Niby dlaczego kobiety mają żyć w cieniu mężczyzn? To jakiś głupi przesąd z dawnej epoki Rozmowa z Jackie Collins Jackie Collins, angielska pisarka zamieszkała w Hollywood, jest autorką kilkudziesięciu powieści. 19 z nich trafiło na listę bestsellerów opublikowaną przez „New York Times”. Rozgłos międzynarodowy przyniosły jej skandalizujące książki, pokazujące kulisy życia gwiazd filmowych, zwłaszcza „Żony Hollywood”, „Mężowie Hollywood”, „Świat jest pełen rozwiedzionych kobiet”, „Świat jest pełen żonatych mężczyzn”. Do tej pory sprze- dała ponad 200 mln egzemplarzy swoich książek w kilkudziesięciu krajach. – Akcja wielu pani książek rozgrywa się w środowisku filmowym, w Hollywood. Czy to prawda, że opisuje pani autentyczne historie? – Tak, wcale tego nie ukrywam. Dość wcześnie odkryłam, że zdarzenia wzięte z życia są o wiele ciekawsze niż wymyślone. A ludzie lubią historie oparte na faktach, zwłaszcza jeśli dotyczą one sławnych postaci, które budzą zainteresowanie. Skoro mieszkam w Hollywood, wśród gwiazd filmowych, mam „materiał” w zasięgu ręki. Prowadzę bujne życie towarzyskie, spotykam różne sławy, obserwuję burzliwe scenki, skandale, afery, potem to opisuję. I ludzie to chętnie czytają. Po co mam wymyślać? – Podobno w Hollywood nazywają panią Piranią… – Tak, boją się mnie. Boją się, że wytropię i opiszę ich sekretne sprawy. Bo, chociaż nigdy nie używam ich prawdziwych nazwisk, nie podaję adresów, nie zamieszczam zdjęć, wiele osób – aktorów, reżyserów, producentów, scenarzystów, biznesmenów – dość łatwo można rozpoznać. Ale to nie jest tak, że ja żeruję na życiu znanych ludzi i pisząc o nich, robię im straszną krzywdę. Z wieloma bohaterami moich książek od lat się przyjaźnię. Nieraz ich uprzedzam, że zamierzam wykorzystać to czy inne zdarzenie. Ale częściej to oni dopytują się, czy w nowej książce będzie coś o nich. Sami chcą, wręcz dopominają się, żeby o nich napisać. Z drugiej strony, ludzie kochają gwiazdy i chcą o nich wszystko wiedzieć. Sprawdzono wielokrotnie, że w czasopismach rozrywkowych, wysokonakładowych, największym zainteresowaniem cieszą się strony zawierające plotki z życia gwiazd, czytelnicy zwykle od nich zaczynają lekturę. Hollywood dlatego przecież jest tak sławnym, budzącym ciekawość miastem, bo tam mieszkają sławni ludzie. A sławni ludzie przyzwyczajeni są do tego, że się o nich mówi, plotkuje, podgląda itd. To normalne. Gdy nikt nie podpatruje, nie opisuje, nie plotkuje, wtedy gwiazda powinna się niepokoić, to zwykle znaczy, że już jest passée. – Pani także jest sławna. Pani życie też często jest tematem plotek. – Jasne, choć teraz specjalnie nie daję powodów do plotek, prowadzę dość ustabilizowane, pracowite życie. Najwięcej plotkowano o moich małżeństwach, zresztą zwykle najwięcej zainteresowania, emocji budzą tematy miłości, pieniędzy i polityki. Mój pierwszy mąż, biznesmen z branży tekstylnej, okazał się narkomanem, małżeństwo było pełne ekscesów, a po czterech latach się rozpadło. Zostałam sama z córką Tracy – znakomity temat dla brukowych gazet. Z drugim mężem, Oscarem Lermanem, właścicielem galerii sztuki i kilku nocnych klubów, przeżyłam 26 spokojnych lat. Zmarł na raka, w 1992 roku. Z tego małżeństwa mam dwie córki, Tiffany i Rory, dzisiaj już dorosłe. Drugie małżeństwo nie było „atrakcyjnym” tematem dla plotek, było spokojne, ciche, więc dziennikarze brukowców zaczęli grzebać w mojej młodości, wyszukiwać w niej bulwersujące momenty. – Jak wyglądały te bulwersujące momenty z pani młodości? – Jako 13-latka przeżyłam erotyczną przygodę z przypadkowo poznanym żołnierzem, o czym zresztą sama często opowiadałam, bo uważam, że to bez sensu wypierać się własnych doświadczeń. A poza tym to była bardzo fajna przygoda! Chodziłam do londyńskiej, „porządnej” szkoły, więc moje erotyczne opowieści, prawdziwe i zmyślone, bulwersowały otoczenie, nauczycieli i rodziców moich koleżanek i kolegów. A mnie zawsze pasjonowały ludzkie namiętności. – A co na to pani rodzice? Wiedzieli, że wychowują Lolitę? – Tak, bardzo się martwili. Nie dawali sobie ze mną rady, więc wysłali mnie do mojej siostry, Joan, która wtedy mieszkała w Hollywood. Sądzili, że zmiana otoczenia dobrze mi zrobi. I jak się pomylili! Joan nie zamierzała być moim bodyguardem ani jakąś przyzwoitką. Zabierała mnie na różne imprezy towarzyskie, do nocnych lokali. Miałam okazję poznać środowisko
Tagi:
Ewa Wituska