Dwadzieścia lat później
Co nam zostało z tamtego Sierpnia? Wolność i demokracja – te dwa słowa jak zaklęcie powtarzają główni twórcy gdańskiego Sierpnia. Lech Wałęsa znalazł się na 44. miejscu listy gości sporządzonej przez KK NSZZ “Solidarność” z okazji obchodów 20. rocznicy Porozumień Sierpniowych. – A imię Jego czterdzieści i cztery – komentuje z goryczą Szymon Pawlicki, aktor, członek Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Gdańsku w Sierpniu ‘80, a potem przez półtora roku człowiek Wałęsy w Kancelarii Prezydenta. Bogdan Borusewicz, który znalazł się w Stoczni Gdańskiej (wtedy im. Lenina) od pierwszych godzin strajku, dodaje, że to, co się będzie działo pod koniec sierpnia w Gdańsku, to wielka amatorska improwizacja. Powinny organizować to doniosłe spotkanie władze państwowe i związek zawodowy, a nie wolontariusze. Sforsować historyczną Bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej S.A. obok pomnika z trzema krzyżami jest teraz znacznie trudniej niż kilkanaście dni temu. – Do sali BHP, w której powstaje kontrowersyjna wystawa “Drogi do wolności”, trzeba mieć specjalną przepustkę z Urzędu Miasta w Gdańsku – mówi strażnik. – Tam wwożą komputery i coś jeszcze – dodaje – to pilnują oni i my. Do dawnej stołówki też nie wolno, bo tam chcą zrobić swoje spotkanie starzy stoczniowcy ze Stowarzyszenia “Arka”, co bronią ciągle stoczni i protestują przeciwko jej sprzedaży. Nie wolno ich wpuścić. Aby wejść na teren stoczni, trzeba mieć przepustkę – jak dawniej – nawet na część, w której już dawno jej nie ma. Od kogo? Nie wiem. – Mur, przez który rzekomo skakał Lech Wałęsa, już jest, ale to nie autentyk, to podróba – śmieje się porządkujący teren przyszłych obchodów. – A obok stanie ten przywieziony z Berlina. Już go mocują. Dwie tony betonu i robią z tego wielkie halo, że dar od Niemców – komentuje od niechcenia. – Sprowadzenie muru berlińskiego do Gdańska traktuje się jak wielki sukces. Dla mnie to poroniony pomysł. To raczej mur Stoczni Gdańskiej powinien się znaleźć w Berlinie – mówi Bogdan Borusewicz. – Europa nabrała już przekonania, że koniec komunizmu–nastąpił, gdy zburzono mur berliński. A komunizm padł tutaj, w Gdańsku. PRZEPYCHANKI – Nie należało wykorzystywać 20. rocznicy Sierpnia 1980 do aktualnej kampanii prezydenckiej – mówi Bogdan Lis, sygnatariusz Porozumień Gdańskich, którego nazwisko widniało na trzecim miejscu dokumentu (oryginał zaginął) – za podpisami Lecha Wałęsy, przewodniczącego MKS i Andrzeja Kołodzieja, wiceprzewodniczącego. Lis był też wiceprzewodniczącym MKS. Teraz szefuje Fundacji “Centrum Solidarności”, która jest jednym z kilku oficjalnych “podmiotów” organizujących obchody. – Kandydatów w kampanii prezydenckiej z solidarnościowym rodowodem jest trzech, a niejeden – dodaje. – Uroczystości na dwudziestolecie “S” organizują jeszcze KK NSZZ “S”, Kancelaria Premiera, która rozsyła zaproszenia do zagranicznych głów państw, Urząd Miasta Gdańska – informują w siedzibie “Solidarności”. Jerzy Langer, aktualny wiceprzewodniczący „S”, trzyma ponoć wszystko w swoich rękach – informują w sekretariacie KK “S” – i jest bardzo zajęty. Na zbędne rozmowy nie ma czasu. Taką informację uzyskuję 23 sierpnia, w dniu, w którym cała aktualna władza „S” obchodziła urodziny Mariana Krzaklewskiego. Czterystu gości balowało nieopodal Pruszcza Gdańskiego. Mieszkańcy Jagatowa, nawet ci przypadkowo spotkani na rzekomo prywatnej drodze, nie ukrywali wrogości do bogatych elit. – Gorzej niż za komuny – komentowano. – Kawalkada samochodów, stoły pełne żarcia, bezpieczeństwa pilnują ci ze znaczkiem “Solidarność” w klapie, żeby nikt nieodpowiedni się nie przecisnął. Chyba tym ze znaczkami w klapie pomyliły się służby. ODPOWIEDZIALNI – Kim jest Jerzy Langer z Krajówki? Nie wiem dokładnie – mówi Jerzy Borowczak, organizator sierpniowego strajku, dzisiaj wiceprzewodniczący “Solidarności” w Stoczni Gdańskiej. – Może z Krakowa… Nie, z Poznania, właśnie sprawdziłem. Nie wiem, co robił w tamtym Sierpniu, na pewno nie był nami w Gdańsku. Wiem, że nie chcą zaprosić wszystkich, którym to się należy i nie rozumiem tego. KK “S” nie jest od weryfikowania historii, a ten, co dyskutuje z faktami historycznymi, myśli pewnie, że będzie siedział tutaj od żłobka do nagrobka. Jerzy Langer publicznie oświadczył, że nie będzie z Komisji Krajowej zaproszenia dla Adama Michnika, naczelnego “Gazety Wyborczej”, który w Stoczni