82% Niemców jest przeciw zaangażowaniu w akcje militarne. Na tym tle narzekania na bierność Berlina wobec konfliktu ukraińskiego są żałosne Siedząc na lotnisku we Frankfurcie, które – patrząc na historię Jacka Protasiewicza, byłego posła PO – może różnie oddziaływać na pasażerów, przeglądałem międzynarodową prasę. Niemieckie lotniska wraz z Lufthansą fundują nie tylko darmową kawę czy herbatę, ale też dostęp do niemieckiej i światowej prasy. Sierpniowy numer europejskiej edycji „The Wall Street Journal” na drugiej stronie ogłaszał: „Niemieckie zaangażowanie jest bardzo słabo wyczuwalne”. Był to komentarz do szeroko omawianych w świecie badań pt. „Zaangażowanie czy umiar” na temat przekonań niemieckiej opinii publicznej o roli Niemiec w polityce międzynarodowej. Jak wiadomo, Amerykanie od dawna uważają, że Europejczycy są z Wenus, a mieszkańcy USA z Marsa. Ci pierwsi, doświadczeni wojnami światowymi, niespecjalnie chcą wydawać pieniądze publiczne na zbrojenia i przelewać krew na polach bitewnych w imię wątpliwych interesów. Ci drudzy najpierw wysyłają lotniskowce i bombardują, a później, kiedy już zostają zgliszcza, próbują szukać rozwiązań politycznych. Ta inspirująca lektura zachęciła mnie do sprawdzenia, jak Polacy zapatrują się na zaangażowanie w sprawy międzynarodowe. W Polsce rządzonej przez solidarnościowe elity pielęgnuje się pamięć o wybranych wydarzeniach historycznych i roznieca wewnątrzkrajowe spory, ale nie przywiązuje się zbyt dużej wagi do debaty na temat miejsca we współczesnym świecie. Polityka zagraniczna – podobnie jak wiele innych tematów – nie jest przedmiotem publicznej debaty. Jedyne jej odpryski w mediach to wymachiwanie szabelką we wschodnią stronę oraz udział w ostatnich latach polskich wojsk w misjach wojennych, które nie przyniosły nam ani splendoru, ani korzyści gospodarczych, ani rosnącej pozycji na scenie międzynarodowej. Nadzór opinii publicznej nad stanowiskiem Polski w sprawach międzynarodowych jest podobny jak w wielu innych – czyli niemal zerowy. Mniej misji militarnych Tym bardziej warto spytać, co sądzi o polityce zagranicznej polskie społeczeństwo. Zarówno udział w wojnie w Iraku, jak i wysyłanie polskich oddziałów do Afganistanu z dzisiejszej perspektywy oceniane są jednoznacznie negatywnie. Przyznać jednak należy, że już w czasie tych wypraw wojennych zdecydowana większość Polaków prezentowała krytyczny stosunek do udziału w nich naszego wojska. To powinno skłaniać do głębszej refleksji elity władzy, które zbyt często zamiast rozumem, doświadczeniem i wiedzą kierują się emocjami i uprzedzeniami, gdy patrzą na Rosję, Ukrainę oraz sytuację za wschodnią granicą. W polityce zagranicznej można szybko coś zepsuć, a później odbudowa zaufania wymaga bardzo dużo czasu. Jak ocenia Pan(i) fakt, że Polska wysłała swoich żołnierzy do Iraku? Jak ocenia Pan(i) fakt, że Polska wysłała swoich żołnierzy do Afganistanu? Z czym do świata? Za cztery lata Polska będzie obchodzić setną rocznicę odzyskania niepodległości. Jak z takiej perspektywy czasowej oceniane jest potencjalne zaangażowanie państwa na arenie międzynarodowej? Najwięcej zwolenników ma wspieranie pomocy humanitarnej (ponad 78%). Najmniej głosów poparcia otrzymują misje wojskowe poza granicami kraju (54% zwolenników i ponad 31% przeciwników). Pozytywnym zaskoczeniem jest stosunkowo wysoka deklaratywna akceptacja w społeczeństwie polskim uchodźców i azylantów. A jak na tym tle wyglądają zachodni sąsiedzi? Choć w tym roku niemiecki prezydent Joachim Gauck stwierdził, że pacyfizm często był w przeszłości „tarczą dla lenistwa lub pragnieniem wycofania się ze spraw światowych”, to Niemcy doświadczeni traumą nazizmu i II wojny światowej konsekwentnie są niechętni zaangażowaniu w akcje militarne. Mniej więcej 80% niemieckich respondentów popiera działania na rzecz rozbrojenia i kontrolę nad armią. Podobna liczba (82%) jest przeciwna organizowaniu misji wojskowych poza granicami kraju, jak również odrzuca pomysł dostarczania wojska krajom sojuszniczym. W zestawieniu z tymi wynikami żałośnie muszą brzmieć nawoływania części polskiej klasy politycznej do tego, by Niemcy się zbroiły, oraz narzekania naszych mediów na rzekomo zły stan niemieckiej armii i zbyt dużą bierność Berlina wobec konfliktu ukraińskiego. Polscy zwolennicy wysyłania czołgów na wschód raczej nie przekonają niemieckiej opinii publicznej, aby wydawała środki budżetowe na wojsko. Realnym problemem w debacie niemieckiej, który dzieli społeczeństwo niemal po połowie, jest stosunek do uchodźców i azylantów. Co warto wspierać? A jakie sfery życia
Tagi:
Piotr Żuk