Dzień świstaka po słowacku

Dzień świstaka po słowacku

Bratislava, Slovakia, January 25, 2021: Nationwide testing for COVID-19 in Slovakia. Outdoor testing point.

Sytuacja covidowa na Słowacji niebezpiecznie przypomina tę z zimy sprzed roku W czwartek 4 listopada słowackie ministerstwo zdrowia poinformowało o 6713 nowych potwierdzonych zakażeniach COVID-19. To najwyższy dzienny przyrost na Słowacji od początku pandemii. Resort zdrowia ogłosił, że kolejnych 116 zakażonych trafiło do szpitali, tego dnia w szpitalach z powodu koronawirusa przebywało 1890 pacjentów, z czego niemal 80% nie było w pełni zaszczepionych. 179 osób potrzebowało wsparcia respiratora. Niektóre szpitale, podobnie jak w Czechach, wstrzymały przyjmowanie pacjentów na planowane zabiegi. Zmarły kolejne 34 osoby, od początku pandemii na Słowacji covid ma na koncie 13 146 ofiar śmiertelnych. Tyle liczby, które pewnie niewiele mówią bez porównania. W Polsce zatem, mającej niemal siedmiokrotnie więcej mieszkańców (Słowacja ma 5,44 mln obywateli), tego samego dnia odnotowano 15 515 nowych przypadków COVID-19. Te dane pokazują, że Słowacy testują skuteczniej lub sytuacja u nich jest o wiele bardziej dramatyczna. Za tą drugą hipotezą przemawiają inne dane. W Polsce w analogicznym czasie w szpitalach przebywało 8595 pacjentów covidowych, a pod respiratorami leżało 713 chorych. To zestawienie pokazuje, że sytuacja u naszych sąsiadów jest zdecydowanie trudniejsza, choć śmiertelność z powodu covidu na 100 tys. obywateli jest podobna. Dane ze Słowacji przypominają sytuację sprzed roku. Różnica w tym, że teraz to szczepionki zastępują masowe testowanie, które miało być wówczas sposobem na zdławienie pandemii. Przynajmniej teoretycznie. Słowacja jest bowiem w ogonie państw UE, jeśli chodzi o szczepienia. Według oficjalnych danych Komisji Europejskiej z 4 listopada w pełni zaszczepionych jest na Słowacji 53,1% pełnoletnich mieszkańców. Gorzej jest tylko w Rumunii (39,6%) i Bułgarii (26,4%). Déjà vu można odczuć, kiedy patrzy się także na sposób wprowadzania kolejnych obostrzeń. Administracyjnie Słowacja podzielona jest na 79 okresów, które możemy przyrównać do polskich powiatów. Obostrzenia zatem wprowadzane są na poziomie powiatów i różnią się w zależności od sytuacji covidowej w każdym z nich. Istnieją cztery poziomy obostrzeń, które obowiązują kolejno w strefie ostrzegawczej (pomarańczowa), pierwszego stopnia zagrożenia (czerwona), drugiego stopnia zagrożenia (bordowa) i trzeciego stopnia zagrożenia (czarna), gdzie sytuacja covidowa jest najtrudniejsza. W strefie czarnej znajdują się 24 powiaty. Najgorzej jest na północy i wschodzie, niemal wszystkie powiaty graniczące z Polską i Ukrainą są czarne. Zwłaszcza w powiecie Stará Ľubovňa (w pobliżu Piwnicznej-Zdroju), gdzie na przełomie października i listopada co 77. mieszkaniec miał potwierdzony pozytywny test na obecność koronawirusa. W 39 powiatach ogłoszono drugi (bordowy) stopień zagrożenia. Po osiem powiatów jest w strefie czerwonej i pomarańczowej. Najlepsza sytuacja epidemiczna (pomarańczowa strefa ostrzegawcza) jest w Bratysławie oraz w miejscowościach Galanta, Šaľa i Komárno. Ta ostatnia, w większości zamieszkiwana przez Węgrów, znajduje się na słowacko-węgierskim pograniczu i wraz z węgierskim miastem Komárom stanowi podobnie jak Cieszyn i Ceský Těšín przykład dwumieścia, czyli organizmu, który w przeszłości został podzielony między dwa państwa z powodów politycznych. Najsurowsze obostrzenia funkcjonują w strefie czarnej. By zrozumieć skalę problemu, należy pamiętać, że dotyczą one 30% wszystkich powiatów i poza jednym wyjątkiem spotkają się z nimi Polacy tuż po przekroczeniu polsko-słowackiej granicy. W strefie czarnej zamknięte są kluby fitness, aquaparki, restauracje serwują jedynie dania na wynos, a miejsca noclegowe są niedostępne dla turystów. Zakazane są także uroczystości weselne. Kościoły są otwarte, ale bp Marián Chovanec, który odpowiada za diecezję bańskobystrzycką (środkowa Słowacja), wydał dyspensę od obowiązku uczestnictwa wiernych w mszach w strefie czarnej. Jego decyzja obowiązuje wiernych od 3 listopada do odwołania. Dla wszystkich Słowaków w czarnej strefie w pomieszczeniach zamkniętych obowiązkowa jest maseczka FFP2 (podobnie jak w Czechach), na powietrzu wystarczy zwykła maseczka. Te ograniczenia dotyczą wszystkich, także tych, którzy są w pełni zaszczepieni, przeszli covid , czy mają negatywny wynik testu na obecność koronawirusa. Takie rozwiązanie budzi sprzeciw wielu Słowaków. Protestuje branża turystyczna. Szef słowackiego Związku Ruchu Turystycznego Marek Harbuľák zwraca uwagę, że 2,5 mln zaszczepionych Słowaków jest szantażowanych przez tych, którzy zaszczepić się nie chcą. Jego zdaniem ograniczenia dla zaszczepionych w strefie czarnej to strzał w kolano, osoby zaszczepione wybiorą bowiem ośrodki narciarskie i świąteczny

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 46/2021

Kategorie: Świat