Dumni, lojalni, niebezpieczni

Dumni, lojalni, niebezpieczni

Washington, DC, USA | Dec 12, 2020 | Million Maga March: Proud Boys in DC

Bojówki na amerykańskiej prawicy przekształcają się w realną siłę polityczną Z perspektywy grudnia 2022 r. pisanie o Proud Boys (Dumni Chłopcy) i Oath Keepers (Obrońcy Przysięgi), dwóch najważniejszych organizacjach pozaparlamentarnych amerykańskiej prawicy, może się wydawać spóźnione. Patrząc na nie dzisiaj, łatwo je uznać za tyleż głośne, co nieudane projekty polityczne. Niemal wszyscy najważniejsi ich przywódcy, w tym były przewodniczący Proud Boys Enrique Tarrio i założyciel Oath Keepers Stewart Rhodes, albo siedzą już w więzieniu, albo czekają na proces, oskarżeni o spiskowanie przeciwko władzom federalnym i próbę przeprowadzenia zamachu stanu. W dodatku ich patron polityczny Donald Trump sam ma kłopoty z prawem, po tym jak śledczy stanu Nowy Jork udowodnili mu kreatywną księgowość, pompowanie wartości należących do niego podmiotów i oszustwa podatkowe. Wreszcie klęską dla całego systemu alternatywnej prawicy zakończyły się listopadowe wybory połówkowe do Kongresu. Poparci przez Trumpa kandydaci w większości przepadli, mandatów nie udało się zdobyć żadnemu z uczestników szturmu na Kapitol z 6 stycznia 2021 r. Krótko mówiąc, klęska na całej linii. I rzeczywiście tak jest, jeśli przyjąć wobec Proud Boys i Oath Keepers optykę tradycyjnego oceniania ruchów politycznych. Osiągnięć w konwencjonalnych, demokratycznych starciach nie mają żadnych. Problem w tym, że wcale im na nich nie zależało. Na fali frustracji Ale od początku. Choć na szersze wody opinii publicznej wypłynęły prawie dwa lata temu, napędzając jeden z najbardziej zatrważających momentów w historii amerykańskiej demokracji, to obie te organizacje rosły w siłę od lat. Oath Keepers powstali w 2009 r., na fali coraz wyraźniejszej na prawicy frustracji z powodu rosnącej liczby imigrantów, postępującej liberalizacji norm społecznych i słabnięcia amerykańskiego konserwatyzmu. Rhodes, który zakładał Obrońców, jest podręcznikowym przykładem „rozczarowanego republikanina”. Był w wojsku, wyćwiczył się jako spadochroniarz, rodzice od zawsze wpajali mu wartości stanowiące fundament amerykańskiego obywatelskiego nacjonalizmu: szacunek dla munduru, poświęcenie dla narodu, oddanie „amerykańskiej sprawie”, czymkolwiek w danym momencie by była. Jednocześnie od zawsze Rhodes był rasistą, który nie mógł się pogodzić z faktem, że przedstawiciele innych grup etnicznych zaczynają mieć takie same prawa obywatelskie w USA jak on. Zjawisko to, coraz powszechniejsze za oceanem, doskonale opisała socjolożka Arlie Russell Hochschild w popularnej również w Polsce książce „Obcy we własnym kraju”, w której tłumaczyła, jak biali w Stanach czują się „wypychani z obywatelskiej kolejki” przez czarnych, Latynosów i inne grupy społeczne, w ich odczuciu sięgające po przywileje, na które sobie nie zapracowały. Początkowo Oath Keepers wydawali się klasycznym tworem głębokiego amerykańskiego Południa. Zbieraniną facetów, którzy żałują, że era kowbojów już się skończyła i przez to sami nie mogą wymierzać sprawiedliwości. Z czasem jednak, także dzięki skutecznym strategiom w mediach społecznościowych i ogólnemu rozkładowi republikanizmu głównego nurtu, zaczęli się rozrastać – i liczebnie, i geograficznie. Jak szacuje Mike Giglio, były reporter magazynu „The Atlantic” i „Newsweeka” zajmujący się prawicowym ekstremizmem, Oath Keepers mają co najmniej 25 tys. regularnych członków i możliwe, że nawet drugie tyle sympatyków luźno związanych z tym ruchem. Zwłaszcza ta pierwsza liczba, pisze Giglio, jest dość precyzyjna, opiera się bowiem na bazie danych Oath Keepers, która wyciekła do prasy za prezydentury Donalda Trumpa. Zwrócić trzeba uwagę na ich wewnętrzną strukturę. Spośród identyfikowalnych członków aż dwie trzecie ma za sobą karierę w wojsku lub innych siłach mundurowych, a co dziesiąty wciąż jest w aktywnej służbie. To jasno pokazuje, jaki od początku był profil organizacji Rhodesa. Militaryzm nie jest jej cechą przez przypadek, Oath Keepers uważali – i nadal uważają – przemoc za zwykły, niczym nieróżniący się od innych środek wyrazu poglądów politycznych. Dumni i płynni Z Proud Boys sprawa ma się nieco inaczej, bo tu rys ideologiczny celowo był od zawsze robiony znacznie cieńszą, prawie niewidoczną kreską. Jak powiedział sam Gavin McInnes, założyciel tej organizacji i, co ciekawe, Kanadyjczyk, Dumni Chłopcy są „politycznie płynni”. W zrozumieniu ich charakterystyki doskonałym przewodnikiem jest wydana niedawno w Stanach Zjednoczonych pierwsza książka na ich temat, „We Are Proud Boys”, napisana przez reportera Huffington Post Andy’ego Campbella. To nie tylko znakomity

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 51/2022

Kategorie: Zagranica