Ludzie nie chcą SLD. Ale nie chcą również innych partii. Po dwóch latach rządzenia SLD ma mniej więcej połowę tego poparcia, które miał, wygrywając wybory. Z 41% zjechał do 24% (19% – SLD, 5% – UP). To wynik podobny do AWS-owskiego. Akcja Wyborcza Solidarność po dwóch latach rządów również straciła połowę poparcia – z 33% uzyskanych jesienią 1997 r. zjechała do 17% w sondażu CBOS w październiku 1999 r. Czy SLD idzie więc drogą AWS? Czy to polska norma, że partia rządząca na półmetku rządów traci połowę głosów? Rzut oka na sondaże, te z października 1999 r. i te obecne, zniechęca do łatwych analogii. Cztery lata temu AWS miała jednego mocnego rywala – SLD, który uzyskał w sondażu 35% poparcia (Unia Pracy – 5%). Dziś sytuacja jest bardziej skomplikowana. Sojusz gonią dwie partie prawicy – PO i PiS, ale obydwie wciąż są od SLD słabsze. Poza tym zastanawia jeszcze jedna rzecz: otóż cztery lata temu, gdy słabły AWS i Unia Wolności, proporcjonalnie rosła siła SLD. Teraz, choć poparcie dla SLD spada, to konkurencji rośnie umiarkowanie. Dlaczego? – Chętnie porównuje się sytuację rządu Millera do sytuacji rządu Buzka – analizuje prof. Jacek Raciborski. – Nie są to trafne porównania. Buzek miał wyraźną alternatywę – programową, kadrową, akceptowaną przez wyborców. Teraz tego nie ma. Dlaczego partie opozycyjne nie potrafią stworzyć takiej alternatywy? Sądzę, że głównym powodem jest jakość ich przywództwa. Dostrzegam także wadliwość propozycji programowych opozycji. Mówiąc inaczej, opozycja – po pierwsze – jest rozbita, po drugie – jej liderzy wciąż nie potrafią przekonać do siebie Polaków. Platforma? – To ugrupowanie ma ściśle limitowane poparcie. Jest postrzegane jako partia reprezentująca interesy najbogatszych, nie może liczyć na szeroką akceptację – mówi prof. Raciborski. – PiS z kolei to bardzo wąska propozycja. Do świadomości społecznej przebija się tylko z hasłem porządku i bezpieczeństwa. Natomiast milczy np. w sferze gospodarki. Prof. Janusz Czapiński z kolei wskazuje na retorykę liderów PiS, która odstrasza potencjalnych sympatyków. Na hasła, że III RP jest przeżarta korupcją, jest państwem w upadku, że trzeba przyjść i wyczyścić. I że – jak zapowiada jeden z najważniejszych polityków PiS – tym razem „jeńców brać nie będziemy”. – To nie jest wizytówka poważnej partii tylko sekty – ocenia prof. Czapiński. A Samoobrona lub LPR? Te dwa ugrupowania, wiele na to wskazuje, wyczerpały już potencjał nowości, zaczynają się zużywać. Mamy więc interesujący obraz – Polacy zrazili się do SLD, odwracają się od tego ugrupowania, a z drugiej strony, nie za bardzo widać siłę, która by ich przyciągała. Nie zaskakuje to Janusza Czapińskiego. – Nawet bym się nie zdziwił, gdyby wszystkim spadało – mówi. – Polacy mają dość polityków! Podobnie analizuje sytuację Jacek Raciborski. – Doświadczenie z SLD wpływa na ostrożność w popieraniu kogokolwiek. Sytuacja zawiedzionych nadziei studzi chęć angażowania się wyborców, kiedy nie muszą. Natomiast w czasie kampanii wyborczej następuje krystalizacji preferencji wyborczych. Ona mobilizuje. Co to oznacza? Ostra kampania wyborcza może spolaryzować społeczeństwo, co pozwoliłoby SLD zachować część wpływów. Ale może być zupełnie inaczej – ostra krytyka spowoduje lawinowy odpływ wyborców. Tak jak zdarzyło się to PC i ZChN (startującemu jako Wyborcza Akcja Katolicka) w roku 1993, PSL w roku 1997 czy też AWS i Unii Wolności w roku 2001. Który wariant jest bardziej prawdopodobny? Ciekawą opinię prezentuje prof. Janusz Czapiński. Otóż jego zdaniem, SLD traci nie z powodu złej sytuacji gospodarczej, ale przede wszystkim na skutek ataków medialnych. – Sojusz ciągnie w dół gęba, którą przykleiły mu media. Że nie są sprawni, że się tylko chwalili, że jest to grupa nieudaczników i aferzystów. To wyzwanie dla liderów SLD, żeby ten obraz przełamać. Wielu wyborców SLD czeka na odnowę i zreformowanie tego ugrupowania. Jeżeli tak jest, tłumaczy to, dlaczego SLD stracił w ostatnich dwóch latach więcej, niż zyskali jego konkurenci. Bo część dawnych wyborców Sojuszu jeszcze nie przeszła do innych ugrupowań, jeszcze czeka. Na co? Może na SLD sprzed dwóch lat?
Tagi:
Robert Walenciak