Dziecięce gangi trzęsą Neapolem

Dziecięce gangi trzęsą Neapolem

Są znudzeni, agresywni, sfrustrowani. Palą, piją, zażywają narkotyki. Na cel biorą głównie rówieśników i ogólnie słabszych Zazwyczaj idą w grupie. Są wściekli, znudzeni, agresywni, sfrustrowani. Palą, piją, zażywają narkotyki. Czasem otaczają się symbolami, które dają im poczucie przynależności, takimi jak tatuaże, kurtki, muzyka, grupy na Facebooku, na których publikują filmy i zdjęcia. Za cel obierają głównie rówieśników i ogólnie słabszych. Baby gangs, czyli młodociane bandy, coraz częściej sieją postrach na ulicach Neapolu. Maria Luisa Iavarone nie może się otrząsnąć z tego, co spotkało jej dziecko. Wciąż ma przed oczami tłumy gapiów i policjanta, który trzymał dwa palce na krwawiącej szyi jej półprzytomnego syna leżącego na chodniku. 17-letni Arturo szedł ulicą, gdy został zaczepiony przez grupę nieletnich i zapytany o godzinę. Agresorzy chcieli sprawdzić, czy ma przy sobie smartfona. Wywiązała się pyskówka. Po serii przepychanek padły ciosy. Uderzyli go 16 razy i zaatakowali nożem, a potem zostawili w kałuży krwi. Napastnicy przebili mu tętnicę szyjną na 2 mm i uciekli. Na szczęście przejeżdżające tamtędy małżeństwo zauważyło pobitego chłopaka i wezwało pomoc. Arturo natychmiast został zabrany do pobliskiego szpitala San Giovanni Bosco, gdzie wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej trafił na stół operacyjny. Operacja trwała dwie i pół godziny. Przebudził się dopiero po 36 godzinach. „Początkowo stracił sens życia. Dla rodzica to ogromny ból. Jeśli twoje dziecko przestaje patrzeć w przyszłość, jest to przedsionek depresji. Arturo nosi ślady tej sprawy, znaki, które są nie tylko na ciele, ale przede wszystkim na duszy. Dwa razy w tygodniu spotyka się z logopedą, bo ma uszkodzone struny głosowe, uczęszcza również na psychoterapię”, mówi Maria Luisa, która po tym wydarzeniu zdecydowała się poświęcić walce o praworządność i powstrzymanie przemocy w mieście, powołując stowarzyszenie o nazwie ARTUR. „Moim głównym celem jest wstrząsnąć tym miastem i krajem. Nikt nie może powiedzieć, że to nie jest nasz problem. Chcę, aby miasto konkretnie zaangażowało się w walkę z przemocą. Uważam młodociane gangi za nieodrobioną lekcję, a można było temu odpowiednio wcześniej zapobiec”. W Neapolu roi się od nastoletnich przestępców. Rodzice i władze są bezsilni wobec tych gangów. Problem istnieje już od kilku lat, ale tempo eskalacji przemocy neapolitańczycy uświadomili sobie w połowie grudnia 2017 r., kiedy doszło do wspomnianego ataku. Zaledwie cztery tygodnie później na stacji metra Chiaiano 15-letni Gaetano został otoczony przez grupkę małoletnich i skopany. Chłopak trafił do szpitala, był tak pobity, że trzeba było mu usunąć śledzionę. Niestety, nie są to sytuacje odosobnione. O podobnych napadach czy aktach wandalizmu co chwilę możemy poczytać w lokalnej prasie. Agresorzy przeważnie mają ok. 15 lat. Właśnie to budzi powszechne oburzenie. Jeszcze młodszy jest gang Parocchiella z Montesanto, którego członkowie mają od 9 do 12 lat. Na koncie na Facebooku ośmiu nieletnich pozowało z różną bronią: kijem bejsbolowym, pistoletem, nożami i paskami nabitymi kolcami. Fotografia zaszokowała Włochów. Konto grupy zostało usunięte, ale problem nie zniknął. Już 30 lat temu Giancarlo Siani, neapolitański dziennikarz zabity później przez mafię, napisał swój ostatni artykuł na temat dzieci zatrudnionych przez miejscowych mafiosów. Nazywane młodymi camorristami bądź muschilli, czyli muszkami, zajmowały się głównie handlem narkotykami i doręczaniem podejrzanych przesyłek. Bossowie używali ich, by samemu uniknąć kłopotów. O ile jednak wykorzystywanie dzieci do drobnych przestępstw było przez lata dość powszechne w stolicy Kampanii, o tyle obecna sytuacja jest alarmująca. Młodzi ludzie są znacznie bardziej zaangażowani w gangi i osiągnęli wyższe stopnie w hierarchii mafijnej, niestety bywają też coraz okrutniejsi. Tak jak Emanuele Sibillo. Nie mając jeszcze 20 lat, był przywódcą jednego z klanów. Stał się uosobieniem młodego camorristy, typem faceta, który mówi o swojej broni, tak jak się mówi o dziewczynie. Kiedy rozpoczął wojnę ze starymi klanami, aby zająć terytorium konkurencyjnego gangu, został zamordowany w 2015 r., w wieku 19 lat, na pobliskiej ulicy, będącej terenem rywalizującej załogi. Emanuele nadal wywiera wpływ na młodych ludzi z biednych dzielnic. Jego imię wypisują sprejem na ścianach bazyliki San Paolo Maggiore, w każdą rocznicę śmierci pod graffiti pojawiają się znicze,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 45/2018

Kategorie: Świat