Wydanie Eliana ojcu, zgoda na sprzedaż żywności i lekarstw, Amerykanie na plażach Varadero – to jaskółki znoszenia blokady, która dusi Kubę od 38 lat “Szklanka kubańskiego rumu i grube hawańskie cygaro to ciągle w Ameryce symbol (komunistycznego) diabła”, napisał kilka tygodni temu dziennikarz agencji Reutersa. Obowiązująca formalnie od 1961 roku blokada gospodarcza Kuby powoduje, że zaciągający się aromatycznym dymem z Monte Cristo obywatel USA ryzykuje – oczywiście teoretycznie – karę więzienia za łamanie embarga. Amerykańscy miłośnicy cygar i rumu nigdy się z tym ograniczeniem, co prawda, nie pogodzili, ale przez lata rozkoszowali się używaniem takich “zakazanych owoców” w “schizofrenicznej co nieco tajemnicy”, jak powiedział swego czasu Arnold Schwarzenegger. Dlatego, kiedy dwa lata temu inny hollywoodzki gwiazdor, Jack Nicholson, demonstracyjnie pozwolił sfotografować się z porcją mojito (rum z syropem i miętą) w restauracji Bodeguita del Medio w Hawanie, światowe agencje poświęciły temu zdarzenia całkiem długie depesze. “Artyści przeciwko blokadzie”, brzmiał tytuł jednej z takich (sensacyjnych) informacji. W Ameryce roku 2000 nikt nie ekscytuje się dziś takimi wydarzeniami, choć wiele osób podkreśla, że stosunki między Kubą a Stanami Zjednoczonymi ciągle wyglądają jak z filmu o zupełnie innej epoce. Obowiązujące formalnie przepisy nadal zabraniają – poza wyjątkami – wyjazdów obywateli USA na Kubę. Żaden statek, który zawinie do portu w Hawanie, teoretycznie nie ma prawa pojawić się u wybrzeży amerykańskich wcześniej niż w pół roku po opuszczeniu kubańskich wód terytorialnych. Firmy handlowe, które zaryzykują przeprowadzenie jakiejkolwiek transakcji nie tylko z Kubańczykami, ale także koncernami innych krajów zaangażowanych kapitałowo na Kubie, podlegają surowym karom grzywny, a nawet delegalizacji. Przez lata embargo, wprowadzone wobec rządu Fidela Castro w odwecie za nacjonalizację bez odszkodowań amerykańskiego majątku na Kubie, było rzeczywiście dość szczelne. Symbolem blokady obserwowanej z ulic Hawany stały się amerykańskie krążowniki szos z lat 50., rozsypujące się z powodu braku oryginalnych części zamiennych. Kuba z dnia na dzień straciła odbiorcę swojego cukru i dostawcę m.in. ropy naftowej oraz zboża. Z powodu amerykańskiego weta od 38 lat nie może liczyć na pomoc i kredyty żadnych międzynarodowych instytucji finansowych. Jak wyliczyli ekonomiści, straty lub dodatkowe wydatki, spowodowane przez blokadę wyniosły w minionych latach co najmniej 50 miliardów dolarów (władze w Hawanie mówią o 181 miliardach). Eksperci nie mają wątpliwości. Utrzymująca się od początku castrowskiej rewolucji bieda na Kubie, której drastycznym przejawem jest obecny kryzys gospodarczy, to efekt nie tylko nieefektywnej gospodarki socjalistycznej i błędów popełnianych przez kolejne kubańskie rządy, ale także w ogromnym stopniu amerykańskiego embarga. Blokada krytykowana była, także w Stanach Zjednoczonych, od dawna. W latach 90., jak szacowała ONZ, nielegalnie odwiedzało co roku Kubę od 70 do 120 tys. Amerykanów, którzy w tym celu musieli najpierw pojechać do Meksyku, Kanady, albo na Wyspy Bahama i dopiero stamtąd jechać do Hawany czy Santiago de Cuba. Dwa lata temu, podczas swojej podróży na Kubę, do złagodzenia embarga wezwał papież Jan Paweł II. Od lat Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przegłosowuje kolejne uchwały, domagające się od USA zawieszenia blokady, zazwyczaj przy kilku zaledwie głosach sprzeciwu. Silnym echem odbił się także apel słynnego latynoskiego pisarza, Carlosa Fuentesa, który zapytał m.in., dlaczego Stanom Zjednoczonym przez długie lata nie przeszkadzał autorytaryzm meksykański, a nie podobał się autorytaryzm na Kubie? Od wielu lat notabene przeciwko amerykańskiej blokadzie protestują… kubańscy dysydenci, także ci odsiadujący wyroki za działalność opozycyjną. Wielokrotnie wzywał do jej zniesienia m. in. Elisardo Sanchez, przewodniczący nielegalnej Kubańskiej Komisji Praw Człowieka. Silne antycastrowskie lobby, dominujące na scenie politycznej nie tylko Florydy, ale także kilku innych stanów, m.in. New Jersey, nie pozwalało jednak długi czas na poluźnianie żelaznego uścisku, w jakim trzymało Kubę amerykańskie embargo. Protesty radykałów wywołała nawet zgoda Białego Domu, by Kubańczycy zamieszkali w USA mogli przekazywać swoim rodzinom na Kubie po 1200 dolarów rocznie. Siła antycastrystów leżała także u podstaw uchwalenia w 1994 roku tzw. ustawy Helmsa-Burtona, grożącej sankcjami za utrzymywanie kontaktów z Kubą już nie tylko obywatelom
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety