Edward Brzostowski – człowiek wielkich projektów i czynów
Żegnam Edwarda Brzostowskiego. Odszedł człowiek, którego życie, charakter i osiągnięcia dowodzą, jak fałszywe, niemądre jest popularne powiedzenie, że nie ma ludzi niezastąpionych. Edward był niezastąpiony, wyjątkowy i niepowtarzalny. Poznaliśmy się w połowie lat 80. Jako ministra do spraw młodzieży zaprosił mnie do Dębicy, do Igloopolu, który wtedy, w trudnym czasie, był przykładem sukcesu ekonomicznego, nadzieją na rynku niedoborów, pożądaną marką w Polsce i za granicą. Z podziwem patrzyłem na obiekty, trwającą pracę, czekające na towar chłodziarki. Spotkałem też pracowników Igloopolu i najbliższych współpracowników Edwarda. Darzyli Go szacunkiem, a przecież nie był człowiekiem łatwym. Wymagający, czasem apodyktyczny, nie uznawał dyplomacji – prawdę walił prosto z mostu, cenił tych, którzy są gotowi realizować z Nim wielkie projekty, nie znosił zawistników i tych, co zawsze wiedzą, że „to nie może się udać”. Byliśmy także w Sieniawie. Tam Edward odbudował pałac z wieloletniego zniszczenia. Przed naszym przyjazdem nad pałacowym parkiem przeszła trąba powietrzna i zniszczyła dziesiątki starych dębów. Byliśmy przygnębieni, a Edek powiedział: „Wszystko można zbudować, odbudować, ale tej straty naprawić nie możemy. To boli”. Od tego czasu utrzymywaliśmy stały kontakt, współpracowaliśmy, spotykaliśmy się i przyjaźniliśmy. Z naszych rozmów wiem, że Edward kochał na swój sposób Dębicę. Tu wybudował znaczną część miasta, z domem kultury, pływalnią, lodowiskiem, szkołami i przedszkolami. Tu wybrany został na burmistrza, rezygnując z mandatu posła na Sejm. Zamienił stare koszary w ratusz, galerię sztuki, bibliotekę, budynki mieszkalne. Tak jak mówił, „wszystko można zbudować i odbudować”. Edward był człowiekiem lewicy. Od początku do końca. Nie zajmował się dylematami ideologicznymi. Chciał pomagać ludziom. Był człowiekiem awansu społecznego i chciał takie szanse dawać innym. Pragnął, by ludzie mieli pracę i byli godziwie wynagradzani. Igloopol był takim projektem. Własne zyski nie były dla Edwarda najważniejsze. Był również człowiekiem sportu. W Igloopolu powstało 49 klubów sportowych, w tym pierwszoligowe drużyny piłki nożnej oraz boksu, ta druga dwukrotnie była mistrzem Polski. W latach 1985-1986 był prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Byłem w tym okresie ministrem sportu i pamiętam Go jako trudnego i energicznego partnera i rozmówcę. Chciał iść do przodu, nie patrząc na okoliczności i ograniczenia. Taki był. Żegnam Edwarda Brzostowskiego. Człowieka wielkich projektów i czynów, który zostawił po sobie trwały ślad w Dębicy, Straszęcinie i w Polsce. Budował i odbudowywał. Tylko starych dębów uratować nie mógł. W ostatnich latach to On był tym starym dębem. Żegnaj, Przyjacielu. Będziemy o Tobie pamiętać. 5 maja 2020 r. Fot. Krzysztof Kapica/Nowiny/East News Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint