E-galerianki

E-galerianki

Woman using dating app on mobile phone fot. Adobe stock

W 2020 r. jedno jest pewne. Waszych dzieci nie ma w galeriach handlowych. Są na Tinderze, Snapchacie i TikToku – Like a virgin, hey, touched for the very first time. – Usta naśladują słowa lecącej w tle piosenki w przerysowany, wręcz karykaturalny sposób. – Like a virgin. – Wskazujący palec wędruje od warg, przez biust i brzuch aż do krocza. Język, język też jest ważny. Ona oblizuje się w przeciągły, podniecający sposób. Puszcza zachęcająco oczko. – Ola! – słychać wołanie. – Ola! – Raz jeszcze. – No, Olka, ogłuchłaś? – W głosie czuć już zirytowanie. Drzwi się uchylają. – Chwila, mamo, TikToka nagrywam! – drze się i pośpiesznie wyciera karminowo czerwone usta o rękaw bluzy, którą narzuciła. Bo przed chwilą miała na sobie tylko skąpy top. Z napisem I am so a virgin! – Oluś, ile razy ci mówiłam, żebyś nie zamykała drzwi i nie słuchała tak głośno muzyki, co? – Matka w kuchni powtarza to, co pewnie jest codzienną mantrą milionów rodziców na całym świecie. A Aleksandra, tak jak inne nastolatki, przytakuje tylko milcząco i robi minę niewiniątka. – Zrobiłam sobie tylko przerwę w czytaniu lektury – przejmuje pałeczkę i stara się wpędzić matkę w poczucie winy. Dzisiejsze dzieciaki to świetni manipulatorzy. – To w ramach przerwy wyjmij z zamrażalnika mięso na obiad, a później obierz ziemniaki – prosi matka, choć gdzieś w duszy pobrzmiewa jej, że może jest za ostra, nie daje luzu ukochanej jedynaczce. Tym bardziej że młoda źle się poczuła i nie poszła dziś do szkoły. – A potem odpocznij trochę! – rzuca już bardziej radośnie kobieta, zabiera palto z krzesła i wybiega z domu. – Bądź grzeczna, widzimy się po pracy – dodaje, będąc już jedną nogą na klatce schodowej. – Dobrze, mamusiu, będę – odpowiada Ola już sama do siebie, zamykając drzwi. Mięso i ziemniaki mogą poczekać. Oprócz TikToka jest przecież tyle innych rzeczy do ogarnięcia. Trzeba nagrać jakiegoś snapa, wrzucić story na insta, zobaczyć, czy nie sparował się z nią ktoś fajny na Tinderze. „Dzień bez szkoły, rodzice w pracy, mam cały dzień dla siebie”, myśli, składając swój szkolny zestaw i chowając go do szafy. Strój ten dawał nauczycielom i rodzicom złudne poczucie egalitaryzmu, przynajmniej w szkolnych murach. Naiwni zapomnieli, że pod tymi mundurkami kryją się jeszcze te wszystkie iPhone’y, biżuterie, stringi z Victoria’s Secret, kosmetyki. A to wszystko kosztuje. I to całkiem sporo. W internecie dostała już kilka wiadomości, ale nic interesującego, nic konkretnego. A przecież jasno określiła swoje potrzeby: chciała nowych perfum i bielizny. „Na już, tylko real”. Postanowiła nagrać swój popisowy numer na Snapchata. Ustawiła telefon i przed okiem jego kamery zaczęła się delikatnie dotykać. Sutki jej nienachalnie dużych piersi przebijały przez top. W filtrach dorobiła sobie wypieki na twarzy, zrobiła zeza i… nadeszła pora na kulminacyjny moment. Wystawiła język, najmocniej, jak mogła. Na tym jednak nie skończyła. Dotykając nim niemalże brody, trzymała na wierzchu tak długo, aż zaczęła cieknąć z niego ślina. (…) Do nagrania dodała hasztag „ahegao”. Już po kilku minutach telefon zaczął wibrować od powiadomień o nowych wiadomościach. (…) Tym bardziej że Ola dopisała, już dla tych całkiem niekumatych: „Szukam na teraz, za…”. Głównym problemem ze znalezieniem sponsora w internecie nie jest ich brak, ale… nadreprezentacja chętnych. Dlatego dziewczyna stosowała sposób selekcji, który kiedyś podpowiedziały jej koleżanki ze szkoły. Oczywiście od razu odrzucała tych, którzy bez powitania pisali: „Chcesz się ruchać?” albo „Kiedy? Gdzie? Za ile?”. Wybierała tych, którzy potrafili kulturalnie zagadać i oczywiście wyglądali w miarę atrakcyjnie na profilowym zdjęciu. „Hej, jeśli naprawdę chcesz ze mną porozmawiać, a potem się spotkać, musisz mi udowodnić, że jesteś realny i konkretny”, odpowiadała im w pierwszej wiadomości. W kolejnej uściślała: „Wyślij mi Blikiem 50 zł albo doładuj mi za tyle kartę. Po tym potwierdzeniu możemy się umawiać”. Dla większości internetowych napinaczy i seksualnych gawędziarzy była to skuteczna zapora. Gdy tylko dostawała powiadomienie o zrealizowaniu transakcji, wracała do rozmowy. I pewnie, w internecie mnóstwo było naciągaczek, które wyciągały

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2020, 2020

Kategorie: Obserwacje