Ekshumacja pełna wątpliwości

Ekshumacja pełna wątpliwości

Czy na Wawelu naprawdę pochowaliśmy Władysława Sikorskiego? W chwili, gdy być może uda się rozwikłać zagadkę śmierci gen. Władysława Sikorskiego, znaczna część dziś żyjących osób będzie już na tamtym świecie. Dokumenty brytyjskiego wywiadu dotyczące tej tragedii są bowiem utajnione przez władze Wielkiej Brytanii do 2050 r. Przedłużanie okresu tajności na co najmniej sto lat to normalna praktyka władz brytyjskich. Dopiero niedawno zostały np. ujawnione dokumenty wywiadu z II wojny burskiej. A niewykluczone też, że Brytyjczycy, którzy oficjalnie zapewniają stronę polską, iż opublikowali wszelkie materiały archiwalne związane z katastrofą w Gibraltarze (z wyjątkiem, czego już głośno nie mówią, informacji wywiadowczych), w ogóle niczego nie odtajnią. Ich prawo – i na pewno nie będą się kierować żadnymi sugestiami czy prośbami strony polskiej. Nie liczyłbym też na współpracę z Rosjanami i dotarcie do pełnej zawartości ich archiwów, zwłaszcza w sytuacji gdy Janusz Kurtyka, szef Instytutu Pamięci Narodowej, oficjalnie ogłosił, że IPN przyjął założenie, jeszcze przed przeprowadzeniem swego śledztwa, że „gen. Sikorski zginął z ręki Moskwy”. Krok bliżej do prawdy Czy do poznania prawdy przybliży nas ekshumacja zwłok gen. Sikorskiego, zaplanowana przez IPN na 25 listopada? Rano tego dnia trumna zostanie przewieziona z sarkofagu w wawelskiej krypcie św. Leonarda do krakowskiego zakładu medycyny sądowej. Tam zwłoki będą wyjęte i poddane dokładnym oględzinom, także za pomocą tomografii komputerowej; zbadane zostaną próbki tkanek oraz DNA. Ciało generała, które w 1993 r. uroczyście spoczęło na Wawelu, w najzaszczytniejszym miejscu Polski, ubrane tylko w koszulkę i spodenki (tak jak je wydobyto z morza w 1943 r.) oraz zawinięte w wojskowy koc, zostanie przebrane w mundur generalski i umieszczone w nowej trumnie. 15 lat temu przeprowadzono ekshumację zwłok generała na cmentarzu polskich lotników w Newark. W obecności naszej delegacji angielski lekarz sądowy obejrzał ciało, które było częściowo zmumifikowane i przetrwało w dość dobrym stanie. Przełożono je do innej trumny i zawieziono do kraju. Dziś trudno już wierzyć, że śmierć generała była wynikiem „zwykłej” katastrofy. Można mieć nadzieję, że wyniki obecnej ekshumacji pomogą przynajmniej wykluczyć najbardziej nonsensowne scenariusze jego śmierci – jak choćby ten, że uduszono go w Gibraltarze, a do samolotu weszła inna osoba. To nie powinno się zdarzyć Tajemniczych i niewytłumaczalnych zdarzeń poprzedzających tragedię w Gibraltarze lub jej towarzyszących jest aż nazbyt wiele. Wymieńmy niektóre: • 21 marca 1942 r. na pokładzie liberatora, którym gen. Sikorski leciał ze Szkocji do Kanady, znaleziono, jak zameldował jeden z polskich oficerów, bombę zapalającą (lub świecę dymną). Okazało się, że do samolotu… wniósł ją ten sam oficer, który później o niej zameldował. • 30 listopada 1942 r. po starcie z Montrealu do Waszyngtonu zatrzymały się wszystkie silniki liberatora. Samolot przymusowo lądował z wciągniętym podwoziem, pasażerowie cudem ocaleli. Do Waszyngtonu generał poleciał amerykańskim bombowcem. • 3 lipca 1943 r., w przeddzień katastrofy, gdy liberator pilotowany przez czeskiego pilota Edvarda Prchala miał już startować z Kairu do Gibraltaru, raptem dwa silniki odmówiły posłuszeństwa. Udało się je naprawić dopiero dzięki pomocy załogi polskiego bombowca Halifax, który wrócił właśnie z lotu nad Europę. Start do Gibraltaru opóźnił się o kilka godzin. • 4 lipca, w dniu katastrofy, do Gibraltaru przyleciał samolot z wracającym z Londynu do Moskwy ambasadorem ZSRR w Wielkiej Brytanii, Iwanem Majskim (prawdziwe nazwisko Lachowiecki, ojciec ambasadora był Polakiem z pochodzenia), i jego świtą. W 1941 r. obaj politycy podpisali układ Sikorski-Majski. W 1943 r. pobyt ambasadora i jego ekipy w Gibraltarze mógł mieć związek z zamachem na Sikorskiego. • W dniach poprzedzających katastrofę (lub nawet i 4 lipca) miał przebywać w Gibraltarze Kim Philby odpowiadający za operacje brytyjskiego wywiadu w tym rejonie, najważniejszy agent sowiecki w Wielkiej Brytanii. • Samolot generała stojący na lotnisku w Gibraltarze był pilnowany, w kabinie także siedział żołnierz. Jeden z żołnierzy brytyjskich zeznał jednak, że gdy zabierał z liberatora worki z pocztą, przy samolocie nikogo nie było. • Pierwsze relacje świadków zgodnie mówiły, że kiedy samolot z zablokowanymi sterami wysokości (ich niewyjaśnioną blokadę uznano oficjalnie za przyczynę katastrofy) zaczął się obniżać ku morzu, był na wysokości zaledwie 40 m (50 jardów). Po 10 latach pilot

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 48/2008

Kategorie: Kraj