Parę osób zauważyło Jana Dziedziczaka w składzie delegacji premiera, gdy Morawiecki przebywał z wizytą na Litwie. I może dobrze, że mignął w jednym czy drugim kadrze, bo przypomniał, jak Polska PiS traktuje dziś sprawy Polonii i Polaków mieszkających za granicą. Że robi wiele, by ich głos w wyborach był maksymalnie cichy i bez większego znaczenia – o tym już pisaliśmy. Ale działa tu jeszcze inny mechanizm. Przez wiele lat sprawami Polaków mieszkających za granicą zajmowały się przede wszystkim Senat i Stowarzyszenie Wspólnota Polska. Ten system został rozmontowany. Najpierw z Senatu sprawy Polonii, razem z budżetem, zostały przeniesione do MSZ. Znalazły się w gestii Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą. To on przejął finansowanie imprez czy szkół polonijnych, w których w weekendy uczono języka polskiego, i różne granty. Gdy nastało PiS, wiceministrem, który nad tym departamentem sprawował nadzór, był właśnie Jan Dziedziczak. Ale później odszedł z MSZ. Niedaleko – bo odnalazł się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jako sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. Polonii i Polaków za granicą. Z zadaniem koordynowania działań wobec Polonii. W ten sposób po cichu z MSZ wyprowadzona została kolejna domena. Bo co prawda dotychczasowy departament pozostał, ale bardziej jako szyld. Jednak wyprowadzenie spraw Polonii do KPRM okazało się tylko wstępem do dalszych działań. Bo w ostatnich miesiącach do gry wkroczył minister Przemysław Czarnek ze swoim Ministerstwem Edukacji. Otóż 15 listopada 2022 r. powołany został do życia Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. św. Maksymiliana Marii Kolbego. Wbrew temu, co sugeruje nazwa, nie jest to organizacja kościelna, pozarządowa, ale jak najbardziej rządowy, podległy ministrowi Czarnkowi instytut. To on ma sprawować nadzór nad nauczaniem języka polskiego za granicą, opiekować się polonijnymi szkołami i szkółkami. Dużo tego. Jak mówił w Sejmie prezes Wspólnoty Polskiej Dariusz Bonisławski, ok. 60% działalności stowarzyszenia to były zadania z zakresu oświaty. „Funkcjonujący od kilku lat Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia Wspólnota Polska przygotowywał co roku przez kilkanaście lat z rzędu światowe zjazdy Polonii i Polaków – wyliczał Bonisławski. – Szkolimy nauczycieli i dotowaliśmy w imieniu państwa polskiego szkoły polonijne, bardzo mozolnie przekazując środki, które delegowały Senat czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych, czy Kancelaria Prezesa Rady Ministrów”. Teraz te 60% zadań przejął Instytut im. św. Maksymiliana Marii Kolbego. On ma przydzielać granty, szkolić nauczycieli, objąć pomocą budynki i świetlice, w których odbywa się nauka. Instytut będzie miał 30 etatów, ma już siedzibę w Warszawie i własną radę, w której jest Andrzej Przyłębski, ksiądz i pani doktor z KUL. Tak oto elegancko Polska wyzbyła się polityki wobec Polonii, bo jak zajmuje się nią tyle podmiotów, to nie zajmuje się nią nikt. Zwróćmy również uwagę na nazwę instytutu i na członków jego rady – to jednoznacznie wskazuje, do jakiej grupy Polaków państwo polskie chce się zwracać, a których pomija. Ale w sumie czy kogoś to zaskakuje? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint