Berlin w końcu maja poraża natłokiem turystów. Oglądają niemiecką stolicę z piętrowych autobusów i statków białej floty. Zwiedzają miasto pieszo, na rowerach i segwayach. Aparaty fotograficzne i kamery rejestrują otoczenie. Wśród uwiecznianych obiektów znajduje się ustawiony obok Reichstagu fragment ceglanego muru z dawnej Stoczni im. Lenina w Gdańsku, przez który w sierpniu 1980 r. przeskoczył Lech Wałęsa. „Dla upamiętnienia walki „Solidarności” o wolność i demokrację oraz wkładu Polski w ponowne zjednoczenie Niemiec i polityczną jedność Europy”, głosi napis, w języku polskim i niemieckim, na kawałku muru podarowanym przez Sejm RP. Ten szczególny pomnik odsłonili w czerwcu ubiegłego roku przewodniczący parlamentów obu państw. Słowa na tablicy mogą sugerować, że drogę do niemieckiej jedności torowała w Polsce jedynie „Solidarność” oraz związane z nią siły polityczne. To nie jest tak oczywiste, choć forma zjednoczenia Niemiec w 1990 r. była efektem krachu realnego socjalizmu i Związku Radzieckiego, do którego bez wątpienia przyczyniła się posierpniowa opozycja w Polsce. Jednak ta sama opozycja nie przystałaby tak chętnie na zjednoczenie Niemiec, gdyby nie dorobek Polski pod rządami Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej: umowy w sprawie zachodniej granicy oraz zagospodarowanie zdobyczy terytorialnych po II wojnie światowej. Poczdamska pułapka Położony o kilkanaście stacji podmiejskiej kolejki od centrum Berlina Poczdam jest niewielkim sennym miastem. Trudno uwierzyć, że to stolica kraju związkowego – Brandenburgii. Tu, w pałacu Cecilienhof, latem 1945 r. Wielka Trójka podejmowała decyzje o powojennym urządzeniu świata. Józef Stalin natrafił na opór Winstona Churchilla i Harry’ego Trumana, którzy nie chcieli zgodzić się na przyznanie Polsce terenów dochodzących do Odry i Nysy Łużyckiej. Przywódców USA i Wielkiej Brytanii przekonywali przybyli w tym celu do Poczdamu przedstawiciele władz Polski: prezydent Krajowej Rady Narodowej Bolesław Bierut, premier Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej Edward Osóbka-Morawski, wicepremierzy Władysław Gomułka i Stanisław Mikołajczyk. W dokumencie końcowym pojawił się zapis o przekazaniu obszaru dochodzącego do Odry i Nysy Łużyckiej „pod zarząd państwa polskiego”. Nie było to jednak równoznaczne z ostatecznym rozstrzygnięciem przebiegu zachodniej granicy polskiej. Ta sprawa – zgodnie z ustaleniami Wielkiej Trójki – miała zostać rozstrzygnięta dopiero na następnej konferencji pokojowej. Zamiast niej doszło do zimnej wojny między uczestnikami koalicji antyhitlerowskiej. Tymczasowość zachodniej granicy wraz z przerażającym obrazem okupacji hitlerowskiej umacniała strach przed Niemcami i zjednoczeniem Niemiec. Z jednej strony, Polska utraciła na korzyść ZSRR niemal połowę przedwojennego terytorium, z drugiej – dzięki ZSRR – uzyskała duży obszar (ponad 100 tys. km kw.) na zachodzie i północy. Bez niego okrojona na wschodzie Polska byłaby słabym, zacofanym i niepewnym swego losu państwem. Tymczasowość ustaleń poczdamskich umacniała zależność władz Polski od ZSRR. Władysław Gomułka podejrzewał, że Moskwa może zrezygnować z kontroli nad Niemiecką Republiką Demokratyczną, jeśli będzie miała w tym interes. Zresztą Zachód w tej sprawie sondował po śmierci Stalina Ławrientij Beria, a później Nikita Chruszczow. Pożytek z NRD W sytuacji niepewności o los zachodniej granicy podział Niemiec i ustanowienie na terenie radzieckiej strefy okupacyjnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej były zgodne z interesami Polski. Wschodni Niemcy już w 1950 r. podpisali z Polską układ, w którym uznali granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Na terenie NRD nie było stowarzyszeń mieszkańców utraconych na rzecz Polski ziem, a pochodzący z nich rodzice nie przekazywali wiedzy o dawnych rodzinnych stronach dzieciom. To był temat zakazany, podobnie jak przedwojenne mapy i albumy. Wschodni Niemcy milczeli, choć cierpieli. O osobistym bólu wynikającym z konieczności opuszczenia rodzinnej miejscowości Jasenitz (obecnie Jasienica – część Polic) mówił na konferencji w Poczdamie poświęconej 20. rocznicy zjednoczenia Niemiec Hans Modrow, premier NRD od listopada 1989 r. do marca 1990 r. Brak roszczeń terytorialnych ze strony zachodniego sąsiada był zjawiskiem nowym w polskich dziejach. Władysław Gomułka, przemawiając w 1966 r. z okazji tysiąclecia państwa polskiego, podkreślał: „Odwiecznie płonąca zachodnia granica Polski przekształciła się w granicę pokoju i przyjaźni z Niemiecką Republiką Demokratyczną”. Rozwijające się kontakty polityczne, gospodarcze, kulturalne, naukowe, turystyczne (w latach 70. do przekroczenia polsko-NRD-owskiej granicy wystarczał dowód osobisty), wymiana młodzieżowa osłabiały polski strach przed Niemcami. Pożytki, jakie czerpała Polska
Tagi:
Krzysztof Pilawski