Dokument z porwanego samolotu

Dokument z porwanego samolotu

Film Paula Greengrassa daje nadzieję, że lot nienawiści przeciw Zachodowi z imieniem Allaha na ustach prowadzi donikąd… Za kilka dni wrócą jak bumerang na ekrany telewizyjne znane zdjęcia 11 września 2001 r. Dla ludzi, którzy przeżyli ten dzień w Nowym Jorku i dotknęli tragedii, powracanie do tamtych chwil nie jest łatwe. Czas nie leczy. Pytania uwierają. Najczęstsze: Co wtedy robiłem? Czy mogłem tam być? Czy mogli uderzyć tam, gdzie byłem? Pytasz sam siebie, słyszysz zawsze, gdy ktoś się dowie, że jesteś z Nowego Jorku… Przypominanie utrwala niepokój. Próby artystycznego utrwalenia pamięci 11 września wzbudzają podejrzliwość. Zwłaszcza jak tym „utrwalaczem” ma być film. Taki jak „United 93” Paula Greengrassa, który trafił na amerykańskie ekrany w kwietniu br., a teraz, jako „Lot 93”, trafia na polskie. Byłem na filmie dwa dni po premierze. Kino zapchane, ludzie siedzieli nawet na schodach. Podczas projekcji płakali, krzyczeli z przerażenia, także oburzenia. Dwa rzędy za mną ktoś głośno się modlił. Wychodząc, odruchowo szukało się wzrokiem kinomanów o arabskich fizjonomiach. Było takich dwóch, patrzyli na nich wszyscy. Nawet bardzo chcieli, przepuszczając ostentacyjnie przed sobą do wyjścia. Jakaś staruszka histeryzowała odprowadzona w kąt przez personel, który podawał jej wodę i pytał, czy ma zadzwonić po rodzinę. „Po coś mnie tu zabrał?”, zapytała żona. Dobre pytanie. 911 zgłoś się! Shanksville (po polsku: Szynkowo lub Golonkowo) leży w południowo zachodnim kącie Pensylwanii, niedaleko granicy z Ohio. Jest starą osadą górniczą założoną przez niemieckich osadników ze Śląska. Liczy dziś 245 mieszkańców: 119 mężczyzn i 126 kobiet. Połowa z nich jest niemieckiego pochodzenia, co dziesiąty polskiego, co dwudziesty – ukraińskiego. Pozostali – włoskiego, irlandzkiego. Gdybym pisał te słowa do amerykańskiej gazety, z ogromnym oporem dodałbym, że nie ma tam żadnego Murzyna, a wskaźnik białej populacji wynosi równo 100%. W okolicy jest zarówno Berlin, jak i Indian Lake, Jezioro Indiańskie, co echem odbija dzieje tych ziem. Nikt nie przypuszczał, że może je czekać jeszcze rozgłos ogólnoświatowy. 11 września 2001 r. 33-letnia nauczycielka Paula Pluta siedziała rano przed telewizorem i oglądała powtórkę „Małego domku na Prerii”, jedząc śniadanie. – Nagle usłyszałam huk za oknem. Podbiegłam. Za linią drzew, jakiś kilometr od domu zobaczyłam srebrzysty błysk. Wybiegłam przed dom. Pomyślałam, że coś się musiało stać z przelatującym samolotem. Zabrałam do domu dwójkę dzieci bawiących się w polu… Pluta zaczęła wykręcać numer pogotowia policyjnego „911”. Paradoksalnie był to także cyfrowy zapis daty, jak się w USA pisze: 11 września. Była pierwszą osobą, która powiadomiła o katastrofie służby ratunkowe. Dochodziła godzina 10:05. Wróciła do telewizora i przełączyła na kanał informacyjny. Zobaczyła, co się dzieje w Nowym Jorku. Za chwilę usłyszała o wydarzeniu, o jakim przed chwilą sama meldowała policji. Poczuła się jak w filmie. Ostatni lot Uczestnicy zdarzenia, którego tragiczny finał oznajmiła światu wnuczka polskich emigrantów, już zakończyli swój udział w „filmie”. Definitywnie. Zginęło 33 pasażerów i siedmiu członków załogi boeinga 757 United Airlines lecącego z Newark do San Francisco w locie numer 93. Także czterech pasażerów, którzy okazali się saudyjskimi terrorystami i sprawcami tragedii. 44 osoby. Co dokładnie działo się na pokładzie od startu o 8:42 przez kolejnych 80 minut, nie da się ustalić. Można sklejać jakieś mniej lub bardziej prawdopodobne scenariusze na podstawie nagrań z pokładu samolotu oraz zapisów rozmów z telefonów komórkowych, jakie do samego niemal końca prowadzili pasażerowie z najbliższymi. Swoją wersję w filmie „United 93” prezentuje Paul Greengrass. Ten 50-letni pisarz i reżyser brytyjski jest niewątpliwym zawodowcem. Debiutował w latach 80. realizowanymi dla ITV dramatyzowanymi programami informacyjnymi „World in Action” („Świat w akcji”), które przyniosły mu dużą popularność. Potem, wspólnie z zastępcą szefa wywiadu brytyjskiego MI-5 Peterem Wrightem, napisał głośną książkę „Łowca szpiegów” („Spycatcher”), której wydanie próbowały udaremnić władze. Nakręcił filmy o akcjach oddziałów specjalnych SAS podczas wojny w Zatoce Perskiej oraz o… korupcji w angielskim futbolu, rasizmie w policji. Podczas festiwalu berlińskiego w 2002 r. pierwszą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 35/2006

Kategorie: Świat