Dziady do obrazu

Bracia Kaczyńscy przejdą do historii. Polskiego języka politycznego. A wszystko za sprawą celnych, choć zwykle, jakby rzekli puryści językowi, wulgarnych powiedzonek. Brat Jarosław, uważany przez brata Lecha za bardziej pracowitego, pięć lat temu lapidarnie określił program wyborczy biorącej wówczas władze AWS. Słynnym sloganem „Teraz Kurwa My”, powszechnie używanym potem jako skrót „TKM”. Zadziwiające, że ów wulgarny skrót był prezentowany nawet w mediach publicznych przed godz. 23 i nie było protestów dyżurnych moralistów. Również ta dosadna wulgarność nie oburzyła np. kolegi klubowego państwa Kaczyńskich, pana posła Marka Jurka, który słynie z podsłuchiwania i retuszowania wszelkich wulgarności oraz donoszenia za to do Komisji Etyki Poselskiej na sejmowych przeciwników politycznych. Niedawno kolejny slogan ukuł brat Lech Kaczyński, z powodzeniem kandydujący na prezydenta Warszawy. Jego powszechnie już znane „Spieprzaj, dziadu!” było nie tylko odpowiedzią na natarczywe pytania zubożałego elektoratu. Nie było to wyłącznie odgrywką, jak zapewniali ludzie odpowiedzialni za wizerunek prezydenta stolicy, na dosadne, prowokacyjne zaczepki. Oto z ust Kaczyńskiego Lecha padł skrócony program nowego prezydenta stolicy. Program polityka kreującego się na twardziela, szeryfa, który wypleni wszelkie „dziadostwo”. Wszystko, co dla wyborców wydaje się brzydkie. A zwłaszcza dla braci Kaczyńskich. Pięć lat temu zachęceni pięknym wizerunkiem Mariana Krzaklewskiego wyborcy uwierzyli Komitetowi Wyborczemu AWS. Pragnęli ludzi nowych, nowych obrazów politycznych i niesprecyzowanych zmian. Zachęceni takimi nowinkami zafundowali sobie, i nam, rządy AWS na całe cztery lata. Rządy lapidarnie określone przez brata Jarosława jako panowanie „TKM”. Teraz wyborcy braci Kaczyńskich mają szansę powtórki z przeszłości. Powtórki z naiwności. Wiary w wykreowany, jakże nieprawdziwy obraz naprawiaczy polskiej rzeczywistości. Wiary, że można wszelkie problemy załatwić jednym wyciągnięciem kolta z kabury. Załatwiając problem przez załatwianie ludzi, konkurencji politycznej. Zaraz po sukcesie wyborczym PiS bracia Kaczyńscy postanowili iść za ciosem. Ponieważ scena polityczna, po prounioeuropejskiej stronie jest już zagospodarowana, no to zwrócili się na prawo. Zajęli twarde stanowisko w sprawie antyunioeuropejskiego projektu uchwały sejmowej o referendum w sprawie sprzedaży ziemi. Czyli w sprawie naszej akcesji do UE. Raptem, niedawno prounioeuropejscy bracia Kaczyńscy, stali się eurosceptykami. Czując, że duży odsetek „dziadów”, czyli elektoratu, boi się UE. Postanowili wyrwać ten elektorat Lidze Polskich Rodzin. W stołecznej gazecie „Życie Warszawy” przed wyborami znani artyści, intelektualiści stołeczni publicznie opowiadali się za kandydaturą braci Kaczyńskich na prezydenta stolicy, czyli za dwa lata na prezydenta Polski. Bo Kaczyńscy są niezłomni, prawicowi i europejscy. Zaraz po tym liderzy PiS zrobili populistyczną woltę. W stronę nacjonalistycznej prawicy. Czy wszyscy optujący za braćmi Kaczyńskimi będą niebawem ze swego wyboru zadowoleni? Czy nie stwierdzą, że znów gada dziad do obrazu?     Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 46/2002

Kategorie: Blog