Dzień Ojca bez ojca
Sądy rodzinne od lat działają w myśl zasady, że lepsza najgorsza matka niż najlepszy ojciec Świnia, łajdak, cham – odpowiedziała mi w klasie 11-letnia Marylka na pytanie, jaki jest jej tatuś – opowiada pani Halina, nauczycielka z jednej z warszawskich szkół. – Dlaczego? – spytałam. – Nie wiem, mama mi tak mówi, odkąd się rozwiedli. – Kupiłem 13-letniemu synowi wymarzony telefon komórkowy – zwierza się Krzysztof Łapaj, prezes Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca, które ma siedziby w większości miast wojewódzkich. – Na drugi dzień zepsuła mu go dwójka starszych dzieci podpuszczonych przez matkę. Kupiłem następny. To samo. Pytam, komu zrobili na złość. Mnie? Matki, które po rozwodzie mimo orzeczeń sądu rodzinnego uniemożliwiają dziecku kontakty z ojcem, zadają sobie to pytanie zbyt rzadko. Dlatego ten Dzień Ojca będzie dla ich dzieci znów Dniem Bez Ojca. Na złość tacie – Robiąc na złość byłemu partnerowi, matki tak naprawdę robią krzywdę sobie i dziecku – tłumaczy Andrzej Tucholski, psycholog społeczny. – Jeśli matka mówi dziecku złe rzeczy o ojcu, tłumi i wypacza uczucia, jakie ono do niego żywi, lub zabrania kontaktu z nim, odbije się to także na niej – zgadza się psycholog Zuzanna Celmer. – Matka będzie postrzegana jako ta, która stłumiła żywotną potrzebę dziecka, była wobec niego egoistyczna, nie liczyła się z tym, co dla niego ważne. Co więcej, ten sposób postępowania nie uczy dziecka rozwiązywania konfliktów, rozumienia racji drugiej strony, ale stwarza możliwość, że w swoim dorosłym życiu powtórzy ono wariant zachowania matki lub ojca. Z równie opłakanym skutkiem dla swoich dzieci. Rozgoryczone kobiety zwykle nie chcą pamiętać, jak ważna dla dziecka jest jego relacja z ojcem. – Uważają, że jeśli mężczyzna nie spełnił się w roli męża, nie spełni się również w roli ojca. Często bezpodstawnie – mówi Andrzej Tucholski. – Mężczyzna, który ma poczucie winy z powodu rozpadu małżeństwa, ma bowiem silną motywację, żeby być dobrym ojcem. Bycie mężem i ojcem to dwie niezależne role społeczne – uważają socjologowie. Bezsprzecznym dowodem na to jest fakt, że osoby, które wychowały się bez rodziny, potrafią być doskonałymi rodzicami. Jednakże rola ojca w rozwoju dziecka jest niezastąpiona. To głównie ojcowie przekazują dziecku model stylu życia i sposobu funkcjonowania w społeczeństwie. „Nie potrafię wskazać na żadną inną potrzebę dzieciństwa równie silną, jak potrzeba opieki ojca”, pisał Zygmunt Freud. – Nie zmienią tego ani rozwój cywilizacyjny, ani mszczące się byłe żony – mówi samotnie wychowujący syna Robert Kucharski, socjoterapeuta, pomysłodawca i założyciel serwisu internetowego „W stronę ojca”, z którego codziennie korzysta kilkunastu ojców. – Oczywiście, rozmawiamy tylko o takich ojcach, którzy nie mają ograniczonej władzy rodzicielskiej, czyli w świetle prawa mogą, potrafią i chcą zajmować się swoimi dziećmi, a nie o ojcach patologicznych podkreślają wszyscy rozmówcy. Rozmawiamy o ojcach, którzy nie wyobrażają sobie ojcostwa raz na dwa tygodnie w soboty, od godz. 14 do 16. – Właśnie takie „widzenia” w 90% przypadków przyznaje ojcom sąd rodzinny – wzdycha Krzysztof Łapaj. Rozmawiamy o ojcach, którzy nie mają zamiaru pogodzić się z tym, że ich rolę po rozwodzie ograniczono do płacenia alimentów i dobijania się do drzwi mieszkania byłej żony z błaganiem, by pozwoliła zobaczyć się z dzieckiem, do czego mają przecież prawo zagwarantowane wyrokiem sądowym. Śliska sprawa W zeszłym roku rozwiodło się w Polsce ponad 45 tys. małżeństw. Ok. 40 tys. dzieci zostało więc pozbawionych jednego z rodziców. W 97% przypadków – ojca. Wśród tych 3% mężczyzn, którym przyznano prawa do opieki nad dzieckiem, tylko kilku udało się przekonać sąd rodzinny, że potrafią zapewnić dziecku lepsze warunki życia niż matka. – Reszta dostała swoje dzieci niejako z urzędu – informuje Krzysztof Łapaj. – Matka była prostytutką, cierpiała na chorobę psychiczną lub nie chciała opiekować się dzieckiem. Tymczasem naukowcy dowodzą, że samotni ojcowie znacznie lepiej wychowują dzieci niż samotne matki. Wyniki wieloletnich badań