Kolejne kraje zaostrzają restrykcje ze względu na tendencję wzrostową zakażeń. To nie podoba się antyszczepionkowcom, ale władze większości krajów nie dają za wygraną, nawet jeśli dochodzi do starć z policją. Jednym z wyjątków jest Polska, której rząd cały czas udaje, że nie widzi problemu. Tymczasem polska siedmiodniowa średnia wynosi 22,5 tys. dla zakażeń oraz 315 dla zgonów.
Austria najpierw zamknęła niezaszczepionych w domach, a kilka dni później kanclerz Alexander Schallenberg ogłosił lockdown dla wszystkich, który ma potrwać ok. 20 dni. Powód? Co trzeci mieszkaniec Austrii nie jest zaszczepiony, a liczba zakażeń gwałtownie wzrasta. Dodatkowo władze kraju zapowiedziały, że od 1 lutego 2022 r. szczepienie przeciwko COVID-19 będzie obowiązkowe.
Jak podaje „BBC World News”, Schallenberg powiedział, że przez długi czas panował konsensus co do unikania obowiązkowych szczepień, jednak polityk uważa, że zbyt wiele osób zostało podjudzonych do zrezygnowania ze szczepienia, co powodowane jest fake-newsami, pobłażliwością wobec przeciwników szczepień i politycznymi rozgrywkami.
Francja idzie inną drogą. 25 listopada, podczas konferencji ministra zdrowia, dowiedzieliśmy się, że nad Sekwaną na razie nie wprowadza się ani lockdownu, ani godziny policyjnej. Francuskie władze postanowiły dalej iść kursem zaostrzonych restrykcji dla osób bez paszportu covidowego. Co ważne, od 15 grudnia ważność certyfikatu będzie automatycznie wygasać, jeśli nie przyjmie się trzeciej dawki szczepionki w odstępie maksymalnie siedmiu miesięcy od zaaplikowania drugiej dawki preparatu.
Jeśli chodzi o polityczne rozgrywki wspominane przez kanclerza Austrii, nie da się ukryć, że Polska ma duży problem z ruchem antyszczepionkowym. Rząd od kilku tygodni, od kiedy czwera fala zaczęła przybierać na sile, udaje, że problemu nie ma, a przedstawiciele ministerstwa zdrowia twierdzą, że wprowadzanie dodatkowych restrykcji mija się z celem, bo ludzie nie chcą ich przestrzegać.
Warto zadać sobie pytanie, jak takie tłumaczenie wypada, kiedy przypomnimy sobie, że w Rotterdamie policja pacyfikowała za pomocą armatek wodnych antyszczepionkowców, którzy wzniecili zamieszki po zaostrzeniu restrykcji covidowych w Holandii. Sytuacja podobnie wyglądała w Belgii, gdzie policja traktowała protestujących gazem.
Mówiono to już wiele razy, ale warto powtórzyć – obecna władza w Polsce może liczyć na spore poparcie w regionach, w których jest największy opór przed szczepieniami na COVID-19. Jesteśmy świadkami politycznej gry o głosy tych, którzy nie są jeszcze do końca przekonani do PiS jako „ich partii”. Brak zdecydowanych działań w obliczu dramatycznej sytuacji epidemicznej jest dziwnym sposobem, aby nie drażnić elektoratu niezależnie od tego czy jest za czy przeciwko szczepieniom.
Ten, nazwijmy to, ukłon w stronę przeciwników szczepień napawa grozą, kiedy zdamy sobie sprawę, że 25 listopada WHO zwołała specjalne zebranie, ponieważ w Afryce pojawiła się nowy wariant koronawirusa z niespotykaną jak dotąd liczbą mutacji w kluczowych punktach genomu. To może oznaczać, że jeśli wirus się rozprzestrzeni, będzie jeszcze bardziej zakaźny niż wariant Delta, który jest obecnie odpowiedzialny za napędzanie czwartej fali pandemii.
Naukowcy zauważyli też, że mutacja Sars-CoV-2 odkryta w okolicach Botswany wykazuje podobieństwo do wariantów beta i lambda, a to oznacza, że obniża skuteczność szczepionek. Warto przypomnieć, że na 26 listopada odsetek zaszczepionych jedną dawką szczepionki na COVID-19 wynosi w Polsce 54,06%. W pełni zaszczepieni stanowią 46,86% populacji.
Sytuacja wokół nowej mutacji jest na tyle poważna, że Wielka Brytania, Izrael i Singapur zawiesiły loty z sześciu państw Afryki już w czwartek. Podobne kroki zapowiada również szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Podejmowane są właśnie starania, aby również Europa wstrzymała loty z Południowej Afryki.
Co tymczasem robi polski minister zdrowia? Wróży… Bo może będziemy mieli szczyt czwartej fali w tym tygodniu, a może za dwa. A wtedy się zobaczy, co dalej. Jednocześnie Adam Niedzielski twierdzi, że „głównym narzędziem walki z COVID-19 są szczepienia, a nie restrykcje”. Problem polega jednak na tym, że ci, którzy mieli się zaszczepić, już to zrobili. Dlatego bez odpowiednich restrykcji nieprzekonani nadal pozostaną niezaszczepieni, a co gorsza, będą zagrażać innym.
fot. Martin Sanchez / Unsplash
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy