Dokąd pojedzie FSO?

Dokąd pojedzie FSO?

50 lat minęło jak jeden dzień. Dziś przed najpopularniejszą polską fabryką stoi kolejne trudne wyzwanie 6 listopada krótko po godzinie 14 z taśmy montażowej FSO zaczęły zjeżdżać samochody. Na czele – warszawa M-20 na licencji pobiedy. Tłum zgromadzony w Hali Nowego Montażu bił brawo, kapela grała „Warszawa da się lubić”. Dokładnie 50 lat temu, również we wtorek o godz. 14, było podobnie, choć linia produkcyjna ruszyła w hali nr 1, której już nie ma. Wtedy na pierwsze warszawy czekali Hilary Minc i Konstanty Rokossowski. – Prowadziłem jedną z pięciu warszaw, które na początku zjechały z taśmy. Myśmy się bardzo cieszyli, że wyprodukowaliśmy ten samochód. Początkowo montowaliśmy je z części z ZSRR, ale polski wkład był coraz większy – wspomina majster Ryszard Krzywda, który wraz z 40 kolegami pracował przy montażu pierwszych warszaw. Zrobimy wszystko – Motoryzacja to lokomotywa gospodarki na całym świecie. Dla polskiej gospodarki uruchomienie tej fabryki także było przełomowe. Żerańskie auta zmotoryzowały nie tylko Polskę. Były to pierwsze samochody, jakie np. pojawiły się w Chinach. Byłoby nam przyjemniej obchodzić ten jubileusz w lepszej kondycji firmy. Pięć lat temu, gdy na Żerań zawitała firma Daewoo, staliśmy się jedną z najnowocześniejszych fabryk samochodowych Europy, o zdolności produkcyjnej sięgającej pół miliona aut rocznie. Niestety, katastrofalne załamanie koniunktury na rynku motoryzacyjnym i bankructwo naszego właściciela zmusiło nas do korekty planów – mówi Janusz Woźniak, wiceprezes Daewoo-FSO. – Z tymi zakładami było związanych zawodowo kilka milionów ludzi w Polsce. Także i ja. Tu na spawalni, w 1977 r. odbywałem praktykę dyplomową jako student Politechniki Poznańskiej, miałem zaszczyt uczyć się zawodu inżyniera samochodowego. Ta fabryka wytwarza wyroby kochane – i krytykowane. W imieniu rządu RP chciałbym zapewnić, że zrobimy wszystko, by jeszcze przez wiele dziesięcioleci dawała pracę i dochód pracownikom i właścicielom – twierdzi wicepremier Marek Pol. W ciągu 50 lat z taśm Żerania zjechało ponad 3,5 mln samochodów, z czego prawie 550 tys. sprzedano do 80 państw świata. 1999 rok był rekordowy – wtedy wyprodukowano ok. 200 tys. aut. Fabryka miała nie tylko znaczenie ekonomiczne, ale i polityczne – była sztandarową budowlą socjalizmu. Gościli tu najrozmaitsi notable, jak np. sekretarz generalny ONZ, Kurt Waldheim czy premier Indii, Jawaharlar Nehru, a rozpoczęcie produkcji syreny 100 uświetnił występ Jana Kiepury. Dwaj panowie G. W FSO także powiał wiatr polskiego Października. – Choć mieliśmy jesień, to, co się wtedy działo, sprawiało, że było gorąco jak w Afryce. Żerań był przykładem dla całej Polski, że można podnieść się z kolan i poradzić sobie z tyranią – mówi Lechosław Goździk, legendarny I sekretarz komitetu fabrycznego PZPR, którego członkiem był I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka. – Dopiero później okazało się, że dla dwóch sekretarzy G. nie ma miejsca w jednej fabryce, więc wsiadłem w pociąg i wysiadłem na najdalszej stacji, jaką mogłem znaleźć, czyli w Świnoujściu, gdzie mieszkam do dziś – dodaje Goździk, który obecnie należy do władz województwa zachodniopomorskiego. Po sześciu latach od uruchomienia fabryki przyszła pora na pierwsze auto, od podstaw zaprojektowane i zbudowane w Polsce – syrenę. – Mieliśmy produkować tylko trzy tysiące tych aut rocznie, z nadwoziem o konstrukcji drewnianej, pokrytej dermą i silnikiem od motopompy. Ale udało się przekonać władze, że konstrukcja powinna być metalowa, co umożliwiło podjęcie produkcji wielkoseryjnej. Wkrótce na Żeraniu powstawało ponad 10 tys. syren rocznie – wspomina inż. Jerzy Dębiński. Kolejnym skokiem jakościowym na Żeraniu było rozpoczęcie wytwarzania fiata 125. – Uruchomienie tej produkcji jest wielką zasługą dyr. Edwarda Pietrzaka. Dzięki temu, że w 1965 r. kupiliśmy licencję fiata, Polska została zmotoryzowana. Do dziś większość polskich samochodów pochodzi od fiata – mówi b. wicepremier, Tadeusz Wrzaszczyk. W 1973 r. polskie fiaty zyskały sławę, bijąc pod wodzą Sobiesława Zasady trzy rekordy szybkości w jeździe długodystansowej. Osiągnięto ok. 138 km/h. – Polskie fiaty wygrywały w rajdach Monte Carlo, Akropolu, Rosyjskiej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 46/2001

Kategorie: Obserwacje