prowadzi Marek Maldis. – Po przełomie 1989/90 r. trzeba było stworzyć jakiś program, w którym zaistnieliby dziennikarze z tzw. drugiego obiegu, czyli z prasy, która po 1989 r. przestała być podziemna. Nadal jednak ci dziennikarze byli mało znani. W związku z tym potrzebny był program, który byłby miejscem konfrontacji dziennikarzy o różnych poglądach politycznych – wspomina Marek Maldis. Według autora “Wydarzenia tygodnia”, przez dziesięć lat przez program przewinęło się około 120 dziennikarzy, reprezentujących kilkadziesiąt tytułów. Niektóre z nich, jak na przykład “Express Wieczorny”, “Sztandar Młodych” lub “Ład”, już nie istnieją. – Zdarzały się mało znane tytuły na przykład “Opinie”, “Polityka zagraniczna” czy “Królowa apostołów”, w której startował Tomasz Wołek. Niektórzy uczestnicy traktowali program jako swoistą trampolinę do kariery politycznej, na przykład Antoni Macierewicz czy Michał Strąk. Inni rozstali się ze swoimi gazetami, na przykład Dariusz Szymczycha czy Stanisław Ćwik. Szkoda – opowiada Marek Maldis. Duch czasów Mimo że przez dziesięć lat formuła programu nie zmieniła się, zmienił się jego charakter. – Dawniej przychodzono po to, żeby zaprezentować siebie, tytuł, w mniejszym stopniu pogląd. Teraz jest to typowy program komentatorski. Zapraszam przede wszystkim dziennikarzy, którzy mają coś do powiedzenia na dany temat, są w swoim kręgu autorytetami, a jednocześnie staram się ich dobierać tak, żeby ścierały się różne poglądy polityczne. Dawniej też tak robiłem, przy czym wtedy do programu przychodziło wielu gości, bo chcąc wszystkich usatysfakcjonować i przedstawić, zapraszało się ogromną liczbę ludzi. Teraz, po dziesięciu latach, sądy są bardziej wyważone, mniej demagogiczne i skończyło się na tym, że zapraszam do siebie maksimum pięć osób. Od ilości do jakości – tłumaczy zmiany autor programu. – Przez dziesięć lat obecności na antenie “Wydarzenie tygodnia” wielokrotnie zmieniało dzień i godzinę nadawania. Program zaliczył chyba wszystkie czasy w sobotę i niedzielę. W końcu był nadawany w poniedziałek. Ale były też takie czasy – chyba ewenement na skalę światową – że “Wydarzenie tygodnia” pojawiało się raz na dwa tygodnie – wspomina Marek Maldis. Wrogowie i zwolennicy Jak każdy program, “Wydarzenie tygodnia” ma swoich zwolenników i przeciwników. – Doświadczałem i doświadczam tego na własnej skórze – opowiada Maldis. – Wiele razy zdarzyło się, że niektórzy moi przełożeni jednego dziennikarza kochali, a drugiego nie cierpieli. Ten byłby mile widziany, a ten nie. To wszystko trzeba znosić i tłumaczyć, że telewizja publiczna ma powinność i obowiązek zapraszać także dziennikarzy nie lubianych, powinna gościć wszystkie strony sporu. Jest też druga strona medalu: niektórzy chcą wprosić się do programu. – Zgłaszają się przedstawiciele różnych tytułów i mówią, że oni muszą tu być, bo mają coś do powiedzenia. I trzeba im wtedy długo tłumaczyć, że biuletyn związkowy lub partyjny to nie to samo, co gazeta o zasięgu ogólnopolskim. Miałem tego typu dyskusję z delegacją OPZZ – wspomina Marek Maldis. – Staram się zapraszać przedstawicieli tytułów, które są opiniotwórcze i reprezentują daną opcję polityczną – podkreśla. Niektórym nie podoba się też, że w programie nie biorą udziału politycy. – Tym właśnie się wyróżniamy. Przecież programy z udziałem polityków można zobaczyć w prawie każdej telewizji publicznej – podkreśla autor “Wydarzenia tygodnia”. Najczęściej program oglądają mieszkańcy miasteczek, małych miejscowości, po 40. -50. roku życia. Kiedyś program osiągał 6%, a nawet 10% oglądalności. – Pod względem oglądalności zawsze mieściliśmy się w pierwszej dziesiątce programów publicystycznych. Obecnie, kiedy jesteśmy nadawani o 9 rano w sobotę, oglądalność się zmniejszyła (zahaczamy o 3%), ale mimo wszystko jesteśmy najlepsi o tej porze. Po nas jest program poradnikowy i kulturalny, które mają gorszą oglądalność – mówi Marek Maldis. – Zdaję sobie jednak sprawę, że dziesięciolecie
Tagi:
Idalia Mirecka