Na życie w Paryżu, Zurychu i Hongkongu trzeba wydać najwięcej na świecie Za kilogram świeżego chleba nieco ponad 6 dol., czyli przy obecnym kursie prawie 23 zł. Taka sama ilość pomidorów kosztuje niemal 14 zł (3,8 dol.), ziemniaków – prawie 10 zł (2,68 dol.). Za posiłek dla jednej osoby w niedrogiej restauracji zapłacimy równowartość ok. 68 zł, ale wycieczka do knajpy nieco elegantszej (choć wcale nie wykwintnej) to już wydatek rzędu nawet 400 zł na dwie osoby. Pięciodniowy bilet na wszystkie linie komunikacji zabierze z naszej kieszeni 127 zł. Patrząc bardziej długoterminowo, tzw. koszty stałe są jeszcze wyższe. Miesięczny wynajem kawalerki wewnątrz pierścienia wyznaczanego przez obwodnicę śródmiejską może nas kosztować już między 5,5 a 9 tys. zł. 4,1 tys. zł zapłacimy za miesiąc prywatnego przedszkola dla jednego dziecka. W sumie na żywność wydalibyśmy w tym samym okresie prawie 4 tys. zł. Biorąc pod uwagę, że są to dane uśrednione, a mediana zarobków dla zatrudnionych legalnie i na stałych kontraktach wynosi 11 455 zł, łatwo wyobrazić sobie, że opisany powyżej model życia na dłuższą metę jest nie do utrzymania. Informacje dotyczące kosztów życia w Paryżu zebrały firma konsultingowa Mercer, agencja badawcza The Economist Intelligence Unit (EIU) oraz portal Numbeo. Oczywiście zawierają dane przybliżone i w wielu miejscach uśrednione – bez wątpienia da się w Paryżu przeżyć za mniej albo całkiem sporo odkładać. Koszty życia zależą bowiem od wielu czynników, ale przede wszystkim od stylu życia. A on potrafi być szalenie zindywidualizowany. Mimo to rankingi najdroższych miast na świecie pod względem wydatków osób w nich mieszkających są narzędziem bardzo przydatnym. Nie tylko pokazują, jak te miasta się zmieniają, ale też skąd owe zmiany się biorą i jaki mają wpływ na populację – tę rdzenną, ale też przyjezdną. W najnowszej edycji rankingu EIU brakuje jednoznacznego zwycięzcy. Palmą pierwszeństwa dzielą się Paryż, Zurych i Hongkong. Obecność dwóch ostatnich miast w gronie liderów wysokich kosztów życia nie dziwi, bo pojawiają się tam od lat, niekiedy zamieniając się miejscami. Co więcej, dawna brytyjska kolonia, coraz mocniej wcielana w państwowe struktury Chińskiej Republiki Ludowej, jest nie tylko jedną z trzech najdroższych metropolii, ale także przewodzi w rankingu miast o najwyższych cenach dla mieszkających w nich obcokrajowców. W tej grupie statystyki kompiluje się nieco inaczej, bo zagraniczni rezydenci korzystają z zupełnie innego, często droższego koszyka dóbr i usług. Informacje te są jednak równie cenne, dlatego że pokazują jeszcze inny aspekt rozwoju wielkich miast – stopień ich uczestnictwa w globalnej ekonomii i międzynarodowym rynku pracy. Hongkong jest niewyobrażalnie drogi dla obu grup. Co można interpretować na różne sposoby. Z jednej strony, życie tam mocno obciąża domowy budżet, ale z drugiej – przynajmniej dotyka to naprawdę wszystkich mieszkańców, niezależnie od kraju czy miejsca pochodzenia. Obecność Paryża na czele rankingu jest jednak relatywną nowością, zwłaszcza że wcześniej, poza Zurychem, dominowały w nim metropolie pozaeuropejskie: Nowy Jork, Singapur, Tokio, Osaka. Wysoko plasowało się też Los Angeles i sąsiednie San Francisco (często liczone sumaryczne z przylegającymi miastami jako tzw. Bay Area, czyli obszar zatoki o tej samej nazwie), niekiedy również miasta kanadyjskie, zwłaszcza Vancouver. Poza największym miastem Szwajcarii na podium rankingu zawsze niewiele było europejskich miast. Skąd więc ten skok Paryża na sam szczyt? Po pierwsze, rosnące ceny nieruchomości i najmu. Sami paryżanie przyznają, że stolica Francji nie jest już miejscem, w którym mieszkają Francuzi. Stało się to zwyczajnie zbyt drogie. Zamiast nich mieszkania, nieliczne domy czy nowe apartamentowce wykupują obcokrajowcy, zwłaszcza bajecznie bogaci Saudyjczycy, przyjezdni z Emiratów czy innych krajów Zatoki Perskiej. Posiadanie nieruchomości w Paryżu stało się w tych państwach wyznacznikiem statusu społecznego, symbolem najwyższego luksusu. Apartamenty te, choć niebotycznie drogie, rzadko są w ogóle używane. Jak chociażby uważany za najdroższą nieruchomość na świecie Château Louis XIV na zachodnich obrzeżach miasta. Zamek należący wcześniej do francuskich królów został zakupiony za ok.