W Holandii można stosować eutanazję w majestacie prawa Maszyna do zabijania Eutanazja jest tolerowana w Kolumbii, Szwajcarii i Belgii. Jak twierdzi brytyjski magazyn “The Lancet”, co najmniej 3 na 100 pacjentów w Belgii, którym lekarze “skrócili cierpienia”, otrzymało śmiertelny zastrzyk bez swej wiedzy i zgody. W 1996 r. parlament australijskiego Terytorium Północnego zalegalizował eutanazję. Gorącym zwolennikiem nowego prawa był ekscentryczny lekarz, Philip Nitschke, który skonstruował swoistą “maszynę do zabijania”, składającą się z igły, strzykawki, małej pompki i przenośnego komputera. Igła wprowadzana jest do żyły pacjenta, jednocześnie na ekranie pojawiają się kolejne instrukcje. Ostatnia z nich brzmi: “Jeśli naciśniesz przycisk “Tak”, w ciągu 30 sekund otrzymasz śmiertelną dawkę trucizny i umrzesz. Czy chcesz kontynuować?”. Jeśli pada odpowiedź twierdząca, ekran na sekundę staje się czarny. Potem pojawia się napis “Exit” (wyjście). Jednocześnie pompka zaczyna tłoczyć do żył pacjenta nebutal porażający układ oddechowy. Nitschke uśmiercił w ten sposób cztery osoby, lecz w 1997 r. rząd Australii wyjął eutanazję spod prawa. Obecnie nie ma szans, by “prawo do śmierci” zostało w którymś ze stanów Australii ponownie uchwalone. “Holandia stała się pierwszym krajem od czasów nazistów, który zalegalizował eutanazję”, oświadczyła doktor Monika Schweihoff z Niemieckiej Fundacji Hospicjalnej. Decyzja holenderskiego parlamentu, zezwalająca lekarzom na uśmiercanie nieuleczalnie chorych pacjentów, wywołała na świecie gorące dyskusje na temat fundamentalnych praw do życia, lecz także do “godnej śmierci”. Odpowiednią ustawę przyjęła głosami liberałów i socjaldemokratów izba niższa parlamentu w Hadze. Za legalizacją eutanazji opowiedziało się 104 parlamentarzystów, tylko 40 – głównie z partii chrześcijańskich, ale także socjalistów – było przeciw. Zatwierdzenie niezwykle kontrowersyjnego prawa przez holenderski senat jest już tylko formalnością. Ustawa stanowi, że lekarz będzie mógł dokonać eutanazji, jeśli pacjent jest nieuleczalnie chory, odczuwa bóle nie do wytrzymania i, świadom swej sytuacji, poprosi o skrócenie swych cierpień. Pacjent musi zostać przedtem poinformowany o alternatywach terapeutycznych, a swą opinię wyrazi także inny lekarz. Nawet ciężko chore 12-letnie dzieci będą mogły zostać pozbawione życia, jeśli ich rodzice wyrażą na to zgodę. Osoby 16-letnie i starsze powinny już tylko poinformować rodziców o zamiarze śmierci. Nowe prawo legalizuje stan faktyczny. Holenderski personel medyczny “skraca cierpienia chorych” już od lat 80. i “uprawia eutanazję na wielką skalę”, mówiąc słowami tygodnika “Der Spiegel”. W 1993 r. rząd wydał rozporządzenie praktycznie zezwalające na eutanazję. W kodeksie karnym pozostał jednak paragraf przewidujący za takie praktyki karę do 12 lat więzienia. Formalnie rzecz biorąc, jakiś prokurator mógłby więc oskarżyć lekarza zadającego “dobrą śmierć” (to znaczy greckie słowo eutanazja) o morderstwo. Obecna ustawa likwiduje taką możliwość. Według oficjalnych danych, w 1999 r. w Holandii lekarze zadali “łagodną śmierć” 2216 pacjentom, głównie chorym na raka, tak naprawdę jednak liczba przypadków, które nie zostały zgłoszone, jest o 60% wyższa. Jak było do przewidzenia, decyzja parlamentu w Hadze wzbudziła ostre protesty Kościołów, konserwatywnych polityków i organizacji broniących prawa do życia. “To czarny dzień w historii naszego parlamentu. Jako chrześcijanie wierzymy, że nasze życie nie jest w naszych rękach, lecz musimy pozostawić rozstrzygnięcie Bogu”, powiedział Bas van der Vlies z Partii Reform. Rzecznik Stolicy Apostolskiej, Joaquin Navarro-Valls, określił legalizację eutanazji jako “pogwałcenie ludzkiej godności”, urzędnicy watykańscy mówili o “nowym, smutnym holenderskim rekordzie”. Bert Dorenbos z ugrupowania “Krzyk na rzecz Życia” ostrzegł, że życie ludzkie w Holandii nie jest już bezpieczne. “Lekarze, którzy zabijają ludzi, mogą po prostu przestać leczyć pacjentów, którzy im się nie podobają”, kreślił czarne scenariusze Dorenbos. Brytyjski socjolog, Steve Taylor, stwierdził, że popiera prawo do śmierci, jednak łatwo zmienić się ono może w “obowiązek śmierci”. Lekarze mogą ulec pokusie, by pozbyć się pacjentów, których utrzymywanie przy życiu jest zbyt uciążliwe i kosztowne. Podobnie młodzi ludzie mogą nalegać na sędziwych rodziców i krewnych, by wreszcie uczynili użytek ze swego “prawa do godnej śmierci” i przestali być ciężarem dla rodziny. Nie są to bynajmniej bezpodstawne obawy. Herbert Hendin, psychiatra z Nowego
Tagi:
Krzysztof Kęciek