Dr Cud czy Dr Frankenstein?

Dr Cud czy Dr Frankenstein?

Severino Antinori  zapowiada narodziny sklonowanego człowieka Zwolennicy nazywają go mesjaszem nauki, chorążym genetyki, przewodnikiem ludzkości w erę klonowania. Dla innych to pozbawiony skrupułów oszust, zuchwały szarlatan, cyniczny antychryst, który łamie odwieczne prawa natury. Kardynał Joseph Ratzinger, przewodniczący papieskiej Kongregacji Nauki Wiary, porównał go do Hitlera, który również pozwalał na eksperymenty na ludzkich embrionach. Sam Severino Antinori – 56-letni włoski ginekolog – twierdzi, że jest ofiarą knowań watykańskich hierarchów, katolickich hipokrytów i zawistnych kolegów uczonych. Tak naprawdę pragnie służyć ludziom, pomagać bezpłodnym parom, bowiem „macierzyństwo i ojcostwo należą do praw człowieka”. Antinori zamierza przełamać kolejne tabu w medycynie i sklonować ludzką istotę. Twierdzi, że pierwsze dziecko będące genetyczną kopią swego ojca rozwija się pomyślnie w łonie matki. Chłopiec jest absolutnie zdrowy, waży 2,5 kg, urodzi się w pierwszym tygodniu stycznia 2003 r. gdzieś poza Italią, ponieważ włoskie prawo zakazuje klonowania ludzi. Zwolennicy mówią o nim Dr Cud, bowiem dzięki pomocy tego kontrowersyjnego lekarza kobiety wiele lat po menopauzie wydawały na świat dzieci. To on sprawił, że 62-letnia żona rolnika, Rosanna della Corte, urodziła chłopca. Zrozpaczona po śmierci 17-letniego syna w wypadku drogowym kobieta mówiła, że tylko dzięki ponownemu macierzyństwu może odzyskać radość życia. „Mesjasz genetyki” umieścił w jej macicy zapłodnioną komórkę jajową innej kobiety. W 1994 r. syn matki-babci przyszedł zdrowy na świat. Antinori z namaszczeniem ogłosił: „Oto wielki dzień dla włoskich kobiet, oto triumf wolności jednostki”. Z Watykanu rozległy się głosy potępienia. Stolica Apostolska mówiła o „potwornym i groteskowym akcie”. Wcześniej rodzące za sprawą Antinoriego matki-babcie wywołały sensację w Wielkiej Brytanii – 51-letnia Pauline Lyon z hrabstwa Cambridge powiła córeczkę, a pewna 59-letnia kobieta wydała na świat bliźnięta. Dr Cud pomagał też 20-latce w poczęciu i urodzeniu dziecka jej 53-letniej matki. Zapłodnioną w laboratorium komórkę jajową matki umieścił w macicy córki, która wydała na świat zdrowego chłopca. Dziecko to, jak stwierdziła szyderczo włoska prasa, jest „synem swojej siostry i bratem swojej matki, czyli wujem i siostrzeńcem samego siebie”. Innym razem Antinori w podobny sposób pomógł młodej kobiecie wydać na świat dziecko jej siostry. Rzymski ginekolog nie waha się też przed eksperymentami w stylu doktora Frankensteina. W 1999 r. koniecznie chciał uczynić ojcem bezpłodnego mężczyznę. Pobrał więc jego spermę i umieścił ją, aby „dojrzała”, w jądrach szczura. Potem nasieniem tym zapłodnił komórkę jajową w macicy matki. Operacja powiodła się, lecz poczynania Antinoriego budziły coraz ostrzejsze sprzeciwy. Jan Paweł II oświadczył, że kontrowersyjny lekarz „depcze prawo do narodzin”. Dr Cud, który uważa się za katolika, odpowiada, że religia nie powinna wyznaczać granic nauce. W poczekalni swej kliniki Antinori wywiesił dziesiątki zdjęć dzieci, które narodziły się tylko dzięki jego pomocy, jak również niezliczone listy z podziękowaniami od uradowanych rodziców. Czy pomagając im, naprawdę popełnił grzech? Ale rzymski lekarz, wykształcony w Szwecji, USA i Wielkiej Brytanii, kibic klubu Lazio i ojciec dwóch dorosłych córek, rzucił światowej opinii publicznej, lekarzom, duchownym, politykom i filozofom jeszcze bardziej zuchwałe wyzwanie. Pragnie klonować ludzi, stworzyć dzieci będące wierną genetyczną kopią ojców. Zapowiadał, że pobierze jądro komórkowe z komórki skóry ręki ojca, umieści je w pozbawionej jądra komórce jajowej matki i za pomocą impulsów elektrycznych sprawi, że zacznie ona się dzielić. Sklonowany embrion trafi do kobiecej macicy. Za pomocą podobnej metody Ian Wilmut z zespołem naukowców Roslin Institute pod Edynburgiem doprowadził w 1996 r. do narodzin owcy Dolly – pierwszego sklonowanego ssaka. Nie ma powodów, aby podobna operacja z komórką ludzką miała się nie udać, głosi Antinori. „Klonowanie ludzi samo w sobie nie jest ważne. Gdyby tylko o to chodziło, poparłbym powszechny jego zakaz. Za pomocą klonowania możemy jednak pomóc bezpłodnym parom w realizacji ich prawa do reprodukcji. Na świecie przeprowadzanych jest rocznie 20-30 mln aborcji. Co więc szkodzi, jeśli urodzi się 10 tys. sklonowanych dzieci? Ja jestem za życiem, nie za śmiercią”,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2003, 2003

Kategorie: Świat