Dokąd idziesz, lewico?

Dokąd idziesz, lewico?

Lewica nie szuka odpowiedzi na pytania o to, dlaczego tak wygląda rzeczywistość i jak ją zmieniać Lewica jest w potężnym kłopocie. Osiągnęła w zasadzie wszystkie wyznaczone 150 lat temu cele, niektóre szybciej, inne nieco wolniej. Jest w sytuacji tego anegdotycznego Saszy z żartu o Budionnym, który po ostatniej zwycięskiej bitwie z „białymi”, wycierając skrwawioną szablę, zapytał: „I co teraz, towarzyszu atamanie?”. Widocznego wroga już nie ma, wszyscy „biali” nie żyją lub przeszli na naszą stronę, a niektórzy są nawet bardziej lewicowi niż my (CDU uchwalająca ustawę o małżeństwach homoseksualnych). O co dziś mamy walczyć? Jakie idee wziąć na sztandary? To pytania, które stoją przed światową lewicą. Nic dziwnego, że są one inspiracją do rozmaitego rodzaju badań i formułowania hipotez. Robią to lewicowi myśliciele, toczą się – gdzieś tam – debaty o przyszłości, podejmowane są próby zdefiniowania wyzwań, które przyniesie rozwój sztucznej inteligencji, nowa faza masowych wędrówek ludów czy wyścigu gospodarczego. Mamy to „opanowane”; jak trzeba, urządzimy dyskusję nad kolejną książką Naomi Klein albo Thomasa Piketty’ego. Ba, przeczytamy – choć z należnym obrzydzeniem, ze względu na miejsce publikacji – artykuł z cyklu „Jutronauci”. Ale wnioski dla polityki lewicy z tych lektur? Próba zwrócenia polityki w przyszłość? To są uwagi pod adresem całej lewicy światowej i europejskiej. Zagubiła się ona w bieżączce, chętniej wyprawia się w przeszłość niż w przyszłość, nie ma – tak jak kiedyś Marks – całościowej teorii człowieka i społeczeństwa. Można powiedzieć, że lewica ma najlepszą aksjologię – dopracowała się zestawu wartości, które są powszechnie akceptowane. Nie ma natomiast ontologii, nie ma i nie szuka pogłębionej odpowiedzi na pytania o to, dlaczego tak wygląda rzeczywistość, jakimi mechanizmami trzeba ją zmieniać i jak zmieniać same mechanizmy. * Politycy lewicy są pewnie oburzeni powyższymi uwagami. Wszak otaczająca nas rzeczywistość jest pełna ludzkiej i społecznej krzywdy. Do zrealizowania postulatów równości i sprawiedliwości społecznej nadal nam daleko, a każdy dzień przynosi nowe zamachy na wartości, które konstytuują nowoczesne społeczeństwo. Trzeba więc walczyć o dopuszczalność aborcji, pełne prawa społeczne dla osób nieheteroseksualnych, likwidację umów śmieciowych czy dodatkowe zasiłki dla osób niemajętnych. Tu złożymy więc projekt ustawy, tam gdzieś jakąś poprawkę, tu dziewczyny wyjdą razem z innymi na ulicę, a tam – bardzo nieśmiało – upomnimy się o imigrantów. Ale ostrożnie, bo z jednej strony mamy lewicowych radykałów, a z drugiej liberałów – obydwa kierunki są dla nas równie zachęcające i groźne. Z trzeciej strony społeczeństwo – z natury konserwatywne, optujące za stabilnością i trwałością obyczaju i rytuałów, mało mobilne pod każdym względem. Szarpiemy się pomiędzy tymi uwarunkowaniami, koncentrujemy na parlamencie, bo to łatwiejsze, a zasady gry parlamentarnej są prostsze niż zasady gry ze społeczeństwem. Ale to ta druga jest kluczowa. Gdy popatrzymy na Polskę, to sztukę komunikowania się z masami opanowali Kaczyński i jego populistyczna formacja. Wyśmiewałem kiedyś w „Trybunie” te pseudolewicowe hasła PiS, zwłaszcza w sferze socjalnej, ale nikt nie poszedł tym tropem. Niektórym naszym lewicowcom nadal się wydaje, że 500+ jest lewicowe, bo nikogo nie naznacza. Nie metkuje biednych, jak mi powiedział młody ideolog lewicy. Taaa, metka jest ważna, a nie towar pod nią ukryty. Obracamy się więc w sferze haseł, informujemy regularnie na Facebooku, w którym radiu bądź telewizji jutro wystąpimy. Ale co powiemy, z jakim przesłaniem idziemy (poza tym, że przywalimy rządzącym), to już mniej ważne. * Piszę o tym ze smutkiem, bo nie pierwszy raz wołam, aby lewica zechciała głośno i dobitnie powiedzieć, jakiej Polski chce i czym ta jej Polska będzie się różnić od Polski innych partii politycznych. Społeczeństwo ma dziś do wyboru realia pisowskie lub powrót do rzeczywistości utożsamianej z Platformą Obywatelską. Z tych dwóch opcji woli już powrót do Polski platformianej, zwłaszcza w wersji soft, symbolizowanej przez Szymona Hołownię. Stąd przyrost poparcia dla Hołowni, w tym ze strony lewicowego elektoratu, bo on także stoi przed takim wyborem. I niech nas nie uspokajają manifestacje po ujawnieniu stanowiska PiS w sprawie aborcji. Hasło „wypierdalać” nie unieważnia pytania Saszy, od którego ten tekst zacząłem. A jest do czego się odwoływać. Ze spraw bieżących: co dalej z Unią Europejską – jesteśmy za federalistycznym państwem europejskim czy nie? Co z imigracją – będziemy ją popierać, jesteśmy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 49/2020

Kategorie: Opinie