Dziękujemy ci, kapitanie

Dziękujemy ci, kapitanie

W kontrwywiadzie SB tropił przekręty przy budowie stołecznych wieżowców. Został pozytywnie zweryfikowany, mimo to emeryturę obcięto mu o połowę Każdy wie, że za dobrą pracę należy się podziękowanie. W przypadku kpt. Krzysztofa Pawlika wyrazy wdzięczności przyjęły inną formę – po 20 latach od przejścia w stan spoczynku obniżono mu emeryturę. O połowę. Teraz otrzymuje na rękę 1270 zł. Dlaczego otrzymał taką nagrodę już po siedemdziesiątce, kiedy zdrowie szwankuje i trzeba kupować lekarstwa? Formalnie powód wygląda tak – był oficerem SB. On sam używa terminu pion kontrwywiadu, ale nic nie zmieni smutnej rzeczywistości. W 2010 r. wszedł w życie nowy przepis i kpt. Pawlik został zbiorowo zakwalifikowany przez IPN do grona osób działających przeciwko Polsce, a resztę wykonały struktury MSW, które zajmują się zaopatrzeniem emerytalnym byłych pracowników. Skaza w życiorysie? W tym miejscu niejeden rozłoży ręce i powie: takie prawo. Nie trzeba było wchodzić w konszachty z komuną. Rzecz w tym, że kpt. Pawlik podczas służby zajmował się sprawami pożytecznymi z punktu widzenia społecznego, nie ścigał opozycji, nie kontrolował kleru, nie inwigilował działaczy „Solidarności”. Głównie badał realizację kontraktów na budowę przez obcy kapitał pierwszych wieżowców w stolicy. Ma na piśmie potwierdzenie swojej „moralności” wystawione już po transformacji, w 1990 r. przez Komisję Kwalifikacyjną ds. Kadr Centralnych. Został pozytywnie zweryfikowany i skierowany do pracy w UOP, dziś ten dokument jest jego jedyną nadzieją. Przez 20 lat chronił go przed emerycką biedą i ostracyzmem środowiska. Prosta formułka: „Odpowiada wymogom przewidzianym dla funkcjonariusza lub pracownika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych określonym w ustawie i posiada kwalifikacje moralne do podjęcia pracy w Urzędzie Ochrony Państwa”. To dawało 50-letniemu emerytowi policyjnemu prawo do przedłużenia aktywności zawodowej. Teraz sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Przyjaciele się pochowali, znajomi milczą, rodzina patrzy krzywo. W jednym z pism, które kierował już do wszystkich możliwych instytucji publicznych, nie wyłączając prokuratury, Rzecznika Praw Obywatelskich, Komisji Helsińskiej i Trybunału w Strasburgu, napisał na zakończenie, że pogrąża się w depresji i schizofrenii. Sporządził te wszystkie dokumenty ręcznie, wykaligrafował równiutkim pismem technicznym. – Wstydzę się oddać to rodzinie lub komuś obcemu do przepisania na komputerze. Szanowna Komisjo Oczywiście po obcięciu mu emerytury oddał sprawę do sądu, ale 18 grudnia 2012 r. Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Apelacyjnego w Warszawie ogłosił jego przegraną. Za to kilka tygodni później, 3 stycznia 2013 r., minister spraw wewnętrznych potwierdził pozytywną opinię dotyczącą okresu służby w Komendzie Stołecznej Policji. Kpt. Krzysztof Pawlik nie może pojąć, dlaczego dla jednych jest kimś pozytywnym, a dla drugich wrogiem działającym przeciwko Polsce, który musi to odczuć na własnej skórze. Wciąż wraca myślami do pozytywnej opinii wystawionej mu w 1990 r. W komisji, która go zweryfikowała jako przydatnego do pracy w RP, zasiadały osoby z samych szczytów władzy: przedstawiciele Urzędu Rady Ministrów, Sejmu, Urzędu Ochrony Państwa, Komendy Głównej Policji, policyjnych związków zawodowych. Wiele miesięcy zajęło mu odtworzenie składu Komisji Kwalifikacyjnej ds. funkcjonariuszy byłej SB województwa stołecznego sprzed 20 lat. Wreszcie odpowiedni departament MSW podał nazwiska. Kilka osób już zmarło, m.in. prof. Lech Falandysz, znakomity prawnik i późniejszy szef Kancelarii Prezydenta RP, Andrzej Łapicki, aktor, a wówczas poseł na Sejm; poseł Konstanty Miodowicz, z którym zdołał jeszcze się skontaktować, był już poważnie chory i niewiele pomógł. Dotarł do ówczesnej posłanki na Sejm kontraktowy Marii Sielickiej-Grackiej reprezentującej wtedy „Solidarność” i Unię Demokratyczną. Teraz próbuje uzyskać potwierdzenie opinii od byłej burmistrz Żoliborza Anny Rozwadowskiej, uczestniczki powstania warszawskiego, więzionej w czasach PRL, ale nie wie, jak ją odnaleźć. Ustawa o ochronie danych osobowych praktycznie uniemożliwia znalezienie osoby, która nie pełni funkcji publicznej. Kpt. Pawlik na tropie Ile było nieprawidłowości przy realizacji budów pierwszych warszawskich wieżowców i przy zawieraniu umów z zagranicznymi firmami? Ile było korupcji i zawłaszczeń mienia publicznego nawet na najwyższych szczeblach władzy? Ówczesne drapacze chmur, Intraco, Bank Handlowy, Marriott i inne, rosły powoli, a szkody państwa szybko. Kpt. Pawlik miał pełne ręce roboty, od pewnego czasu deptał po piętach przedstawicielowi szwedzkiej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2014, 2014

Kategorie: Kraj