Do trzech razy sztuka

Do trzech razy sztuka

28.11.2020 Pawlowice Slaskie Barborkowa akcja oddawania krwi i osocza przez gornikow ozdrowiencow w kopalni Pniowek fot. Dominik Gajda/REPORTER

Od 30 lat trwają w Polsce próby zbudowania fabryki produkującej z osocza leki ratujące życie Nie mogłem wyjść ze zdumienia, gdy w maju br. przeczytałem wywiad z dr. hab. Radosławem Sierpińskim, prezesem Agencji Badań Medycznych, w którym wyraził on nadzieję, że opozycja poprze plan budowy fabryki przetwarzającej osocze. „W końcu to strategiczny projekt dla polskiego bezpieczeństwa, dla polskich pacjentów”, podkreślał Sierpiński. Pełnomocnik premiera ds. rozwoju sektora biotechnologii i niezależności Polski w zakresie produktów krwiopochodnych (bo i taką funkcję piastuje Sierpiński) mówił, że realizację tego projektu ma zapewnić ustawa o krwiodawstwie i krwiolecznictwie, której przyjęcie pozwoli na utworzenie Narodowego Frakcjonatora Osocza. Zaznaczył przy tym, że jest ona w zaawansowanym procesie legislacyjnym. W marcu br. minister zdrowia skierował projekt do konsultacji zewnętrznych i w najbliższych miesiącach dokument miał trafić do Komitetu Stałego Rady Ministrów, potem na samą Radę Ministrów i do laski marszałkowskiej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, przed wyborami ustawa, z podpisem prezydenta, wejdzie w życie i będzie można zacząć budować fabrykę frakcjonowania osocza w wersji 3.0. Brzmiałoby to niezwykle wiarygodnie, gdyby nie fakt, że w listopadzie 2020 r. Sierpiński zapewniał: „Dajemy sobie trzy lata na zbudowanie fabryki osocza”. Ten termin właśnie mija. Podejście pierwsze – afera LFO Już w 1994 r. prof. Ryszard Żochowski, minister zdrowia w rządach Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza, był przekonany, że Polska powinna produkować leki z osocza krwi. W tym czasie było ono wywożone do Szwajcarii, a tam w laboratoriach Szwajcarskiego Czerwonego Krzyża produkowano z niego albuminy, immunoglobuliny oraz czynniki krzepnięcia. Wtedy chęć zbudowania fabryki przetwarzającej osocze deklarowała spółka Nedepol, która przekonała rządzących, że jest w stanie zrealizować taką inwestycję. Następnie przekształciła się w spółkę Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) i pod tą nazwą weszła do historii. W 1997 r. uzyskała ona rządowe gwarancje kredytowe na kwotę ponad 30 mln dol. Kredytu spółce udzieliło konsorcjum banków z Kredyt Bankiem na czele. Zakład miał powstać w Mielcu. Sprawy od początku szły źle. W roku 1998 LFO podpisało umowę z australijską firmą CSL na zakup technologii i zaczęło zamawiać sprzęt. Rok później Kredyt Bank wstrzymał kredytowanie inwestycji, a w roku 2000 wycofali się z niej Australijczycy. Polska spółka znalazła innego dostawcę technologii – szwajcarską firmę Octapharma. W roku 2001 ostateczny cios zadał Kredyt Bank, który wypowiedział LFO umowę i złożył doniesienie do prokuratury. W gronie podejrzanych znaleźli się m.in. były premier Włodzimierz Cimoszewicz, były minister przekształceń własnościowych Wiesław Kaczmarek, była wiceminister finansów Halina Wasilewska-Trenkner oraz ludzie z otoczenia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Procesy ciągnęły się latami. Ostateczny wyrok w sprawie został wydany bodajże w roku 2018. Głównego udziałowca spółki, Zygmunta N., skazano na cztery lata więzienia. Wiesław Kaczmarek i Halina Wasilewska-Trenkner zostali oczyszczeni z zarzutów. Wokół tej sprawy mnożyły się różne plotki. Mówiono, że projekt został storpedowany przez Kredyt Bank, który jakoby działał na zlecenie polityków Akcji Wyborczej Solidarność, szukających przed wyborami prezydenckimi w 2000 r. haków na Aleksandra Kwaśniewskiego. Inwestycję mieli też jakoby torpedować naukowcy zainteresowani lukratywnymi delegacjami do Szwajcarii w celu nadzorowania produkcji immunoglobuliny i innych leków z polskiego osocza. Była także mowa o zachodnich firmach, którym nie podobał się pomysł zbudowania w Polsce konkurencyjnego zakładu. Straty skarbu państwa w wyniku upadku Laboratorium Frakcjonowania Osocza szacowano na 60 mln zł. Koszty przetwarzania osocza również nie były małe. Podejście drugie – Krauze, Bioton i Biomed Temat produkcji leków krwiopochodnych w Polsce wrócił po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Do gry weszła wówczas należąca do jednego z najbogatszych Polaków, Ryszarda Krauzego, spółka Bioton. 21 grudnia 2006 r. Ministerstwo Zdrowia ogłosiło przetarg na przetwarzanie osocza. Ogłoszenia wyników spodziewano się na przełomie kwietnia i maja następnego roku. W kręgach towarzyskich stolicy plotkowano, że Krauze ma kontrakt w kieszeni, gdyż był wtedy w łaskach u braci Kaczyńskich. Prezydent Lech Kaczyński liczył na dostawy do Polski kazachskiej ropy naftowej, którą miała wydobywać należąca do „Dużego Ryśka” spółka Petrolinvest, posiadająca koncesje na poszukiwania surowca w tym odległym kraju. W przetargu na przetwarzanie osocza startowały

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 34/2023

Kategorie: Kraj