Ekologia i Przegląd

Kto kupi bobra? W wielu miejscach Polski spiętrzane przez tamy bobrów wody powodują lokalne podtopienia łąk, pól uprawnych i terenów leśnych W Polsce bobry były pod ochroną królewską już w średniowieczu, ale wraz z upływem czasu, rozwojem urbanizacji i zagarnianiem coraz to nowych terenów przez rolnictwo zwierzęta te znikały. Zostały po nich do dziś nazwy miejscowe wsi, uroczysk leśnych, rzek. Po kilku stuleciach o bobrach wspominały tylko stare kroniki, archiwalne inwentarze dóbr królewskich, pozostały w opowieściach leśników i literaturze łowieckiej. Dziś tak zaszczytna funkcja i zawód jak bobrowniczy należy do narodowych tradycji. W rzeczywistości nieśmiało wspominają o ustanowieniu podobnej funkcji – i mają nawet na to stanowisko kandydata – działacze w Wigierskim Parku Narodowym. Ale nie dlatego, że bóbr jest zwierzęciem herbowym tego parku. Dlatego, że współczesne dzieje udanej ochrony bobrów liczy się od ponownego zasiedlenia Suwalszczyzny, przede wszystkim okolic jeziora Wigry, przez te bardzo inteligentne zwierzęta, zwane „inżynierami bez dyplomów”. Od 1919 r. bobry znajdują się w spisie najcenniejszych zwierząt żyjących i wymagających ochrony w Polsce. Dzięki temu zaliczono je do gatunków chronionych i wpisano do pierwszej ustawy o ochronie przyrody z 1934 r. Dzisiaj najbardziej znane siedliska bobrów występują już nie tylko w północno-wschodniej Polsce. Coraz więcej siedlisk bobrów jest w dorzeczu Biebrzy, Narwi, Ełku, Czarnej Hańczy i innych mniejszych rzek. W latach 1974-1986 przesiedlono 220 bobrów do 20 rejonów w dorzeczu Wisły. O powodzeniu przenosin świadczy m.in. osiedlenie bobrów w okolicach Warszawy, w parkach narodowych: Kampinoskim, Mazurskim, Drawieńskim, Roztoczańskim, Poleskim, Ojcowskim, Borów Tucholskich. Dyrektor tego ostatniego, Janusz Kochanowski, pokazuje ostoję bobrową na półwyspie Dębowa Góra nad jeziorem Ostrowite: – Tutaj 27 lat temu nadleśniczy Marian Paetsch z Rytla miał pod opieką trzy pierwsze pary bobrów przesiedlonych znad jeziora Wigry. W tym miejscu zaczynało się przywracanie bobrów na tereny, gdzie dawniej były naturalnym składnikiem przyrody. Przedsięwzięciem kierował dr Wergiliusz Żurawski ze Stacji Badawczej PAN w Popielnie. W wielu okolicach spiętrzane przez tamy bobrów wody powodują lokalne podtopienia łąk, pól i terenów leśnych. Za takie zniszczenia można dostać odszkodowanie po wycenie strat przez służby rolne i urzędników wydziałów ochrony środowiska w województwach i powiatach. Niestety, cięcia budżetów od kilku lat sprawiają, że chociaż konserwatorzy przyrody, leśnicy i samorządy opiniują wypłacanie odszkodowań, wojewodowie rozkładają ręce, bo kasa jest pusta. Nic dziwnego, że złość rolników rośnie w szybkim tempie. Nie ma również wypłat odszkodowań za szkody wyrządzane przez wilki, niedźwiedzie, żubry, o czym mówią obowiązujące przepisy. Nie sposób dotrzeć do wiarygodnych informacji o wypłatach Wiadomo, że w podkarpackich powiatach: bieszczadzkim, jasielskim, krośnieńskim, brzozowskim, sanockim, lubaczowskim i mieleckim w 1999 r. było 710 bobrów. Za szkody wyrządzone przez bobry oraz wilki, niedźwiedzie i żubry wypłacono rolnikom w tym regionie tylko ponad 30 tys. zł. Nic dziwnego, że są rozżaleni. Pola i łąki zalewa woda spiętrzana przez tamy bobrów, odszkodowań się nie wypłaca. Słychać bardzo natarczywe żądania redukcji tych zwierząt. Owszem, powodują szkody, ale proponowane wystrzelanie kilkuset sztuk to mrzonka ignorantów. Zamiast do nich strzelać konieczne jest stosowanie prostego zabiegu spuszczania wody przy użyciu kilku rur w pobliżu tam zbudowanych przez bobry. Koszty takich zabiegów są wielekroć niższe niż kwoty ewentualnych odszkodowań. Podpisana 27 lat temu umowa miedzy Polskim Związkiem Łowieckim i Państwową Radą Ochrony Przyrody stanowi, że gdy liczba bobrów wzrośnie ponad miarę i możliwości środowiska, będą one uznane za zwierzynę łowną. Bobry w niespełna 30 lat z pomocą człowieka skolonizowały wiele polskich rzek i kanałów na terenach nizinnych i podgórskich, w południowej i zachodniej części kraju, także w dorzeczu Sanu, Warty, Odry, wielu rzek na Pomorzu, Kaszubach, Mazurach, na Mazowszu, Podlasiu, Roztoczu, w wielu rejonach Wielkopolski. Ocenia się, że obecnie mamy w kraju ponad 15 tys. bobrów. Ich obecność w naszej przyrodzie jest pewna, mogą być zatem uznane za gatunek łowny. Nie wystarczą przesiedlenia bobrów na nowe tereny, np. pozbawione wody obszary leśne, opuszczone poligony, jak chociażby Muszaki w woj. warmińsko-mazurskim czy w Przemkowskim Parku Krajobrazowym koło

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2001, 2001

Kategorie: Ekologia