Kto kogo zwolni w Muzeum Narodowym Trzy rzeczy zbiegły się w czasie: protest załogi po zapowiedzi dyrektora Muzeum Narodowego, że będzie zwalniać pracowników, otwarcie kontrowersyjnej wystawy „Ars Homo Erotica” i oczywiście kampania wyborcza, która odwleka w czasie podejmowanie ważnych decyzji. Czy z tego zapętlenia uda się wyjść bez większych strat? Wątpliwe. W sytuacji, w jakiej znalazło się Muzeum Narodowe, nie ma dobrego wyjścia. Załoga licząca w Warszawie kilkaset osób zdecydowanie chce odwołania dyrektora, ale w jego obronie występuje Rada Powiernicza, która go powołała, dyrektor zaś twardo obstaje przy swoim. Narodowe instytucje kultury, takie jak Muzeum Narodowe, w gronie im podobnych, ale nie narodowych, tylko samorządowych, są niezwykle uprzywilejowane. Za wszystko płaci bezpośrednio Ministerstwo Kultury i płaci więcej, niż mogliby prezydenci miast, burmistrzowie czy marszałkowie województw. Z drugiej strony instytucje te skupiające, przynajmniej nominalnie, najlepszą w kraju kadrę mają też największe ambicje, nie tylko finansowe, lecz także merytoryczne. Nie poddają się łatwo zabiegom restrukturyzacyjnym, zwłaszcza jeśli towarzyszą im oszczędnościowe cięcia. Muzeum Narodowe z centralą w Warszawie ma od roku Radę Powierniczą powołaną z inicjatywy ministra kultury, ciało doradczo-kontrolne, w którym zasiadają osoby działające na styku różnych dziedzin, wchodzące jednak w kontakt z kulturą. Są w niej więc muzealnicy, ale także architekci i archeolodzy, są ludzie mediów i finansów, reprezentanci świata biznesu i nauki. Wszyscy to postacie z najwyższej półki, co gwarantuje, przynajmniej teoretycznie, że można im powierzyć pieczę nad tak ważną instytucją narodową bez obawy, że będą „ciągnąć w swoją stronę”. I właśnie na decyzję Rady Powierniczej w sprawie dyrektora, prof. Piotra Piotrowskiego, czekano 10 czerwca br. Z wielkim zainteresowaniem. O decyzji, a właściwie o jej braku, protestujący pracownicy muzeum dowiedzieli się z komunikatu na oficjalnej stronie internetowej www.mnw.art.pl. Innego „dialogu” między dyrektorem a załogą na razie nie ma. Kurator przed monitorem Prof. Antoni Ziemba, kurator zbiorów nowożytnej sztuki obcej, jako przewodniczący kolegium kuratorów złożył w imieniu 15 kierowników wszystkich muzealnych kolekcji oraz działu edukacji i magazynu muzealnego list z żądaniem dymisji prof. Piotrowskiego. Teraz siedzi przed komputerem i próbuje wyciągnąć wnioski z reakcji rady na ten protest. Czyta „Komunikat Prasowy” od początku do końca, i jeszcze raz. – Dlaczego pod komunikatem podpisała się rzeczniczka prasowa Muzeum Narodowego, a nie przedstawiciel Rady Powierniczej, a ma ona przecież swojego sekretarza? – pyta retorycznie. – Czyżby stwierdzenie, że „Rada Powiernicza pogratulowała Dyrektorowi koncepcji programowej” wynikało raczej z pragnień samego dyrektora, który je przekazał swojej rzeczniczce, czy też rada rzeczywiście postanowiła pogratulować dyrektorowi, że doprowadził sytuację do takiego stanu? Wszak drugie zdanie komunikatu mówi: „Rada Powiernicza postanowiła, że będzie pracować z Dyrektorem nad uszczegółowieniem wizji i strategii Muzeum Narodowego w Warszawie”. – Oficjalnie niczego nie wiemy – podsumowuje swoje dociekania prof. Ziemba. – Nie przysłano nam żadnej informacji o przebiegu obrad Rady Powierniczej, nie wiemy, czy postanowiono utrzymać dyrektora na stanowisku, czy dyrektor pozostaje dyrektorem, czy też postanowiono doprowadzić do jakiegoś porozumienia, bo jest ono potrzebne. Nie wiemy, czy rada rozpatrywała nasze postulaty, czy je zlekceważyła, czy może poprosiła dyrektora, aby się z nami porozumiał, albo np. wskazała dyrektorowi możliwości modyfikacji jego programu. My zawiesiliśmy współpracę z nim, ale nie pracę w ogóle. Pracujemy w zasadzie normalnie, jednak w takiej sytuacji nie jesteśmy w stanie wypełniać z entuzjazmem misji Muzeum Narodowego. Prof. Ziemba wyraża jeszcze nadzieję, że podczas zbliżającego się zebrania dowie się czegoś konkretnego. 16 czerwca wszyscy kuratorzy spotkali się z dyrektorem na rutynowym zebraniu, jakie odbywają się stale i statutowo. Co rada radzi? Ponieważ stopień poinformowania pracowników muzeum o dalszych losach tej instytucji jest „zerowy”, zwracamy się z pytaniem do jednego z przedstawicieli Rady Powierniczej, prof. Marka Budzyńskiego, wybitnego architekta, którego liczne prace, takie jak gmach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego czy Sądu Najwyższego w Warszawie są bez wątpienia trwałymi pomnikami kultury i mogą stanowić wizytówkę polskiej myśli architektonicznej w świecie. Prof. Budzyński jednak nie rozwiewa nagromadzonych wątpliwości: – Rada długo obradowała, ale jej posiedzenie nie zakończyło się żadnym jasnym, jednoznacznym wnioskiem. W zasadzie wszystko zostało odłożone na miesiąc. – Osobiście – kontynuuje prof. Budzyński – uważam, że sprawa jest dziwna. Mam do niej jednoznaczny stosunek, ale jako członkowi
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz