Aleksander Nauman, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Jest dla mnie bardzo zastanawiające, dlaczego ustawa zwiększająca dostępność do leków stała się przedmiotem walki między opozycją a koalicją. Przecież to mały krok w bardzo pożądanym kierunku, niezależnie od ilości specyfików, które byłyby objęte refundacją. Warto wiedzieć, że do 5,4 mld zł wydawanych na refundację doszła jeszcze kwota 28 mln zł dotycząca listy leków podstawowych. I ta lista będzie się zwiększać. Mamy więc drobny krok naprzód i niszczenie tego już na początku jest błędne. Do tej pory tzw. lista podstawowa leków nie była nigdy kontestowana ani przez koalicję, ani przez opozycję. Właśnie opozycja w 1997 r. stworzyła taką listę złożoną ze środków pomocnych w przypadku chorób występujących masowo. Nie było więc na niej pozycji, które kosztują po 100 czy 200 zł za opakowanie, tymczasem ostatnio rozegrała się w Sejmie gra polityczna o leki w dużej mierze zawarte w spisie Światowej Organizacji Zdrowia. Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Samorząd lekarski widzi trudności z dostępem do leków dużych grup pacjentów. Coś z tym problemem trzeba zrobić. Z radością witamy pomysł na poprawę dostępności, bo zaproponowana regulacja idzie w tym kierunku. Rzeczywistą zmianę w systemie przyniosłaby jednak poprawa dostępności do leków drogich. Warto też, by lekarze myśleli o obniżce kosztów leczenia pacjenta, zalecali leki tanie, mieli dobrą informację o tych specyfikach. System refundacji kosztów leczenia powinien także przewidywać sytuację pacjentów wymagających bardzo drogich środków. Projekt zgłoszony przez ministra tego nie rozwiązuje, bo na liście znalazły się wyłącznie leki bardzo tanie. Są jednak pewnie i tacy, dla których oszczędzenie nawet kilku złotych na lekach będzie sporą ulgą. Elżbieta Radziszewska, posłanka PO, lekarka Nie jestem przeciwniczką samej koncepcji leków za złotówkę, ale sposobu realizacji tej koncepcji, która w zestawieniu z wcześniejszymi zapowiedziami budzi wątpliwości. Niepotrzebnie rozbudzono ludzkie nadzieje, bo gorycz jest wielka. Minister argumentował, że będzie to zwiększało dostępność do leków dla osób starszych. Nie można w celu osiągnięcia sukcesu robić drwin z ludzi. Na początku była mowa o 60-latkach, potem okazało się, że będą mogli kupować ludzie powyżej 65. roku życia. Wiele osób miało nadzieję, że ulga będzie dotyczyła tych leków, których nie są w stanie wykupić, później lista okazała się bardzo wąska, a na dodatek niewiarygodna. Znajdują się na niej te leki, które dla pacjenta kosztują ryczałt, także dla producenta są bardzo tanie. Z tymi lekami pacjenci nie mieli problemów. Lista nie spełniła oczekiwań, zwłaszcza po zapowiedziach ministra. Można nawet domniemywać, że została wzięta z sufitu. Władysław Szkop, poseł SLD, lekarz, członek Komisji Zdrowia To nie pomysł leków za złotówkę ma przeciwników, ale ten, kto go zgłosił, czyli minister. Propozycja ma charakter populistyczny i daje się zrealizować, więc z takiej szansy każdy polityk chcący zaistnieć chętnie by skorzystał. Istnieje problem, kto ma korzystać z przywileju tanich leków, czy – jak ujmuje to konstytucja – wszystkie osoby wymagające opieki, niepełnosprawni, dzieci, kobiety w ciąży i osoby w podeszłym wieku, czy grupa wybrana. Powstaje dylemat, kogo wyłączyć z tego przywileju i jakie leki umieścić na liście uprzywilejowanych preparatów, co może stanowić pretekst dla opozycji, która zechce oprotestować projekt. Trzeba odpowiedzieć, na co stać państwo, czyli do których leków będzie się dopłacać. Opozycja powie: powinno być was stać na więcej. To rozumiem i nie obrażam się za to. Prof. Kazimierz Roszkowski, dyrektor Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc, członek zespołu ds. spraw refundacji leków Lista, na której znajduje się szereg preparatów – m.in. dla osób w podeszłym wieku, z problemami krążenia itd. – nie została zamknięta. Stanowi pewien standard leków generycznych, więc jest sporym nadużyciem twierdzenie, że są to leki bezwartościowe. Nie należą do specyfików innowacyjnych, ale powinny być szeroko dostępne. Często lekarze przepisują leki nowsze i droższe, nawet bez do końca udokumentowanych badań klinicznych, ale sądzę, że na tej liście nie powinny one się znaleźć. Na liście tanich leków nie muszą się też znaleźć preparaty z górnej półki. W Polsce, w odróżnieniu do krajów Zachodu, nie ma jasno wyliczonych kosztów leczenia w odniesieniu do jakości i długości życia. Koncepcja zastosowana
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz