E-czytniki, e-podatki, e-głupota…

E-czytniki, e-podatki, e-głupota…

Ministerialni beneficjenci unijnych dotacji liczą na to, że na merytoryczne zweryfikowanie projektów zabraknie czasu W latach 2007-2013 w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka przedsiębiorcy, instytucje otoczenia biznesu, jednostki naukowo-badawcze oraz administracja publiczna miały uzyskać 10,186 mld euro na realizację projektów, które przyczyniłyby się do podniesienia naszej innowacyjności. 8,658 mld euro miało pochodzić z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR), reszta zaś – 1,528 mld euro – z budżetu krajowego. Mikroskopijną część owych środków przeznaczono, ku pokrzepieniu serc, na promocję osiągnięć wspomnianego programu, co w konsekwencji musiało doprowadzić do sytuacji humorystycznych. Oto jedna z nich. „Odwiedziliśmy 85 wybranych innowacyjnych inwestycji, których twórcy opowiedzieli nam, jak zrodziły się ich nowatorskie pomysły i jakie wymierne efekty przyniosły gospodarce i społeczeństwu. Dzięki takim projektom widzimy realne korzyści z przynależności do Unii Europejskiej. Pamiętajmy o tym, czytając ebooka, wybierając nowatorski zabieg okulistyczny czy przechadzając się po podziemiach krakowskiego rynku”, pisała we wstępie do wydanego w roku 2011 albumu fotograficznego „Polska innowacyjna” podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Iwona Wendel. Obawiam się, że te uwagi długo ją mogą prześladować. Na stronie 113 albumu znalazłem artykuł „E-czytanie po polsku”, a w nim niezbyt odkrywczą myśl, że tradycyjne książki coraz częściej są wypierane przez wygodniejsze w użyciu elektroniczne ebooki. Czego najlepszym dowodem jest „projekt uruchomiony przez polską firmę Infover 1”, o którym wspomniała we wstępie pani wiceminister. Nazywano go z rozmachem „E-papierowa REWOLUCJA (podkreślenie autora) – pierwszy polski czytnik elektroniczny” i, jeśli wierzyć autorom, przyznano mu podwójne wsparcie w kwotach 510 607,30 zł oraz 1 962 407,20 zł, czyli łącznie 2 473 014,50 zł. Czytnik zasłynął pod nazwą eClicto. Pracująca nad nim spółka wyznaczyła sobie ambitny cel zostania liderem rynku publikacji cyfrowych w Polsce. W księgarni internetowej www.eclicto.pl czytelnicy mieli mieć do wyboru niemal 2 tys. tytułów. Termin zakończenia projektu wyznaczono na 31 lipca 2011 r. Zapewniano, że „moment, gdy produkty takie jak eClicto wejdą do powszechnego użycia, jest już bardzo bliski”. Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle 3 kwietnia 2011 r. Robert Drózd – bloger i właściciel najpopularniejszego polskiego serwisu internetowego o czytnikach Swiatczytnikow.pl – elegancko nazwał wsparty unijnymi funduszami eClicto „czytnikiem straconej szansy”. Co gorsza, stwierdził, że jest to „rebrandowany model firmy Netronix (EB-600), już wtedy leciwy, bo z roku 2007”. Nad wprowadzeniem urządzenia pod strzechy trudziła się szanowana kielecka spółka Kolporter. Także inne recenzje eClicto w prasie i internecie były – delikatnie mówiąc – niezbyt entuzjastyczne. Wytykano w nich słabą jakość wykonania, szybkie wyczerpywanie się baterii i niezbyt atrakcyjną cenę. Konferencję prasową, na której czytnik zaprezentowano światu, opisano jako „stypę po produkcie, a nie jego wprowadzenie na rynek”. W dodatku w roku 2011 spółce nie udało się dogadać z wydawcami i zamiast zapowiadanych 2 tys. tytułów było ich zaledwie ok. 100. Z czego większość stanowiły lektury szkolne. Także w relacjach spółki Infover 1 z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości coś poszło nie tak. Z dostępnych mi dokumentów Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że projekt „E-papierowa rewolucja” (sygnatura POIG.04.01.00-26-012/09-05) nie został rozliczony. Spółce zamiast 2 473 014,50 zł przekazano jedynie 510 607,30 zł. Dziś eClicto można kupić za 499 zł poprzez stronę internetową. O wiele lepiej wygląda tablet o tej samej nazwie wyposażony w system Android. Z tym że cena 699 zł wydaje się trudna do przełknięcia. Pozostaje zagadką, czym kierowała się wiceminister Iwona Wendel, promując urządzenie, które od początku nie miało szans w starciu z iPadem firmy Apple, Galaxy Tab firmy Samsung albo czytnikiem Kindle Amazona. Także drugi wspominany przez panią minister we wstępie przykład okazał się niewypałem. Mam na myśli „nowatorski zabieg okulistyczny”. Autorzy albumu na stronach 46-47 pod tytułem „Oczy czują się świetnie” zamieścili pochwały na cześć przedsięwzięcia realizowanego przez znaną już czytelnikom „Przeglądu” warszawską spółkę BOPOL należącą do małżeństwa Piotra i Elżbiety T. Zainteresowanych odsyłam do opublikowanego w numerze 31.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 35/2013

Kategorie: Kraj