Hiszpanie pierwsi potraktowali zagrożenie ze strony mafii na równi z groźbą ze strony Al Kaidy Ostatnio także w Polsce ludzie przyzwyczaili się do tego, że telewizja i prasa coraz częściej przynoszą informacje o sukcesach policji w walce z mafiami narkotykowymi. Czasami tylko zastanawiają się przez chwilę, ile muszą zarabiać ci młodzi ludzie, na ogół mafijne płotki, schwytani przez policję po ucieczce najwyższej klasy mercedesami czy bmw. W Amsterdamie zatrzymano rok temu mafiosa, Giovanniego Strangia, który w sierpniu 2007 r. kierował opisaną przez całą światową prasę masakrą ośmiu członków konkurencyjnego gangu handlarzy narkotyków w Duisburgu. Znaleziono przy nim milion euro w gotówce. Takie wiadomości wywołują chwilowe poruszenie, po czym się o nich zapomina. Tymczasem dane gromadzone w ostatnich latach w sztabach policyjnych i specjalnych prokuraturach do walki z mafią w Rzymie, Berlinie, Madrycie, Lizbonie i Paryżu układają się w nową mapę przestępczości na świecie. Zjawisko ma już swoją nazwę. To tajna lub ukryta globalizacja. Tradycyjna mafia, na którą często patrzymy przez pryzmat nieco sentymentalnego stereotypu „Ojca chrzestnego”, już nie istnieje. Występuje dziś w różnych, znacznie okrutniejszych odmianach. Stała się międzynarodową hydrą, która dostosowała się do ery globalizacji. Tak nazwał ją Piero Grasso, włoski prawnik, jeden z najbardziej doświadczonych w walce z przestępczością zorganizowaną. Ten krajowy prokurator antymafijny twierdzi, że tylko włoskie organizacje przestępcze (nie mówiąc o innych wielkich mafiach, takich jak japońska triada, mafie chińska, rosyjska, gruzińska) działające w całej Europie i obecne praktycznie na całym świecie generują co roku kapitał rzędu 150 mld euro. To roczny produkt krajowy brutto dwóch małych państw europejskich. Lub – według danych ONZ – 5% światowego PKB. 60% tej kwoty włoskie mafie wykorzystują na legalne inwestycje, przede wszystkim w budownictwie na terenie starych i nowych krajów Unii Europejskiej. Kryzys napędza mafijny biznes Grasso, dystyngowany 65-letni pan o ujmującym sposobie bycia, kieruje zespołem 20 prokuratorów antymafijnych w całym kraju. Ma na swoim koncie nie lada sukces. Ujęcie w bastionie jednej z najpotężniejszych rodzin mafijnych, w miasteczku Corleone na Sycylii, mitycznego bossa cosa nostry, Bernarda Provenzana. Policja ścigała go bez skutku przez ponad 40 lat! „Naczelny szeryf antymafijny”, jak czasami nazywają go podwładni, jest zwolennikiem „metody sędziego Giovanniego Falconego”. To Falcone jako pierwszy we Włoszech zastosował na większą skalę konfiskaty majątków mafijnych. Przypłacił to życiem. „Mafiom – powtarza Grasso – łatwo zastąpić jednego bossa wsadzonego do więzienia drugim, ale trudniej zastąpić zabrany im majątek”. Pilnowany dzień i noc przez świetnie wyszkolonych ochroniarzy, przeprowadza nadal konfiskaty pałaców, willi i przedsiębiorstw powstałych jako produkt działalności przestępczej i nielegalnego wzbogacenia się. W ciągu ostatnich lat konfiskaty objęły dobra mafijne wartości 5 mld euro. Jednak to tylko nieco ponad 3% rocznych dochodów włoskich organizacji przestępczych w erze globalizacji. W swych działaniach za granicą włoskie mafie na ogół starają się unikać przemocy wobec gospodarzy, którą stosują głównie w wewnętrznych rozgrywkach. Jednak w walce o kontrolę terytoriów w swej ojczyźnie są bezwzględne. Sama tylko camorra w ciągu ostatnich 20 lat popełniła 3,6 tys. zabójstw. Jej okrucieństwo sprawia, że ogromna większość drobnych kupców i przedsiębiorców w południowych Włoszech pokornie płaci haracze. Kryzys gospodarczy napędza lichwiarski biznes, który jest jedną ze specjalności mafii. 180 tys. właścicieli sklepów na południu kraju pożycza od niej pieniądze. Także aby płacić w terminie haracze. W Polsce wiele emocji wywołały przygody naszych rodaków, którzy pojechali pracować na plantacjach w południowych Włoszech i wpadli w sidła organizacji przestępczych. Według jednego z największych ekspertów, autora najnowszej książki o mafii, Francesca Forgionego, mimo alarmów w mediach nic się nie zmieni. Forgione jest byłym przewodniczącym komisji antymafijnej parlamentu włoskiego, człowiekiem świetnie poinformowanym. Twierdzi, że również w tym roku 'ndrangheta i camorra zakontraktują spokojnie, przynajmniej na Ukrainie, pod szyldem legalnych firm, kontyngenty siły roboczej do pracy w rolnictwie w południowych Włoszech. Zresztą w tej części włoskiego buta, czyli Mezzogiorno, najsłabiej rozwiniętej gospodarczo, aż 10% miejscowej ludności pozostaje bezpośrednio na usługach mafii. Kokaina: 200-krotne przebicie
Tagi:
Mirosław Ikonowicz