Dilerzy mocniejsi od aptek

Dilerzy mocniejsi od aptek

Advocates for the legalization of marijuana march in New York on Saturday, May 5, 2018 at the annual NYC Cannabis Parade. The march included a wide range of demographics from millennials to old-time hippies. The participants in the parade are calling for the legalization of marijuana for medical treatment and for recreational uses. (?Photo by Richard B. Levine)

Pomimo legalizacji w 10 stanach USA czarny rynek marihuany kwitnie Gdy w 2013 r. prezydent Pepe Mujica uczynił z Urugwaju pierwsze na świecie państwo, w którym konsumpcja marihuany została w całości i bezwarunkowo zalegalizowana, światowa opinia publiczna uznała to raczej za egzotyczny eksperyment niż początek globalnego trendu. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło. O marihuanie zaczęto mówić także w kontekście jej właściwości medycznych i zastosowania w leczeniu przewlekłego bólu oraz niektórych typów nowotworów. Przybyło badań naukowych pozwalających precyzyjniej określić skutki konsumpcji tej substancji. Ucywilizowanie debaty publicznej o marihuanie było możliwe również dzięki jej dekryminalizacji w kolejnych miejscach na świecie. Co prawda, jej użycie bez względu na cel jest dziś zgodne z prawem jedynie w Kanadzie, Urugwaju i 10 stanach USA, ale wręcz lawinowo wzrosła w ostatnich latach liczba państw, które konsumpcję i posiadanie marihuany zdekryminalizowały. W dużym skrócie oznacza to, że władze państwowe mają prawo zatrzymywać osoby konsumujące bądź posiadające tę substancję i ją rekwirować, jednak przyłapani nie podlegają karze więzienia ani grzywny. Tego rodzaju rozwiązania wprowadzono już praktycznie we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej, w Rosji, w Norwegii, w Hiszpanii i w części stanów Australii. Postępuje też depenalizacja marihuany do celów medycznych. Jako lek (lub substancję składową w farmaceutykach) można ją stosować w 33 stanach USA i wielu krajach Europy – m.in. w Niemczech, we Włoszech, w Holandii, a od 1 listopada 2017 r. w Polsce. Biznes Jordana D. Dekryminalizacja posiadania, konsumpcji czy handlu marihuaną nie oznacza, że wszyscy dilerzy przeszli na jasną stronę. Wręcz przeciwnie – w wielu miejscach, gdzie marihuanę można dzisiaj kupić zupełnie legalnie, czarny rynek rozwija się jak nigdy dotąd. Jednym z takich miejsc jest stan Michigan na północnym wschodzie USA. Pomimo legalizacji konsumpcji marihuany w grudniu ub.r. jej sprzedaż poza oficjalnymi punktami handlowymi osiąga nieznane dotąd rozmiary. Jedną z osób, których status materialny dzięki temu zjawisku wydatnie się poprawił, jest Jordan D., 25-letni mieszkaniec Detroit. Na początku lutego opowiedział swoją historię reporterom „Detroit Metro Times”. Zaczął od tego, że po legalizacji marihuany szybko zauważył ogromną niszę na rynku. Mieszkańcy jego miasta spodziewali się, że substancja stanie się powszechnie dostępna z dnia na dzień, skończą się czasy zapisywania w telefonie numeru do dilera pod fałszywym nazwiskiem i cichych transakcji w samochodzie czy na ulicy. Większość obecnych klientów Jordana przeżyła ogromne rozczarowanie – stan Michigan zalegalizował bowiem rekreacyjną konsumpcję marihuany i jej zastosowanie w terapiach medycznych, ale handel nią dla prywatnych celów pozostał poza granicami prawa. Na terenie całego stanu, mającego prawie 10 mln mieszkańców, znajdują się zaledwie 54 punkty sprzedaży medycznej marihuany autoryzowane przez lokalne władze. Ponadto aby robić w nich zakupy, potrzebne są recepty i udokumentowane wskazania lekarza. Podaż pozostaje zatem mocno w tyle za popytem. Właśnie ten proces trafnie ocenił Jordan, porzucając pracę kelnera i zatrudniając się jako „diler na telefon”. „Jeśli mam dobry dzień, jestem w stanie zarobić nawet 1 tys. dol. na czysto”, powiedział dziennikarzom. Dziś jest jednym z kilkuset dostawców marihuany w swoim stanie, ogłaszających się na portalu Weedmaps.com. Oficjalnie każdy z nich jest jedynie posiadaczem tej substancji, gotowym ją „odstąpić” – bo handel rekreacyjną marihuaną jest wciąż nielegalny. W praktyce jednak wszyscy wiedzą, o co chodzi, a władze pozostają bezradne. Jeśli nie złapią Jordana czy któregokolwiek z dostawców na gorącym uczynku, nie udowodnią im pogwałcenia prawa. A nawet jeśli raz na jakiś czas któryś zostanie przyłapany w czasie transakcji, policjanci najczęściej przymykają oko. Długa droga do certyfikatu Przykład Jordana D. i stanu Michigan to znakomita ilustracja pierwszego problemu z dekryminalizacją marihuany. Bardzo często bowiem państwo nie nadąża za konsumentami. Słysząc informację o legalizacji, wielu użytkowników spodziewało się, że marihuana będzie po prostu kolejnym produktem spożywczym dostępnym na sklepowych półkach jak płatki owsiane czy cola-cola. Z oczywistych względów tak się nie stało. Częściowa dekryminalizacja marihuany wymaga bardzo złożonych i dokładnych, nieraz długotrwałych procesów. Ponieważ handlować nią można jedynie w celach leczniczych,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2019, 2019

Kategorie: Świat