Dobra praca popłaca

Dobra praca popłaca

Odwołanie Andrzeja Papierza ze stanowiska dyrektora generalnego, roszady w MSZ – wszystko to sprawiło, że zdecydowanie za mało miejsca poświęciliśmy Joannie Wroneckiej, która została specjalnym koordynatorem ONZ ds. Libanu. Doceńmy, jest to funkcja, którą można przyrównać do funkcji zastępcy sekretarza generalnego ONZ. W ostatnich latach takie miejsca były dla polskich dyplomatów niedostępne. Z kilku powodów. Po pierwsze, międzynarodowa siła przebicia Polski jest dziś niewielka. Po drugie, jeżeli trafia się polski dyplomata, który ma dorobek, autorytet, może więc aplikować, to pisowska władza podstawia mu nogę, tłumacząc, że to kandydat od ekipy eseldowskiej albo – co gorsza – geremkowskiej. A kandydaci z PiS? No cóż, odpadają w pierwszym etapie. W tych okolicznościach nominacja Wroneckiej nabiera wartości. Zwłaszcza że ma ona opinię osoby, która przyszła do MSZ z „zaciągu Geremka”. Czyli z tego najbardziej w PiS podejrzanego. Arabistka z Uniwersytetu Warszawskiego, z tytułem doktora. Zna arabski, francuski i angielski. Zaczynała od stanowiska eksperta i po kolei pokonywała wszystkie szczeble resortowej kariery. Aż po stanowisko dyrektora departamentu, a potem, w 2015 r. – podsekretarza stanu. Była ambasadorką w Egipcie (jako jedna z pięciu kobiet ambasadorek w Kairze) i w Maroku. Z sukcesami, znajomością arabskiego oraz arabskiej kultury i filozofii imponując gospodarzom. A w roku 2017 została ambasadorem RP przy ONZ. Piękna kariera, ale warto dorzucić do tego kilka informacji. W roku 2003, po powrocie z Egiptu, Wronecka została dyrektorem sekretariatu ministra Włodzimierza Cimoszewicza. To był szok, bo dyrektor sekretariatu ministra był wtedy jedną z najważniejszych osób w MSZ, jego wpływy można porównać do podsekretarza stanu. Nikt więc się nie spodziewał, że eseldowiec Cimoszewicz na swoją prawą rękę weźmie osobę z ekipy geremkowskiej. A wziął. Co dobrze świadczy i o nim, i o niej. Dodajmy jeszcze jedno – sprawdziła się na tym stanowisku powyżej oczekiwań. Już za PiS, gdy przyszedł Waszczykowski, też znalazła się w grupie tych, na których minister chce się opierać. Była podsekretarzem stanu, a gdy w ekipie rządzącej wybuchła panika, bo zbliżał się termin objęcia przez Polskę stanowiska niestałego członka Rady Bezpieczeństwa, a nie wiadomo było, kogo do Nowego Jorku wysłać, jej kandydatura okazała się wybawieniem. Ku wielkiej wściekłości pisowskiego betonu Wronecka pojechała do ONZ. Tenże beton parokrotnie stawał na głowie, by ją odwołać, wypominając jej Cimoszewicza i Geremka. Albo to, że rosyjscy komicy nagrali prześmiewczą rozmowę z prezydentem Dudą, udając sekretarza generalnego ONZ. W tym przypadku atakowano ją, bo to placówka w Nowym Jorku miała potwierdzić, że do Dudy dzwoni António Guterres. Ale okazało się, że w tym czasie Wronecka była na urlopie w Polsce…  A teraz w ogóle jest od pisowskich humorów uniezależniona, bo sekretarz generalny ONZ powierzył jej rolę koordynatora. Wronecka zatem odchodzi z ambasady w Nowym Jorku, na jej miejsce jedzie prezydencki minister Krzysztof Szczerski. Ale to już temat na inną opowieść. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2021, 2021

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany