Duda – przepis na promocję

Duda – przepis na promocję

Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. PiS przeznacza wielkie pieniądze na promowanie swojej polityki w świecie. Specjalna agencja wynajmuje firmy PR-owskie, płacąc im miliony, wykupywane są strony w największych dziennikach, żeby prezydent albo premier mogli przedstawić swoje racje. A teraz proszę – Polska nie wydała ani dolara, a piszą o niej w największych gazetach. Zawdzięczamy to Andrzejowi Dudzie, który prowadzi kampanię wyborczą i jej tematem uczynił walkę z LGBT. Przepraszam – z „ideologią LGBT”. Wołając, że to neobolszewia, nowy komunizm itd.  Tak np. „Le Monde” zatytułował swoją korespondencję następująco: „Andrzej Duda podejmuje ofensywę przeciw LGBT w Polsce”. Czytamy, że kandydat na prezydenta z ramienia konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość oświadczył, że osoby LGBT nie są ludźmi, ale „ideologią” porównywalną z „rodzajem neobolszewizmu”. A potem „Le Monde” zacytował obszerne fragmenty jego przemówienia w Brzegu, które wywołały falę oburzenia w krajach zachodnich. O wyczynie Dudy pisały też „Libération”, belgijski „Le Soir”, gazety na całym świecie. Nawet indonezyjski dziennik „The Jakarta Post” donosił o proteście matek osób LGBT pod Pałacem Prezydenckim. Tak oto Andrzej Duda rozsławił swoje imię. A że teraz może mieć kłopoty, by być w Europie traktowany jak normalny Europejczyk, a nie człowiek z innej cywilizacji? To najwyraźniej jest poza horyzontem jego wyobraźni.  Szkoda, bo w kilku krajach na czele rządów stały lub stoją osoby LGBT i tego nie ukrywają. Tak jak obecny premier Luksemburga Xavier Bettel i obecny premier Irlandii Leo Varadkar, obecna pani premier Serbii Ana Brnabić czy była premier Islandii Jóhanna Sigurðardóttir. Do tego grona możemy dodać byłego szefa niemieckiej dyplomacji Guida Westerwellego, brytyjskiego polityka, byłego unijnego komisarza ds. handlu Petera Mandelsona czy też byłego premiera Belgii Elia Di Rupo. Tego samego, który, oburzony słowami Dudy, zaproponował, by Unia powiązała sprawy przekazywania środków finansowych Polsce z poszanowaniem dla praworządności i praw osób LGBT. Mamy więc i oburzenie, i kpinę. Bo tak można zrozumieć tweet prezydenta Pragi Zdenka Hřiba, który napisał: „Według polskiego prezydenta Andrzeja Dudy ruch LGBT jest większym niebezpieczeństwem niż komunizm. Nie słyszałem o tym, żeby LGBT mordowało 100 milionów ludzi”.  Tak oto Andrzej Duda w oczach Europy postawił się na równi z Aleksandrem Łukaszenką. Jest zresztą relacja Radosława Sikorskiego, który jako szef MSZ, razem z Guidem Westerwellem w 2010 r. odwiedził białoruskiego prezydenta, by namawiać go do tolerancji wobec mniejszości. Etnicznych (tu Łukaszenka zawołał, że „kocha Polaków”) i seksualnych (tu już było gorzej). Oto ten fragment: „Łukaszenka patrzy to na mnie, to na Westerwellego i kręcąc głową, uśmiecha się pobłażliwie i mówi: No, nie wiem, nie wiem… A… lesbijki niech będą… nawet można popatrzeć. Ale pedałów to do autobusów, wywieźć za miasto i będziemy ich trzymać w rezerwatach”. No to bratnią duszę PiS w świecie ma. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 26/2020

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany