Europa w uścisku epidemii
Zwłoki w samochodach-chłodniach, tłok w szpitalach, brak szczepionek, lęk przed kolejnymi zachorowaniami “Milenijna pluskwa nie uderzyła, zamiast niej świat poraził wirus grypy”, napisał “Newsweek”. W wielu krajach grypa przybiera rozmiary epidemii. We Włoszech co tydzień przybywa 500 tys. zarażonych. W łóżkach leży 1,4 mln zagrypionych Francuzów. Prawdopodobnie już wkrótce będzie chory co piąty Holender. Na szczęście, tej zimy nie dojdzie do apokaliptycznej pandemii, jak w 1918 roku, kiedy to grypa “hiszpanka” skosiła na całym globie co najmniej 20 mln ludzi, pochłaniając więcej ofiar niż I wojna światowa. Chorobę powoduje obecnie wirus zwany Sydney (czy też Moskwa), którego osłabiony szczep znajduje się w szczepionkach opracowanych już w lutym 1999 r. przez specjalistów z Międzynarodowej Organizacji Zdrowia. Sydney jest wariantem wirusa Hongkong, który przed 30 laty zabił co najmniej 500 tys. osób. Ludzkość nie uniknie natomiast pandemii, kiedy pojawi się całkowicie nowy wirus, przeciw któremu lekarze nie zdążą sporządzić szczepionki, a organizmy – wytworzyć przeciwciał. Ale i Sydney, który po raz pierwszy pojawił się w Australii, jest złośliwym intruzem. Na Wyspach Brytyjskich atak wirusa jest szczególnie niebezpieczny. Szacuje się, że tej zimy grypa spowoduje śmierć 26 tys. mieszkańców Zjednoczonego Królestwa – ponad sześć razy więcej niż w “normalnym sezonie”. Brukowe gazety znad Tamizy oskarżyły o przywleczenie zarazy australijskich kibiców, którzy w październiku 1999 r. przybyli do Walii, by oglądać mistrzostwa świata w rugby. Tego, oczywiście, nie da się udowodnić. Faktem jest, że w Walii doszło do pierwszych zgonów. Prawdziwy lęk wywołała śmierć 33-letniego Kierona Gregory, reprezentanta Walii w rugby, silnego, atletycznego mężczyzny. 7 stycznia Gregory zgłosił się z wysoką gorączką do szpitala. Lekarze zbadali go, przepisali mnóstwo tabletek, zalecili pić dużo płynów i odesłali do domu. Wieczorem silny jak tur sportowiec już nie żył. Choroba szerzy się z niepokojącą prędkością. W pewnym momencie z 1200 łóżek na oddziałach intensywnej terapii w Wielkiej Brytanii zaledwie 20 było wolnych. Prasa poinformowała o tragicznym losie pewnego chorego na grypę emeryta, dla którego nie znaleziono miejsca w trzech szpitalach. Mężczyzna skonał w karetce pogotowia. Symbolem sytuacji w kraju stało się portowe miasto Eastbourne w południowej Anglii. Między 24 grudnia a 4 stycznia na grypę zmarło tu 80 osób. Kostnica zapełniła się szybko, toteż zwłoki 60 zmarłych umieszczono w ciężarówce-chłodni. W pobliskim Hastings użyto do tego celu lodówki kontenerowej, gdyż miejscowa kostnica z 44 miejscami okazała się za mała Po drugiej stronie kanału La Manche fala grypy zbiegła się z epidemią biegunki. W Szampanii i Ardenach na grypę zapadło 5% populacji. We Włoszech fala grypy przetacza się z północy na południe. Według ocen epidemiologów, w lutym wirus zaatakuje 8 mln mieszkańców Italii. W Mediolanie nie ma już wolnych łóżek szpitalnych. Przychodnie pękają w szwach, a karetki pogotowia kursują 24 godziny na dobę. 9 stycznia w Rzymie w wyniku powikłań pogrypowych zmarł znany architekt, Bruno Zevi. Rodzina żali się, że nie mogła znaleźć lekarza. Władze zamierzają umieszczać pacjentów w szpitalach wojskowych. W Niemczech najwięcej zachorowań zanotowano w Badenii-Wirtenbergii i w Turyngii. W wielu miastach zabrakło szczepionek i lekarstw na grypę, toteż ministerstwo zdrowia zarządziło “alarmowe” zakupy za granicą. Grypa nie oszczędza także naszych południowych sąsiadów. W niektórych regionach zachodnich Czech liczba chorych przekroczyła już 3 tys. na 100 tys. mieszkańców (według czeskich norm, epidemia to 2 tys. chorych na 100 tys.). W Pilznie, gdzie sytuacja jest najbardziej tragiczna, liczba chorych wzrosła o 60% w ciągu zaledwie tygodnia. Na grypę lub powikłania pogrypowe cierpi co 30. prażanin. W położonym w pobliżu polskiej granicy Nachodzie panuje już epidemia. Grypa nawiedziła także USA. Specjaliści z Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych (CDC) w Atlancie podkreślają, że w tym roku grypa wystąpiła wcześniej niż zwykle, a powikłania pogrypowe, zwłaszcza zapalenie płuc, powodują wiele zgonów. “To już trzeci zły rok pod rząd, jeśli chodzi o grypę”, powiedziała doktor Lynette Brammer z CDC. W szpitalach środkowego Massachussets leżą prawie wyłącznie pacjenci