Jak Platforma Obywatelska chce ograniczyć SKOK-i? Stanowiąc w Sejmie odpowiednie prawo! Na kryzysie najbardziej zyskują SKOK-i, które dodatkowo chcą się odciąć wizerunkowo od banków. Oczywiście w SKOK-ach siedzi kupę PiS-u. Dodatkowo zamieszany jest w to sam LK (Lech Kaczyński – przyp. autor), poprzez Trójmiejską Kancelarię Prawną, w której jego córka robi aplikację – takiej treści wpis pojawił się 29 marca br. na blogu posła Janusza Palikota. Całość można uznać za swoiste uzasadnienie dla „Poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw”. 10 kwietnia 2008 r. grupa posłów Platformy Obywatelskiej pod wodzą posła Jakuba Szulca złożyła do laski marszałkowskiej wspomniany projekt. W uzasadnieniu autorzy napisali, iż celem nowelizacji jest m.in. „wprowadzenie publicz-nego nadzoru państwowego nad środkami zgromadzonymi w SKOK-ach, poprzez przesunięcie kompetencji nadzorczych, szczegółowych decyzji dotyczących limitów ryzyka oraz polityki inwestycyjnej, a także uprawnień kompetencyjnych do decydowania o kryteriach kwalifikacyjnych członków niektórych organów kas i Kasy Krajowej z Kasy Krajowej do Komisji Nadzoru Finansowego”. Poseł Janusz Palikot ujął rzecz dosadniej. Ponieważ ze SKOK-ami związany jest nie tylko prezydent RP i jego córka, ale też posłanka PiS Aleksandra Natalii-Świat, a poza tym SKOK-i dyskredytują banki i mają (cóż za nietakt) niezłe wyniki finansowe, należy objąć je zaostrzonym nadzorem – „argumentując to koniecznością nadzoru nad wszystkimi instytucjami finansowymi w kraju – zwłaszcza w dobie kryzysu”. Po tym apelu prace nad projektem ustawy ruszyły z kopyta. W Sejmie nikt nie ma złudzeń – Platforma Obywatelska niemalże otwarcie realizuje zlecenie wyjątkowo silnego w tej kadencji lobby bankowego. Bo dla banków komercyjnych spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe stały się w ostatnich latach prawdziwym biczem bożym. Mali mogą więcej Gdy 15 września 2008 r. upadł amerykański bank Lehman Brothers, pociągając za sobą falę upadłości innych instytucji finansowych, przez świat przetoczyła się fala oburzenia i protestów przeciw praktykom pazernych bankierów. Rządy Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Japonii, Włoch i innych krajów zmuszone były wpompować w przegniłe filary wolnego rynku biliony dolarów. Prezesi banków dobrze znają zasadę, że „nie ma problemu braku pieniędzy, jest tylko problem braku zaufania”. Ich niewypowiedzianym wrogiem stali się ci, którzy nie tylko oparli się kryzysowi, ale też zaczęli na nim zyskiwać. W USA wrogiem okazały się odpowiedniki naszych SKOK-ów – unie kredytowe, które pod koniec 2008 r. dysponowały aktywami w wysokości 600 mld dol. i wprost nie mogły się opędzić od rozczarowanych klientów sektora bankowego. Głównie właścicieli małych i średnich firm, którym masowo odmawiano kredytów. Według danych Narodowego Stowarzyszenia Kas Pożyczkowych (CUNA), w 2008 r. unie udzieliły im kredytów na kwotę ponad 33 mld dol. Oparły się przy tym fali bankructw wywołanych szaleństwem kredytów mieszkaniowych. Oczywiście unie kredytowe pożyczały swym członkom pieniądze na zakup domów, lecz czyniły to ostrożnie, na zdrowych zasadach. Dla amerykańskich SKOK-ów kryzys stał się szansą na poprawę pozycji rynkowej! Wiele tamtejszych kas deklarowało, że gdy banki upadają jeden po drugim, one chętnie mogłyby pożyczać amerykańskim firmom jeszcze więcej pieniędzy, lecz ustawa federalna z 1998 r. ogranicza wielkość kredytów do 12,25% zgromadzonych przez nie aktywów. Jesienią 2008 r. w Kongresie pojawił się projekt zwiększenia owego wskaźnika do 20%. Ta inicjatywa upadła. Amerykańskie lobby bankowe okazało się zbyt silne. Wybuchł skandal. Media za oceanem pytały, jak to możliwe, że rząd pompuje biliony dolarów w sektor, który doprowadził świat do największego po II wojnie światowej kryzysu, a nie pozwala uczciwym instytucjom, które nie żebrzą o grosz publiczny, działać swobodnie. Sytuacja powtórzyła się w kilku innych krajach. Także w Polsce spółdzielcze kasy dowiodły, że są w stanie skutecznie rywalizować o klientów z bankami, a kryzys się ich nie ima. Wiosną tego roku polski sektor bankowy został doprowadzony do pasji kampanią reklamową SKOK-ów prowadzoną pod hasłem „Nie wińcie nas, nie jesteśmy bankiem!”. Pora była fatalna. Całkiem niedawno banki lobbowały za przyjęciem tzw. paktu zaufania. Nocami zbierały się Komitet Stabilności Finansowej z udziałem ministra
Tagi:
Marek Czarkowski