Dopóki chory oddycha, jest nadzieja Teza, że za całe zło i marazm w naszej piłce odpowiada Polski Związek Piłki Nożnej, byłaby znacznym uproszczeniem. W poprzednich wydaniach PRZEGLĄDU (nr 32 i 33) zamieściliśmy jedynie przykłady, że obecny prezes i niektórzy członkowie kierownictwa futbolowej centrali nie radzą sobie z wieloma poważnymi problemami, które ich przerastają. Nie ich pierwszych i nie ostatnich. Można natomiast powiedzieć, że jednym ze stałych motywów fatalnego obrazu naszego futbolu są także arbitrzy. I od dawien dawna jakoś nikt nie potrafi z tym się uporać. Nie ma co ukrywać, że przedstawiciele światka panów z gwizdkiem także ponoszą niemałą odpowiedzialność za człapanie polskiej piłki. Przesmyckiego kolegium sędziów Przed kilkoma dniami otrzymałem mejl od grupy aktualnych i byłych sędziów: „Witamy Pana Redaktora. W nawiązaniu do dyskusji o stanie (człapaniu) piłki w naszym kraju za rządów znad Tybru pozwalamy sobie na kilka uwag dotyczących środowiska tzw. kaloszy. Prosimy potraktować je jako jeden z ostatnich dzwonków alarmowych. Naprawdę czas na zmiany! 1. Środowisko sędziowskie jest za Pana Zbigniewa Przesmyckiego najbardziej podzielone od początku jego powojennych losów. 2. PKS – to skrót nazwy Polskie Kolegium Sędziów, która widnieje na emblematach organizacji w Polsce. Teraz to oznacza: Przesmyckiego Kolegium Sędziów (to nie złośliwość, ale stan faktyczny). 3. Spadła rola szkolenia praktycznego oraz Komisji Szkoleniowej, która obecnie jest atrapą. 4. Skupiono się na wyglądzie sędziów i ich »tkance tłuszczowej«, a nie na poziomie prezentowanych umiejętności. 5. Interpretacja decyzji jest uzależniona od tego, który z sędziów je podejmuje – jeżeli jest niewygodny, to jest atakowany, a jeżeli spolegliwy, to broniony. To doprowadziło do sytuacji całkowitego zachwiania podstawowych standardów określonych w przepisach gry. 6. Nie sprawdza się obecny model sędziów zawodowych, gdyż czują się oni bezkarni i nie ponoszą za to konsekwencji (tak jak prokuratorzy). 7. Zachwiano zasady spadku i awansu – są one uznaniowe i podejmowane jednoosobowo. 8. Charakter Pana Przesmyckiego oraz postępowanie jest takie samo jak szefa PZPN – mściwość, złośliwość i wiara w nieomylność plus tępienie opozycji. 9. Smutna refleksja – poziom sędziowania »dostosował się« do poziomu polskiej piłki – nie widać jej na wyższych półkach rozgrywek, tak jak arbitrów, którzy sędziują europejskie ogony lub, jak kto woli, europejską piątą ligę. 10. Ten, kto się podejmie zamiatania tego podwórka po rządach Zbigniewa Przesmyckiego, będzie albo entuzjastą, albo desperatem”. Zamiast komentarza podsumowanie popisów arbitrów podczas sierpniowych meczów z portalu Ekstraklasa.tv: „To nie była dobra kolejka dla sędziów w T-Mobile Ekstraklasie. Naprawdę dawno nie widzieliśmy aż tylu pomyłek ze strony arbitrów. Wiele z nich wypaczyło wyniki meczów”. Jeszcze ostrzejsze na portalu Weszlo.com: „To nie był dla nas łatwy dzień. Nie możemy napisać nic innego, gdyż dziś prawdziwy sport dostał ostro po mordzie. Najpierw od panów w garniturach, gdzieś za zamkniętymi drzwiami, a później od facetów w mniej eleganckich strojach na boiskach Ekstraklasy. Dwa mecze, dwa katastrofalne błędy. Dobijcie nas”. Teoria sobie, życie sobie Dlaczego polska piłka człapie? Zapytałem o to byłego znanego trenera i wykładowcę Grzegorza Polakowa. – Odpowiedź na to pytanie jest szalenie skomplikowana, bo sama gra w piłkę nożną, mimo pozornej prostoty (jak mawiał klasyk: „Piłka jest okrągła, a bramki są dwie”), kryje wiele zagadek. Mimo to podejmę próbę przedstawienia niektórych – w mojej ocenie zasadniczych powodów – człapania. Upoważnia mnie do tego wiek, a w związku z nim praktyka nabyta podczas wieloletniego kontaktu z dyscypliną. Pokrótce o sobie: pochodzę z rodziny sportowej, w dzieciństwie i młodości uprawiałem wiele dyscyplin, od dziecka mieszkałem w domu, w którym mieścił się klub Lechia Gdańsk. Już w wieku 19 lat pełniłem funkcję kierownika klubu sportowego. Ukończyłem AWF w Warszawie. Następnie podjąłem pracę jako szkoleniowiec, a gdy miałem 25 lat, zostałem trenerem pierwszoligowej drużyny (obecna Ekstraklasa). Przez 35 lat trenowałem zespoły pierwszej i drugiej ligi, byłem też selekcjonerem kadry narodowej w Kenii. Na emeryturę poszedłem po 20 latach pracy z AWFiS w Gdańsku, pełniąc funkcję starszego wykładowcy w zakładzie piłki nożnej, niestety, z małymi sukcesami edukacyjnymi, co wytłumaczę dalej. Mam nadzieję, że to CV jest pełnym
Tagi:
Maciej Polkowski